Karolina Osowska
Krytyk-
Hołd dla bezsensu mający więcej sensu niż śmielibyście przypuszczać. Pozycja obowiązkowa.
-
Dopracowana w najdrobniejszych szczegółach scenografia w pełni zasługuje na to, by uznać ją za pełnoprawną bohaterkę tej niebanalnej produkcji o życiu, śmierci i jointach, z którą każdy mniej lub bardziej poważny człowiek powinien się zapoznać, bo inaczej odejdzie z tego świata nie zapoznawszy się z jednym z najlepszych filmów w dorobku braci Coen.
-
Jak rozmawiać z człowiekiem, który przeszedł przez piekło i zostawił w nim cząstkę siebie? Czy można powstrzymać nadciągającą tragedię? Może miłość ma jednak ograniczenia, których nie może pokonać? Nie zdradzę Wam odpowiedzi na te pytania. Obejrzyjcie "Braci" i znajdźcie je sami.
-
Tego, co zobaczycie w "Krampusie" raczej długo nie zapomnicie: najnowsza produkcja od Michaela Dougherty'ego to w końcu horror komediowy, a ten przedziwny misz-masz gatunkowy rządzi się swoimi prawami.
-
Ostatnia część serii, choć niewolna od wad, dobitnie pokazała, że siłą "Igrzysk śmierci" była przede wszystkim niezwykle wyrazista wymowa ideowa, przesłanie silne na tyle, że będące w stanie zmusić do podjęcia refleksji nie tylko nad mechanizmami władzy czy ceną i sensem bohaterstwa, ale też na tematy prawdziwie egzystencjalne.
-
Dzieło Garrone'a jest wyzwaniem. Nie pozwala odwrócić oczu od przemocy, krwi i okrucieństwa. Stawia niewygodne pytania: o granice miłości, sens spełnionego marzenia czy wartość danego słowa. Pokazuje jak wiele ludzie są w stanie zrobić, aby osiągnąć to, czego pragną i w pięknych kadrach nabrzmiałych kolorami przedstawia ich małość i egoizm, ale też odwagę oraz siłę.
-
Fabuła "Crimson Peak" jest dość wątła, a wielkiej tajemnicy strzeżonej przez Lucille i jej brata domyślicie się zapewne w połowie filmu, warto wybrać się na "Wzgórze krwi" - chociażby po to, aby zobaczyć czemu zawdzięcza swoją nazwę. Najnowszy film del Toro został stworzony dla oczu i serc, bo to obrazy i emocje grają tu pierwsze skrzypce.
-
Pozostaje sympatyczną propozycją dla fanów lorda Draculi, która i małym i dużym potworom z pewnością skutecznie poprawi nastrój w ten słotny, jesienny czas.
-
W "Praktykancie" Nancy Meyers pochyla się nad społeczną alienacją osób starszych, niedojrzałością dzisiejszych młodych dorosłych, postępującą digitalizacją, która zamiast zbliżać, coraz bardziej odsuwa od siebie ludzi i zamianie ról w małżeństwie.
-
Świetny, niemal jednak nieznany - z ogromną szkodą dla kinomanów, których, mam nadzieję, uda mi się zachęcić do zapoznania się z rewelacyjnym dziełem twórcy "Milczenia owiec".
-
82-letni Michael Caine dał u Sorrentino olśniewający popis swego talentu. Jednak nawet jego genialne aktorskie nie było w stanie podźwignąć na barkach całego filmu. W rezultacie otrzymujemy produkcję co najwyżej średnią, która wyraźnie aspirowała do czegoś znacznie, znacznie większego.
-
Ma szansę spodobać się co wrażliwszemu z Was. Jeżeli nie, film wciąż warto obejrzeć też dla ról kobiecych: żadnej z trzech aktorek odgrywających ważniejsze role w historii, nie można niczego zarzucić.
-
"Pieśń słonia" reklamowano jako film z Xavierem Dolanem, podczas gdy jest to w całości obraz Dolana, który z całym swoim bezczelnym urokiem ukradł film Charlesowi Binamé'owi, co nie wyszło, niestety, nikomu na dobre. "Pieśni słonia" bliżej do niezłego filmu telewizyjnego niż do przeboju kinowego.
-
Muzyka Johnnego Jewela to zdecydowanie największy atut filmu. Dla niej i kilku klimatycznych scen mimo wszystko warto zobaczyć świat oczami Ryana Goslinga. Myślę jednak, że nie będę osamotniona w opinii, że lepiej wychodzi mu praca po tej stronie kamery, której trzymał się do tej pory.
-
Choć niepozbawiony wad, to obraz, który powinien zobaczyć każdy, kto choć raz rozmyślał nad tym, gdzie jest jego miejsce w świecie. Film Andersona nie przyniesie gotowych odpowiedzi na żadne wielkie pytania, ale pozwoli poczuć, że wielu przed nami - nierzadko bezskutecznie - szukało na nie odpowiedzi.
-
Dwuminutowa zapowiedź najnowszego "Mad Maxa" zawiera chyba... najnudniejsze fragmenty tego niesamowitego obrazu. Czwarta część przygód wojownika szos wypełniona jest akcją od pierwszej do ostatniej minuty: to dwie godziny szaleństwa w czystej postaci. Na to nie można się przygotować. To trzeba po prostu zobaczyć!
-
Wszystko tu nosi znamiona degeneracji, rozpadu i zepsucia, a ponura przestrzeń jest jakby wizualizacją tego, co dzieje się we wnętrzu bohaterów, dla których nie ma już chyba ratunku. Myrosław Słaboszpyckyj przedstawił w "Plemieniu" przejmującą wizję świata bez alternatywy.
-
Przykład niezależnego kina amerykańskiego, ale przysłuchując się rozmowom bohaterów można się dziwić dlaczego w ogóle porozumiewają się za pomocą anielskiego. Film Baumbacha do złudzenia przypomina bowiem produkcje, do jakich przyzwyczaili nas twórcy francuscy.
-
Komedie romantyczne rządzą się swoimi prawami: oglądamy w nich świat nie taki jaki jest, ale jaki mógłby być. Ale tego przecież oczekujemy od takich filmów i za to je kochamy. Jeżeli potrzebujecie pociechy, uśmiechu czy odrobiny wzruszeń, "Love, Rosie" z pewnością Was nie zawiedzie.
-
"Zimowy sen" to kino, w którym - zwłaszcza jak na trzygodzinny film - akcji jest niewiele, ale też nie o akcję tu przecież chodzi. Ceylan stworzył przejmujące studium człowieczeństwa i wpisanej w nią samotności, której nic nie może odegnać, którą więc, bardziej lub mniej skutecznie, usiłujemy zagłuszyć.
-
"Mandarynki" to przykład kina niezwykle subtelnego, oszczędnego tak w środkach formalnych, jak i w eksponowaniu zasadniczych treści obrazu, a zarazem kina, które nie daje o sobie zapomnieć jeszcze długo po zakończeniu seansu.
-
Patrząc na cierpienie animowanych postaci, ani przez chwilę nie wątpi się w jego szczerość i prawdziwość, o czym najlepiej zaświadczą łzy, które w trakcie seansu nieoczekiwanie mogą zacząć spływać Wam po policzkach.
-
Harmonia panująca w sferze przyrody dotyczy wyłącznie jej samej, nigdy nie stanie się udziałem ludzi - nie łudźcie się, nie tylko tych mieszkających w dzisiejszej Rosji. Lewiatan trzyma w garści nas wszystkich, miejsce zamieszkania nie ma żadnego znaczenia.
-
Tematyka filmu okazała się znamienna, wręcz prorocza - "Fighter" nie tylko opowiada o nowym początku, ale wręcz się nim stał.
-
Zaskakuje na tak wielu poziomach, że zdobycie uznania ze strony miłośników tradycyjnego kina może być po prostu kolejną miłą niespodzianką.
-
Patrząc na magiczną przemianę zwyczajnej dyni w złotą karocę, myszy w konie, no i oczywiście na metamorfozę samego Kopciuszka w królową balu, trudno nie poczuć dziecięcego zachwytu. To zresztą także największy atut filmu Branagha - dzięki niemu znów wszyscy możemy poczuć się dziećmi. Prawdziwa magia kina.
-
Zachwycająca animacja o wspaniałym artyście, którą śmiało można uznać za kamień milowy w historii kina. Wizyta w kinie obowiązkowa!
-
Dobry montaż, zdjęcia i aktorstwo to wciąż trochę za mało, gdy zawodzi technika opowiadania historii, a film się dłuży, nie dając widzom tego, co obiecał. Zmarnowany potencjał.
-
Feministyczne kino z bohaterką z krwi i kości i zacięciem społecznym zrobione przez kobietę dla kobiet. Ale nie tylko dla nich.
-
Miła, ciepła francuska komedia o tym, że po pięćdziesiątej wiośnie życie kobiety wcale się nie kończy. Uśmiech i pokrzepienie gwarantowane!
-
Ważny, mądry film wart Waszego czasu i uwagi, a przy okazji idealna propozycja na tą ponurą jesień.
-
Infantylna i irytująca bajka dla dorosłych, na którą szkoda czasu i tak dobrych aktorów.
-
Znakomity debiut i kawał dobrego kina.
-
Piękny portret stambulskich kotów, ich opiekunów i miasta, które jest domem dla nich wszystkich. Zdecydowanie najbardziej uroczy film tego roku. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla kociarzy.
-
Znakomite zakończenie trylogii o brawurowej karierze sportowej pewnej czerwonej wyścigówki. Uśmiech, wzruszenie i pokrzepienie gwarantowane. Świetny film dla całej rodziny.
-
Zachwycająca wizualnie, mądra animacja o odwadze, poświęceniu i dorastaniu do odpowiedzialności. Mały wielki film zdecydowanie wart Waszego czasu.
-
Widowiskowy spektakl, któremu zabrakło jednak magii i uroku oryginału.
-
Dobre, inteligentne kino spod znaku krytyki społecznej dla tych, co lubią dłużej pomyśleć o obejrzanym filmie. Świetne aktorstwo - powrót króla, Vigga Mortensena.
-
Bardzo amerykański i bardzo aktualny.
-
Piękna rzecz o potrzebie bliskości i przekraczaniu granic - także między światami. Poetyckie i bardzo nastrojowe slow cinema w wydaniu azjatyckim.
-
Jazda bez trzymanki po gatunkach, stylach, wierzeniach i kultowych horrorach. Znakomite, zaskakujące, inteligentne kino z przesłaniem - koniecznie.
-
Brawurowa biografia najsłynniejszej gorszycielki PRL-u, która nikogo nie pozostawi obojętnym. Lekki, zabawny, kolorowy film o sprawach wyjątkowo dziś aktualnych. Świetne aktorstwo!