Młoda Rosjanka wbrew swojej woli odbywa szkolenie, podczas którego uczy się uwodzić szpiegów. Niebawem zostaje wysłana do Budapesztu, gdzie musi wydobyć tajne informacje od amerykańskiego wywiadowcy.
- Aktorzy: Jennifer Lawrence, Joel Edgerton, Matthias Schoenaerts, Charlotte Rampling, Mary-Louise Parker i 15 więcej
- Reżyser: Francis Lawrence
- Scenarzysta: Justin Haythe
- Premiera kinowa: 2 marca 2018
- Premiera światowa: 19 lutego 2018
- Dodany: 12 lipca 2017
-
Nie powiem, żebym się nudził. Nie powiem też, że krótsza wersja byłaby gorsza. Finalnie mogę polecić film fanom Jennifer Lawrence. Jest ona głównym silnikiem i osłodą szpiegowskiej układanki.
-
Niesamowity przykład, jak mając wszelkie atuty w garści, można wyprodukować zupełnie przeciętny film: zmarnować pomysł na rzecz bezpiecznych i utartych ścieżek fabularnych oraz nie wykorzystać potencjału drzemiącego w aktorach.
-
Koneserzy gatunku mogą się poczuć rozczarowani.
-
Aktorsko Czerwona jaskółka jest mocno obsadzona. Mamy tu nie tylko panią Lawrence, ale również Jeremy'ego Irons'a, Charlotte Rampling i Ciarán'a Hinds'a czyli aktorów znanych i charakterystycznych. Niestety nic z tego nie wynika, zupełnie nic.
-
Czerwona jaskółka, chociaż zapowiadała się całkiem ciekawie, okazała się niestety warta obejrzenia w zasadzie tylko ze względu na bardzo dobrą rolę Jennifer Lawrence.
-
Produkcja skierowana głównie do miłośników filmów o tajnych agentach, których interesują kulisy pracy szpiegów rosyjskich i amerykańskich. Wiele dobrego znajdą w nim oczywiście fani urody i talentu Jennifer Lawrence, która pokazuje tu wszystkie swoje atuty.
-
Czerwona Jaskółka przyprawia nas o czerwień na twarzy wielokrotnie. Nie wstrzymuje oddechu podczas wielu scen, za to my tak. Ma tempo, nie potrzebuje przerw, działa gwałtownie, ale umyślnie ze smakiem i nastrojem.
-
W efekcie Czerwoną jaskółkę ogląda się dobrze. Brakuje jej jednak pazura, którego dać mogli jej tylko twórcy z najwyższej półki.
-
Czerwona jaskółka jest jak kotlet sojowy. Z daleka nikt się nie pozna, ale już po pierwszym gryzie czuć rozczarowanie pogłębiające się z każdym następnym kęsem.
-
Skomplikowany i niejednoznaczny. Myli się ten, kto próbuje ocenić produkcję od razu po seansie. Zwodzi i manipuluje, niczym Dominika Egorova w roli rosyjskiej agentki.
-
Bardzo pokraczny film, próbujący złapać kilka srok za ogon. Niby pokazuje kolejny etap wywiadowczych rozgrywek między USA a Rosją oraz ich bezwzględność, jednak brakuje tutaj napięcia, zaangażowania oraz emocji.
-
Wyróżnia się niespodziewanym i satysfakcjonującym zakończeniem. Sporo w nim brutalnych, wręcz drastycznych scen. Dla widzów lubiących zdecydowane i mocne przekazy.
-
W pewnym momencie wysoko postawiona persona o ciele Matthiasa Schoenaertsa przekonuje nas z ekranu, że niedoskonałości nadają prawdziwą wartość. Mam nieodparte wrażenie, że została dograna już po skończeniu montażu, kiedy ekipa przekonała się, jak daleko jej dziełu do doskonałości.
-
Niezwykle klimatyczne kino szpiegowskie z ciekawymi występami Lawrence i Edgertona. Rzecz na pewno warta zobaczenia. Niestety produkcji wyraźnie brakuje tempa, film ma zbyt płytki scenariusz, by upierać się w przedstawieniu go jako poważny, snujący się dramat.
-
Nudna opowiastka szpiegowska starająca się być czymś więcej, nierównomiernie zmiksowana z fantazjami sadysty.
-
Czerwona Jaskółka mogła być całkiem interesującym thrillerem szpiegowskim. W zestawieniu ze Szpiegiem, czy też wspomnianym wcześniej Atomic Blonde wypada niestety mizernie pod wieloma względami. Twórcom zdecydowanie zabrakło odwagi w paru scenach, żeby był to seans godny zapamiętania.
-
Czerwona jaskółka krąży i kołuje dookoła zajmujących wątków, ale potrzebuje zbyt dużo czasu, by efektownie wylądować.
-
Szkoda, że z reżyserowania Czerwonej jaskółki zrezygnował David Fincher. Jestem przekonany, że stworzyłby z tego scenariusza dużo lepszy film.
-
Dość przeciętny i anachroniczny w używaniu języka filmowego i wykorzystywaniu konwencji gatunkowych, w interesujący sposób wpisał się w sekwencję ostatnich wydarzeń na świecie, będąc też w jakiejś mierze metafilmową wypowiedzią o przedstawieniach kobiet w kinie i ich seksualizowaniu, a przez to uprzedmiotowieniu.
-
Koniec końców, "Czerwona jaskółka" pomimo naprawdę świetnej koncepcji, okazała się jedynie niezłym filmem, który można obejrzeć, ale nie pozostanie na długo w pamięci. Niestety, Francis Lawrence może i miał dobre chęci, ale w parze z nieprzemyślanym scenariuszem autorstwa Justina Haythe i rozwolnionym tempem akcji tworzy obraz, który nie wzbudzi w oglądającym większych emocji.
-
Przykład filmu, który wiele obiecuje i nie jest w stanie tych obietnic spełnić.
-
Momentami poruszający, a chwilami dosadnie odrażający. Szpiegowskie intrygi mimo, że niekoniecznie spektakularne, zwodzą i usypiają widza, aby ostatecznie przedstawić satysfakcjonujące zakończenie.
-
Mimo dobrych chęci ciężko mi się dopatrzyć w Czerwonej jaskółce pozytywnych aspektów. Nie należy do nich zdecydowanie gra aktorska Jennifer Lawrence, której nawet wsparcie młodego Putina, czy samego papieża nie pomogło.
-
Banalne love story, bohaterowie napisani niczym z podręcznika "jak zrobić wzorcowy film zimnowojenny" oraz wszechobecna nuda.
-
Otrzymujemy więc dobre odwzorowanie świata szpiegowskiego sprzed kilku epok, a nie współczesnego, które rozgrywa się głównie w Internecie, ale przede wszystkim dość średni film. Seans może się nużyć, bo choć dość wiernie oddaje rzeczywistość mozolnego świata wywiadowczych intryg, tak nie wypełnia tego czymś, co przykuwało by uwagę widza - ciekawymi bohaterami.
-
Nie jest to może poziom zaangażowania w akcje szpiegowskie na poziomie nowych "Bondów", "Tożsamości Bourne'a" Limana, czy choćby "Szpiega" Alfredsona, ale kobieca główna bohaterka brutalnie rozdająca na lewo i prawo razy to wciąż miła odmiana. Poza tym swoje fantastyczne pięć minut dostała też Mary-Louise Parker, ogrywająca wcześniejsze wcielenie z "Red", co stanowi ciekawą przeciwwagę do całej powagi urzędu i misji, w którą zaangażowała się Dominika.
-
Produkcja nierówna, nie tak brawurowa jak można by się spodziewać, ale jednocześnie taka, która koniec końców potrafi skupić naszą uwagę.
-
Dobrego szpiegowskiego widowiska nigdy nie za dużo. Na takie jednak przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
-
Odważna rola Jennifer Lawrence nie wystarczyła do tego, by to przeciętne, ale i stylowe kino szpiegowskie przyniosło coś więcej niż poprawność.
-
"Czerwona jaskółka" mogłaby być całkiem sprawnie zrealizowanym filmem szpiegowskim gdyby reżyser z równą atencją skupił się na fabule co na swojej głównej aktorce. A tak gry służb pozostawiają wrażenie niedosytu.
-
Jest w tej psychologicznej rozgrywce coś perwersyjnego. Została przesycona seksualnością i przemocą. Szkoda, że tak się dłuży.
-
W dreszczowcu Lawrence'a prócz charyzmatycznej odtwórczyni głównej roli bronią się momenty, przebłyski innego, lepszego filmu: publiczna konfrontacja bohaterki oraz jej szkolnego prześladowcy, brutalne przesłuchanie, podczas którego w ruch idzie urządzenie do zdzierania skóry czy świetny epizod z udziałem Mary Louise Parker w roli niewylewającej za kołnierz asystentki senatora. To jednak wciąż za mało, by ten lot nad jaskółczym gniazdem zaliczyć do szczególnie udanych.
-
Dużych rozmiarów niewypał, o którym chce się zapomnieć jak najszybciej. Absurdalne wątki, nieudolność scenarzystów jeśli chodzi o dialogi. I tylko Jennifer Lawrence szkoda, bo wybija się na tym tle.
-
Jakkolwiek jest to film stworzony na podstawie książki, wydaje mi się, że okazał się zmarnowanym potencjałem drzemiącym pod pojęciem "adaptacji". Trudno wyciągnąć z tego choćby i guilty pleasure, bo na to całość jest po prostu za nudna i niewiele ma wspólnego z szpiegowskim gatunkiem, który się jej przypisuje.