Światowej sławy adwokat Bryan Stevenson wspomina sprawę skazanego na karę śmierci Waltera McMilliana, którego udało mu się wybronić.
- Aktorzy: Michael B. Jordan, Jamie Foxx, Brie Larson, Rob Morgan, Tim Blake Nelson i 15 więcej
- Reżyser: Destin Daniel Cretton
- Scenarzyści: Destin Daniel Cretton, Andrew Lanham
- Premiera kinowa: 26 czerwca 2020
- Premiera światowa: 6 września 2019
- Ostatnia aktywność: 30 października 2023
- Dodany: 9 listopada 2019
-
Ważny temat, przeciętne wykonanie. "Tylko sprawiedliwość" to film zmarnowanych szans. Ważna historia grzęźnie gdzieś w oklepanych rozwiązaniach, gubiąc współczucie i zainteresowanie widza.
-
Rzetelna do bólu opowieść o walce o prawdę, która pozwala dać się ponieść prostym i słusznym emocjom.
-
Sprawnie nakręcony dramat sądowy, który jednak niczym specjalnym się nie wyróżnia.
-
Co mnie najbardziej tu uderzyło, to fakt, że opowiadane tu wydarzenia miały miejsce pod koniec XX wieku w cywilizowanym kraju, który na dodatek miał wielokrotnie szansę uczyć się na własnych, bolesnych błędach.
-
W Tylko sprawiedliwość nie brak błyskotliwych momentów i świetne rozpisanych relacji wewnątrz określonej grupy społecznej. Przyzwoicie w tym wszystkim odnajduje się też Brie Larson w roli Evy Ansley oraz Tim Blake Nelson jako przestępca Ralph Myers. Drugi plan też jest niczego sobie i tylko szkoda, że film Crettona przypomina telewizyjną produkcję ze świetnymi aktorami na pokładzie i ważkim tematem, który warty jest opowiedzenia.
-
Patrząc po ilości osób na sali kinowej, ocierających łzy na finałowych scenach filmu, mamy pełne przekonanie, że twórcom "Tylko sprawiedliwość" wyszło dzieło nie tylko ważne, ale i głęboko poruszające.
-
Heroiczne wyczyny Bryana Stevensona imponują, a niektóre sceny wyciskają z oczy łzy. Całość wypada bardzo solidnie i jest ważnym głosem w walce mniejszości o swoje prawa.
-
To film, który się bardzo dobrze ogląda. Na ekranie mamy prostą i ludzką historię, obok której trudno przejść obojętnie. W tym jest siła oraz moc. Przerażająco aktualny film.
-
Dość schematyczny i prostolinijny, poprawny i bezpieczny, a momentami wręcz nudny i banalny, wpisujący się w popularny obecnie trend rozliczeń i rewizji amerykańskiej historii. O dwie czy trzy patetyczne przemowy za dużo.
-
Choć fabuła filmu jest niezwykle sztampowa jego emocjonalna intensywność wystarczająco motywuje widza do wołania o tytułową sprawiedliwość, a finałowa odezwa bohatera niesie pytanie oszałamiające w swej prostocie: "dlaczego w tego typu sprawach wciąż tak niewiele się zmieniło?".
-
Nie ma zbyt wielu błyskotliwych i świeżych momentów, a kilka ciekawych scen nie obroni ponad dwugodzinnego filmu, a jemu samemu bliżej do telewizyjnego przeciętniaka niż kinowego dramatu.