Justyna Zarudzka
Krytyk-
Biorąc pod uwagę, że reżyserii podjął się Andy Serkis, niebezpodstawne wydaje się porównanie, że efekt jest taki, jak gdyby Gollum i Smeagol naprzemiennie zasiadali w fotelu reżysera. Niektórym widzom na pewno spodoba się taka mieszanka, inni wyjdą z kina z poczuciem zawodu, bo zdecydowanie nie jest to ten sam Venom, którego pokazano w filmie z 2018 roku.
-
Pomimo pewnych wad i niedociągnięć, jest to ciekawa propozycja, która ukazuje, co Disney jest w stanie zaprezentować, kiedy nie trzyma się kurczowo starej, sprawdzonej formuły i stara się eksperymentować.
-
Jest to raczej pozycja dla osób, które lubią seriale młodzieżowe z wątkami nadprzyrodzonymi, albo dla tych, którym brakowało nowej pozycji w stylu Kodu da Vinci. W każdym wypadku będzie to jednak wymagało pewnej dozy cierpliwości lub umiejętnego przewijania dłużyzn fabularnych w pierwszej części sezonu.
-
Miłośnicy tego rodzaju thrillerów na pewno nie będą rozczarowani, a i osoby ciekawe, jak historia osadzona oryginalnie w amerykańskich realiach wygląda w bardziej swojskim klimacie, znajdą tu coś dla siebie. W głębi lasu to po prostu solidnie zrealizowany thriller w klasycznym stylu i jako taki sprawdza się bardzo dobrze.
-
Zdecydowanie zasługuje na obejrzenie, chociaż należy pamiętać, że filmowi dużo bliżej jest kina psychologicznego niż typowego horroru, zwłaszcza w porównaniu z inną twórczością spod znaku Blumhouse Productions.
-
Ponad dwie godziny porządnej rozrywki, podanej w przystępny i przyjemny dla oka sposób.
-
Z jednej strony stara się na nowo interpretować historię znaną ze Śpiącej Królewny, a właściwie dopisać do niej kontynuację. Z drugiej - jest to baśń bardzo typowa, na końcu której zło zostaje pokonane, a czarny charakter ukarany. Ostatecznie jednak nie jest to film ani dla dzieci, które wielu wątków i nawiązań mogą nie zrozumieć, ani dla dorosłych, dla których w wielu miejscach rozwiązanie problemów będzie zbyt naiwne, a morał wynikający z opowieści zbyt banalny.
-
Historia jest opowiadana sprawnie, akcenty rozłożone są poprawnie, a jednak momentami wydaje się, że na pewno dało się to zrobić krócej. Film na pewno powinni obejrzeć miłośnicy horrorów i produkcji przygodowych.
-
Pomimo swoich wad, Truposze nie umierają to nadal kawałek przyzwoitego kina. Na film zdecydowanie powinni wybrać się fani innych dzieł Jarmuscha, choćby po to, by zobaczyć, w jakim kierunku obecnie podąża.
-
Idealnie odtwarza sceny z oryginalnej animacji, przez co jednocześnie może się podobać, ale sprawia nieodparte wrażenie sztuczności. Ani na chwilę nie pozwala zapomnieć, że na ekranie nie widać prawdziwych zwierząt, a jedynie grafikę. Trzeba jednak przyznać, że jest to grafika przepiękna i bardzo dopracowana.
-
Widzowie, którzy naprawdę lubią się bać zrobią lepiej, szukając innego tytułu, a "Annabelle wraca do domu" traktując raczej jako ciekawostkę na deszczowe popołudnie. Na seans powinni wybrać się wyłącznie fani serii Obecność, by poznać zakończenie historii przeklętej lalki.
-
Na pewno jest kolejnym przykładem sprawnego opowiadania baśni przez Disneya, w klasycznym wydaniu, nieco na przekór panującemu trendowi poważnych, mrocznych przeróbek. I w tej roli sprawdza się bardzo dobrze.
-
O ile warstwa wizualna Ality zrobi wrażenie chyba na każdym widzu, o tyle fabularnie sytuacja nieco się komplikuje.