Dobry Tygodnik Sądecki
Źródło-
Pod wieloma względami wspaniały i pod równie wieloma względami ważny.
-
Najbardziej mainstreamowy jak dotąd film Farhadiego. I bynajmniej nie jest to zarzut. Jednak tym, czego niewątpliwie brakuje w nowym rozdaniu, jest subtelność - tak mocno akcentowana w jego wcześniejszych dokonaniach. I choć widać jak na dłoni, że nie jest obecnie w topowej formie, nie zmienia to faktu, że wielkim rzemieślnikiem jest, choć tutaj w bardziej konwencjonalnym charakterze.
-
Jako intencjonalny "crowd-pleaser" podnoszący temat rasizmu nowy film Petera Farrelly'ego sprawdza się wprost doskonale, a nazbyt ugrzeczniony, względem obranej tematyki, charakter "Green Book", stanowi wyłącznie o jego atucie. Być może właśnie potrzeba nam więcej tego typu produkcji, sugerujących, że można się zmienić, pozbyć własnych słabości i uniknąć ponownego popełniania tych samych błędów.
-
Nie od dziś wiadomo, że Lars von Trier kompulsywnym prowokatorem jest, a psychika artysty znowuż nie tak bardzo różni się od psychiki seryjnego mordercy, co Dom, który zbudował Jack podkreśla na każdym kroku i w spodziewanie szokujący sposób.
-
Wyreżyserowany przez Travisa Knighta spin-off i zarazem prequel całej franczyzy Transformers przywraca jej pierwotny blask i staje się powodem, dla którego warto dać jeszcze jedną szansę filmowym Autobotom i Decepticonom.
-
Film jest straszny jak gaworzący niemowlak, klimatyczny jak koncert Papa Dance, trzymający w napięciu jak posiedzenie sejmu, inspirujący jak zbiorowe samobójstwo w Jonestown, wciągający jak instrukcja obsługi malaksera i efektowny jak psi kał na podeszwie buta. Jest to po prostu ni mniej, ni więcej i bez zbędnego owijania w bawełnę pozycja obowiązkowa... tylko nie wiem za bardzo dla kogo, chyba wyłącznie dla filmowych masochistów.
-
Nie wiem, dokąd zmierza cała przeszło czterdziesto-już-letnia franczyza i jaki będzie jej finał, ale jedno wiem na pewno, fani "Rocka" mogą spać spokojnie: filozofia niezmiennie prosta, cios sierpowy i mocarny, a w "oku tygrysa" nadal charakterystyczny błysk. Go get 'em tiger!
-
Abstrahując od ociekającej komunałami wizji życia w zgodzie z naturą i oklepanych tez, że cała flora i fauna stanowi jedną integralną całość, nowy Hughes to wizualnie wybitny, ale bezlitośnie jednowymiarowy film o chłopcu beta, który staje się wilkiem alfa i wilku alfa, który staje się... psem.
-
Film co rusz puszcza oko do fanów oryginału, co z jednej strony uszlachetnia znany i ceniony przez wszystkich miłośników gatunku koszmar z Haddonfield. Z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że w całym tym kinofilskim zgiełku gubi się gdzieś duch filmu Carpentera.
-
Nie jest może najlepszym z filmów Marka Koterskiego, ale kto wie, czy nie najważniejszym, bo sięgającym do prapoczątków tego, przez co niekoniecznie możemy się przebić, ale od czego zawsze możemy się odbić.
-
Rewiry twórczości Smarzowskiego, w których czuje się najpewniej: gęste, utytłane, fizyczne, przeszywające realizmem kino rezygnacji z obowiązkowo mrocznymi moralnie hiperbolami. Subiektywizm - tak. Obiektywizm - niekoniecznie. Klęska totalna - zawsze.
-
Fenomenalnie zmontowany, mający swoje krwawe i destrukcyjne momenty dość przeciętny blockbuster, który nie ma wystarczających zasobów, by zbawić całą franczyzę. Może nie postawi pod znakiem zapytania powstanie kolejnych produkcji z uniwersum, ale z pewnością wydłuży znacznie czas oczekiwania.
-
Dla miłośników horroru lovecraftowskiego, "weird fiction" i serii "Strefa mroku" pozycja bardziej niż obowiązkowa.