-
Zamach na papieża nie jest udanym filmem. Ma swoje momenty, ale ostatecznie to nudne kino, oparte na ciekawym pomyśle, który jednak zupełnie gubi sens i tempo. Sprawia wrażenie, jakby jego jedynym celem było spotkanie się ze starymi znajomymi na planie po raz ostatni. Szkoda, bo po tym twórcy oczekiwałem odejścia w znacznie lepszym stylu. Choć czuć w tym filmie rękę Pasikowskiego, może niektórym fanom wystarczy to jako forma zamknięcia pewnego rozdziału. Ja liczyłem na więcej. Dużo więcej.
-
Skrzat. Nowy początek udowadnia, że w polskim kinie mogą powstawać produkcje familijne, które są mądre i rozrywkowe. Podczas seansu czułem się jak dawniej - gdy jako dzieciak oglądałem amerykańskie filmy z młodymi bohaterami, próbującymi rozwiązać jakieś z pozoru błahe problemy. Cieszę się, że Krzysztof Komander też zatęsknił za takim kinem, bo na swój debiut wybrał właśnie ten gatunek. I co ważne, chce przy nim pozostać, bo już zapowiedziano, że powstanie kolejna część.
-
Serial dostarcza to, co nam obiecuje. I to jest najważniejsze. Pytanie, które sobie stawiam, brzmi: "Czy Gen V do czegokolwiek prowadzi, czy jest zapchajdziurą pomiędzy sezonami The Boys?". Nawet jeśli okaże się tym drugim, to nie będzie mi to przeszkadzać, bo wypada znakomicie.
-
Drugi sezon Minuty ciszy to bardzo dobrze napisana kontynuacja rozwijająca pomysł w duchu pierwowzoru. Widać, że twórcy wykorzystali czas na dopracowanie scenariusza i rozwój postaci. W oryginalny sposób kontynuują przygody przedstawionych wcześniej bohaterów. Nie nadużywają zaufania widzów - szanują ich i prezentują produkcję wysokiej jakości. Reżyser Jacek Lusiński miał wizję i razem ze współscenarzystą Szymonem Augustyniakiem doprowadził ją do szczęśliwego finału.
-
Niska jakość Od góry do dołu boli mnie z kilku powodów. Film jest sygnowany logiem studia A24, które jak dotąd trzymało wysoki poziom. Główną rolę gra Denzel Washington, którego uważam za jednego z najlepszych żyjących aktorów. A do tego za kamerą stanął Spike Lee, który jak dotąd potrafił wsłuchać się w głos społeczeństwa i opowiedzieć historie naładowane prawdziwymi emocjami. Niestety, to połączenie - wydawałoby się wymarzone - okazało się dla tego filmu katastrofalne.
-
Złodziej z przypadku to moim zdaniem znakomita propozycja dla osób, które w kinie szukają odpoczynku. Nowa pozycja od Aronofsky'ego nie jest oczywiście pustą rozrywką. Zostawi nas w krótkiej zadumie nad tym, czy życie faktycznie układa nam się tak, jak sobie tego życzyliśmy. Może się okazać, że to najlepsza pora, by stawić czoła demonom z przeszłości, które nas hamują. Ten film przede wszystkim jednak dostarcza niezobowiązującej zabawy.
-
Planeta Singli 4: Wyspa to płytki, nudny i niezwykle infantylny film z ogromnie rozczarowującym finałem. Kiedyś takie żerujące na nostalgii fanów kontynuacje trafiały bezpośrednio na VHS, teraz pojawiają się na Netfliksie. Miałem wrażenie, że twórcy po seansie Mamma Mia powiedzieli sobie: "My też możemy coś takiego nagrać w egzotycznej scenerii, ale bez wstawek muzycznych. I też będzie fajne!". No więc nie będzie.
-
Państwo Rose to ciekawe podejście do historii, którą dobrze znamy, bez powielania tych samych schematów. Na szczęście nie skopiowano scen z filmu DeVito, by przedstawić je w bardziej współczesnym entourage'u. To świetnie zrealizowany remake oparty na dobrze przemyślanym pomyśle.
-
Peacemaker to kolejna solidna pozycja od Gunna, ugruntowująca go na pozycji lidera, jeśli chodzi o produkcje superbohaterskie. Jak na razie każdy jego projekt w DC był strzałem w dziesiątkę. Animowane Koszmarne Komando i kinowy Superman raczej podobały się fanom. I jestem przekonany, że z drugim sezonem przygód Peacemakera będzie podobnie.
-
Nikt 2 dostarcza dokładnie tego, czego można było oczekiwać. Dostajemy produkcję podobną do pierwszej części, ale na sterydach i w wakacyjnym klimacie. Twórcy niczego nie udają. Nakręcili kino akcji z przymrużeniem oka. Jest to tytuł, który pozwala nam się odprężyć na kanapie i po prostu dobrze bawić.
-
Po seansie nowej produkcji FX jestem spokojny o dalsze losy Xenomorphów na małym i dużym ekranie. Mamy bowiem nowych twórców, którzy wychowywali się na produkcjach Scotta i Camerona, więc gdy dostali możliwość realizowania własnych historii w tym świecie, zrobili to z niezwykłym szacunkiem dla swoich filmowych idoli. Obcy: Ziemia jest laurką dla twórcy Obcego, ale także pięknym prezentem dla wszystkich fanów, którzy mogą zanurzyć się w nową, wciągającą opowieść.
-
The Pickup to festiwal zmarnowanych szans, co boli, bo potencjał był naprawdę duży. Gdyby tylko ktoś bardziej doświadczony dopracował scenariusz, mielibyśmy naprawdę solidny heist movie. A tak dostajemy od serwisu streamingowego kolejnego przeciętniaka, o którym zapomnimy po miesiącu, a może nawet szybciej. Szkoda też takiej legendy jak Eddie Murphy, choć w jego CV już od dawna zaczęły przeważać produkcje marnej jakości.
-
Nowa Naga broń w reżyserii Akiva Schaffera to hołd dla dawnego kina, które obecnie możemy tylko wspominać z nostalgią. Została ona przygotowana z miłością i szacunkiem do gatunku parodii - i to czuć od pierwszej do ostatniej sceny. Jeśli jesteście fanami oryginalnej trylogii, to będziecie się bardzo dobrze bawić. Jeśli jednak nie czujecie tego klimatu, to moim zdaniem podczas seansu możecie się nudzić. To nie jest produkcja dla każdego.
-
729 sierpnia
- 1
- Skomentuj
-
Ostatni film kinowy Juliusza Machulskiego to niestety ogromne rozczarowanie. Nie ma w nim niczego, czego oczekiwalibyśmy po tym twórcy. Bardzo szkoda. Na szczęście zostają nam jego wcześniejsze dzieła, które na trwałe zapisały się w naszej kulturze. O tym filmie raczej szybko zapomnimy.
-
Daleki jestem od stwierdzenia, że Marvel wrócił na dobre tory, ale widać, że danie twórcom większej swobody i możliwości eksperymentowania naprawdę się opłaca. Przywraca widzom radość z oglądania filmów o superbohaterach. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale patrząc na to, że ostatnie trzy produkcje o "trykociarzach" nie zawiodły - napawa mnie to optymizmem.
-
James Gunn obiecał Supermana najwyższej klasy - i moim zdaniem dotrzymał słowa. Jego film jest pozbawiony mroku i szarości charakterystycznych dla kina Zacka Snydera. Jest kolorowy, ciepły, nastrojem przypominający animowany serial z lat 90. Przyjemnie się go ogląda. Do tego historia to udany miks dramatu, komedii i science fiction.
-
Krótko mówiąc - nowe dzieło Netflixa to strata czasu i film, który raczej Was rozdrażni wiejącą z ekranu nudą. W obecnych czasach, gdy serwisy streamingowe pękają w szwach od kontentu, takie produkcje należy omijać.
-
Jurassic World: Odrodzenie to nudny i leniwie napisany film. Gdyby nie ładne zdjęcia, to nie wiem, czy wytrwałbym do końca w fotelu. Już poprzednia trylogia z Chrisem Prattem miała części, które mnie bolały, ale myślałem, że wytwórnia czegoś się z tej sinusoidy nauczyła. Okazuje się, że nie. Chęć rozpoczęcia za wszelką cenę trzeciej trylogii była zbyt silna. Nie wiem, co oznacza Odrodzenie w tytule, bo nie ma tutaj nic co sugerowałoby, że ta historia po jednej części powinna być kontynuowana.
-
Teściowie 3 to krzywe zwierciadło, w którym niejedna rodzina mogłaby się przejrzeć. Patrzenie z góry na innych, ciągłe pouczanie dorosłych dzieci, chęć narzucenia swojego zadania, a czasami nawet wychowania czy stylu życia - wszystko tu jest. Jednak dostajemy także pewną refleksję. Twórca pokazuje, skąd takie zachowanie się bierze - jest wynikiem pewnych kompleksów, strachu, niedowartościowania. I chęci bycia kochanym, dostrzeżonym, pochwalonym.
-
Najnowszą produkcję Prime Video ogląda się z dużą przyjemnością. W kilku momentach można nawet wybuchnąć śmiechem. Jednak jestem przekonany, że widz zapomni o tym filmie już po miesiącu. Nawet polskie akcenty tego nie zmienią. I nie traktuję tego jako zarzut. Potrzebujemy też takiego rozrywkowego kina akcji w naszym życiu.
-
Z przyjemnością wróciłem do tego świata. Ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia, że Boyle i Garland zrobili ten film dla łatwego zarobku, grając na nostalgii. Wręcz przeciwnie - widać, że mieli coś nowego do opowiedzenia. Świetnie rozwinęli znane motywy, pokazując, że w tym uniwersum drzemie jeszcze wiele nieopowiedzianych historii. A na koniec - zwariowane zakończenie, będące cliffhangerem zapowiadającym 28 lat później: Świątynia Kości, w której do roli Jima ma powrócić Cillian Murphy.
-
F1: Film nie niesie ze sobą nostalgii, jaką miał Top Gun: Maverick, ale to wcale mu nie szkodzi. Tworzy własną legendę i robi to znakomicie. Kosinski udowadnia, że jest reżyserem, który z każdym kolejnym projektem przesuwa granice i wyznacza nowe kierunki. Pokazuje, że nie jesteśmy skazani na stare metody kręcenia filmów. Możemy je wymyślać na nowo. I za to jestem mu naprawdę wdzięczny. To jeden z tych twórców, którzy przywracają magię kinu.
-
819 czerwca
- 2
- Skomentuj
-
Elio to dobry film, który urzeka nie tylko stroną wizualną, ale także poruszającym i przemyślanym sposobem opowiadania historii. Niesie też ze sobą ważne przesłanie. Jednak z niezrozumiałych dla mnie powodów szybko wyparowuje z głowy. Nie ma żadnej kotwicy, która zatrzymałyby go w naszej pamięci na dłużej. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że za rok już mało kto będzie o nim pamiętał.
-
719 czerwca
- 1
- Skomentuj
-
Strefa gangsterów to świetnie napisany, zagrany i poprowadzony przez sprawnych reżyserów serial gangsterski. Pokazuje, że w tym gatunku jest jeszcze miejsce na coś innego i intrygującego. Jeśli miałbym postawić jakąś inną produkcję obok tej, to byłyby to Gangi Londynu Garetha Evansa. Oba tytuły opowiadają o tym samym, ale w zupełnie inny sposób. Mam nadzieję, że twórcy serialu z Hardym mają więcej pomysłów na kontynuowanie historii i nie zakończy się ona na pierwszym sezonie.
-
Jestem przekonany, że produkcja DreamWorks zadowoli wielu fanów i zdobędzie też nowych widzów, bo to dobrze nakręcony film dla całej rodziny. Ma ciekawych bohaterów, sporo humoru, świetnie rozbudowany świat i - co najważniejsze - smoki, które oczarowują swoim wyglądem. Ta fantastyczna historia wciąga i sprawia, że możemy się poczuć jej częścią. Gdyby wszystkie wersje aktorskie prezentowały taki poziom, nikt by nie marudził.
-
819 czerwca
- 1
- Skomentuj
-
Ana de Armas doskonale pasuje do tego świata. Została świetnie przygotowana fizycznie do roli Eve, dzięki czemu potrafi samodzielnie realizować skomplikowane choreografie walk bez potrzeby uciekania się do nadmiernego montażu i chaosu. Już w Nie czas umierać aktorka udowodniła, że odnajduje się w kinie akcji, wystarczy jej dać odpowiedni projekt, by mogła zabłysnąć.
-
719 czerwca
- 1
- Skomentuj
-
Jest momentami nierówny, a niektóre sceny są niepotrzebnie przeciągnięte. W drugiej połowie produkcji reżyser zaczyna wprowadzać nieco slapstickowy humor, który może bawić, ale odbiera filmowi część powagi i siły wyrazu jako czarnej komedii. To wszystko sprawia, że debiut reżyserski Jessego Armstronga jest udany, ale jednak wyraźnie odbiega poziomem od tego, czego moglibyśmy się spodziewać po twórcy Sukcesji. Widać, że scenarzysta - pozbawiony swojego kreatywnego zespołu - jest trochę zagubiony.
-
Langer na razie rozczarowuje nijakością i bardzo powolnym tempem opowiadania historii. Po tej ekipie oczekiwałem po prostu czegoś więcej. Nie tylko produkcji ociekającej krwią, ale też - jak w książce - mającej jakąś stawkę. Pościgu, który trzymałby mnie na krawędzi kanapy. Niestety, niczego takiego tu nie ma. Jest nuda. Jedynie Jakub Gierszał daje nam powód, by wrócić do tej produkcji i obejrzeć ją do końca
-
Jeśli Disney musi sięgać po swoje klasyki i przerabiać je na wersje aktorskie, to oby robił to właśnie w taki sposób, jak przy produkcji Lilo i Stich - z wyczuciem i szacunkiem. Nie tracąc z oczu tego, co w tych historiach najważniejsze: emocji i humoru. A może to po prostu Stich jest tak wyjątkową postacią, że działa dobrze w każdej formie? Tak czy inaczej, jestem przekonany, że na seansie świetnie bawić się będą nie tylko najmłodsi widzowie, ale także ich opiekunowie.
-
Nowy serial platformy Max dostarczy sporo rozrywki i zadziała na Was jak magnes. Nie ma znaczenia, czy włączycie ją dla J.J. Abramsa, Josha Hollowaya, Dustera, czy też z braku innych propozycji na seans. Zostaniecie z tą opowieścią do końca. Jest to jedna z tych produkcji, która niczego nie udaje. Obiecuje dobrą zabawę i nie zawodzi oczekiwań widza.
-
Nareszcie dostaliśmy produkcję Marvela, która nie odrzuca, a działa na poziomie emocjonalnym podobnie jak ostatni Strażnicy Galaktyki. Twórcy udowadniają, że nie każdy film o herosach musi być fabularną częścią większej układanki, a stawką w historii nie musi być ratowanie całej planety przed kosmicznym najeźdźcą. Może i Thunderbolts* nie jest najlepszym filmem komiksowym z MCU, ale na pewno jednym z lepszych z ostatnich lat.
-
Nie rozumiem, dlaczego produkcja Asteriks i Obeliks: Walka wodzów została zrealizowana jako miniserial. Gdyby nie prolog w formie pierwszego odcinka, to całość spokojnie zmieściłaby się w czasie filmu fabularnego. Proszę mnie źle nie zrozumieć, bo im więcej Asteriksa, tym mocniej bije moje serce. Po prostu na początku trudno mi było przyzwyczaić się do tej zmiany.
-
Jeśli liczycie, że nowa produkcja w reżyserii O'Connora to rasowy film akcji, to możecie się trochę zdziwić, ponieważ bliżej jej do kina z lat 90. Oprócz walk i strzelanin otrzymujemy solidną dawkę zabawnych dialogów i komicznych postaci. Co ciekawe, twórcy mają już pomysł na trzecią część. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli na nią długo czekać, bo chętnie obejrzę kolejne spotkanie Afflecka z Bernthalem.
-
Grzesznicy to ciekawe kino, ale nie trafi do każdego. Wydaje mi się, że przez mocno rozwleczony pierwszy akt może nie spodobać się widzom, których kompletnie nie interesuje przemiana kulturowa w Stanach Zjednoczonych, a do kina przyszli, by obejrzeć horror. Nim dostaną to, na co czekają, mogą się trochę znudzić.
-
716 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
Drugi sezon The Last Of Us spełnia pokładane w nim nadzieje. To serial wybitny pod względem aktorskim, wizualnym, scenariuszowym i muzycznym. Zdziwiłbym się, gdyby jakiś gracz był nim zawiedziony. To idealnie poprowadzona historia, którą dobrze znamy z konsoli PlayStation. Twórcy rozwinęli niektóre wątki i dodali postacie, by jeszcze urozmaicić tę opowieść.
-
Fabuła G20 oparta jest na powiedzeniu: "Nie oceniaj książki po okładce". Wszyscy dookoła, łącznie z przywódcami zgromadzonych państw, lekceważą panią prezydent i nie czują do niej respektu. Aż tu nagle bohaterka zmienia się w prawdziwego przywódcę i pokazuje, że kobieta polityk może skopać tyłki uzbrojonym mężczyznom. Gdyby ten film był lepiej napisany i sprawniej wyreżyserowany, to może ten motyw przewodni mocniej by wybrzmiał. Niestety tonie on w nadmiarze tandety i przeciętności.
-
Ekranizacje gier nie mają łatwo w Hollywood. Powstało w sumie ponad 50 projektów, opierających się na różnych tytułach, a tylko 7 z nich można nazwać udanymi. W przypadku Minecraft: Film gracze powinni być zadowoleni, przynajmniej ci najmłodsi.
-
716 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
To ciekawie napisany thriller psychologiczny, stawiający przed widzem trudne pytania. Żaden rodzic nie chce dopuścić do siebie myśli o tym, że jego dziecko zostanie skrzywdzone, a organy ścigania będą bezradnie rozkładać ręce. Czy w takiej sytuacji samosąd jest uzasadniony? Czy gdy państwo i jego instytucję zawodzą, możemy sami wymierzać sprawiedliwość? A może powinniśmy potulnie spuścić wzrok i zezwolić na to, by bliskim działa się krzywda? Na takie pytania starają się odpowiedzieć twórcy.
-
Fachowiec to klasyczne kino akcji rodem z lat 90. Proste, miejscami zabawne, odprężające i niewymagające od nas użycia szarych komórek. Jako dzieciak uwielbiałem takie filmy i chętnie sięgałem po nie w osiedlowej wypożyczalni kaset wideo. To rozrywka w najczystszej postaci! W historii pojawia się trochę dłużyzn, ale szybki finał i galeria intrygujących postaci wynagradzają wszelkie niedoskonałości.
-
Niestety, Marc Webb reżyser dwóch części Niesamowitego Spider-Mana albo nie miał wizji na ten film, albo poległ w starciu z wielkim molochem Myszki Miki. Tak czy inaczej produkcja, jaką nam serwuje, jest pozbawiona jakiejkolwiek duszy. Jest nudna.