-
Jestem szalenie usatysfakcjonowana Chłopami. Film ten, mimo ogromnego okrojenia go pod względem literackiego pierwowzoru, przekazuje nam refleksje ważne i uniwersalne.
-
Napięcie, emocje, dojrzałość i głębia - wszystko to, zobaczymy w najnowszym sezonie The Bear. Serialu, który jest perełką w morzu streamingowych średniaków i komercyjnych hitów, a także emocjonalną rozgrywką na najwyższym poziomie, czego naprawdę trudno szukać w sztandarowych tytułach dzisiejszych czasów.
-
Barbie jako film nie udźwignął ciężaru własnych ambicji, które niewątpliwie miały wnieść go na szczyt. Tylko szczyt czego? Artyzmu czy słupków sprzedaży?
-
Kino europejskie na naprawdę wysokim poziomie. Jest tu opisana ciemna i duszna podróż do świata manipulacji, kłamstw i obłudy. Tej politycznej i moralnej, gdzie liczą się inne wartości niż dobro i pomoc innym. To także historia namiętności, która nie ma prawa wybrzmieć, a co za tym idzie - musi tu być wyrazisty wątek homofobii. I tak właśnie jest, przez co Gorące dni stają się w jakiś sposób bardzo ważnym dziełem z wątkami queerowymi.
-
Mimo tego, że nowy hit Netflixa nie jest serialem z gatunku tych wybitnych, to sprawdza się doskonale jako rozrywka z nutką nostalgii.
-
Podobał mi się i sprawił, że pogłowiłam się trochę nad tym ciągiem przyczynowo-skutkowym i refleksjami z pogranicza jawy i snu. Ten klimat też, który zabiera widza w szczególne stany świadomości bohaterów, sprawia, że The Devil's Hour, mimo niedociągnięć i pozostawionych bez wyjaśnienia wątków, trzyma się tak naprawdę "kupy".
-
Kameralna produkcja, która urzeka surowością, aktualnymi prawdami o świecie, o branży kulinarnej, a której niezaprzeczalnymi atutami są doskonale napisane i zagrane postacie, dynamika dialogów i to ostre, brutalne napięcie, które można kroić nożem.
-
To dowód na to, że da się robić dobre filmy, dobre horrory, które są same w sobie niepokojące, nie muszą epatować obrzydzeniem, stronią od efekciarstwa i tandety, nie opierają się na scenach, w których nagle duch pojawia się w lustrze za bohaterem czy jakaś blada postać wyskakuje spod łóżka lub z szafy.
-
Po tylu latach od premiery Egzorcysty należy przyznać, że dzieło to wykroczyło daleko poza ramy swojego gatunku oraz sprawiło, że możemy powiedzieć o nim jak o najwyższym artystycznym doznaniu. To piękno i nieszablonowa atmosfera zawiera się we wszystkich szczegółach, które składają się na całość obrazu.
-
Nie ma zbyt wielu błyskotliwych i świeżych momentów, a kilka ciekawych scen nie obroni ponad dwugodzinnego filmu, a jemu samemu bliżej do telewizyjnego przeciętniaka niż kinowego dramatu.
-
Dzieło z najwyższej półki. Biorąc na warsztat tak doskonałą prozę, można było spodziewać się, że coś umknie, że będą pewne nieścisłości, a może nawet język filmu nie poradzi sobie z zawiłością fabularną dzieła Umberta Eco. Jednak twórcy poradzili sobie doskonale i przedstawili spójny z wizją pisarza pomysł na uchwycenie tego, co w filmie najważniejsze.
-
Długo się rozkręca, to fakt, ale nie znaczy to absolutnie, że jest nudny. Jest rewelacyjnie wciągający. Fascynuje, porusza i napawa lękiem - głęboko ukrytym w nas samych.
-
Bez wątpienia jest to jedna z najpiękniej opowiedzianych historii o przyjaźni, dzieciństwie i dorastaniu, o wielkich nadziejach, rozczarowaniach. To historia jednej chwili - pięknego, ostatniego lata młodości, po którym już nic nie będzie takie samo.
-
Czy to serial dobry? Uważam, że dobry, warty uwagi, ale nie wybitny i nie dla każdego. Dla widza nastawionego na czysty kryminał na pewno nie, a dla kogoś, kto wzorem detektywa Andersona jest w stanie przełknąć kilka gorzkich pigułek nadnaturalności - jak najbardziej.
-
Może nie jest idealnym serialem - tempo jest niespieszne, widzom potrzeba czasu, aby zagłębić się w fabułę i dać się ponieść emocjom oraz zgłębić tajemnicę prowadzonego przez bohaterów śledztwa.
-
Zaskakuje, wciąga i odbiera oddech na całe siedem godzin trwania.
-
Polecam każdemu, bo oprócz pokazania historycznego aspektu Czarnobylskiej katastrofy, pokazuje on coś więcej - ludzki dramat, potęgę miłości, siłę poświęcenia i uparte dążenie do prawdy.
-
Ma dobrze sprawdza się jako zobrazowanie zagrożeń czyhających nie tylko na młodzież, ale też na osoby niezdające sobie sprawy z możliwości, jakie niesie współczesna technika i przede wszystkim wszelakie media społecznościowe.
-
To od nas, widzów, zależy poziom tolerancji i ocena moralności tego lekko perwersyjnego filmu, który idealnie sprawdza się i jako folk horror, i jako czarna komedia - łączy w sobie wszystkie najlepsze elementy tych gatunków.
-
Jak na film, który inspirowany był moją ukochaną książką Stephena Kinga, czytaną wielokrotnie na przestrzeni lat, wypada on naprawdę dobrze. Ciężar emocjonalny, który niesie za sobą opowieść, stworzona przecież już tak dawno, a wciąż pozostaje uniwersalna, jest spory.
-
Dużo jest w Vox Lux haseł i wielkich słów, ale mimo ich aktualności i ważkości film w całokształcie nie wychodzi z tej próby zwycięsko - chciałoby się go przewinąć jak nudną popową piosenkę i szybko zapomnieć w oczekiwaniu na naprawdę wielki hit.
-
5.52 maja 2019
- Skomentuj
-
Od kina romansowego oczekuje ognia, który będzie się palił przez cały seans. W domu innego mamy zaledwie iskrę, lekko tlącą się iskrę, ale jednak coś tam jest.
-
Uważam, że Leaving Neverland to film potrzebny, ważny, ale jednak pokazujący tylko wybrany fragment rzeczywistości. Mimo to film jest dobrym początkiem do mówienia głośno o pedofilii.
-
Produkcja w miły dla oka sposób pokazuje trudny temat, ale również podkreśla, że to bardzo ważne mieć wsparcie przyjaciela, takiego prawdziwego, który się nie podda, mimo że wszystko już stracone.