Śląsk, 1945 rok. Franek usiłuje ocalić ukochaną Annę, osadzoną w obozie pracy założonym przez UB.
- Aktorzy: Julian Świeżewski, Jakub Gierszał, Zofia Wichłacz, Danuta Stenka, Wojciech Zieliński i 15 więcej
- Reżyser: Maciej Sobieszczański
- Scenarzysta: Małgorzata Sobieszczańska
- Premiera kinowa: 13 października 2017
- Premiera światowa: 1 września 2017
- Dodany: 31 lipca 2017
-
Szokujące, niezwykłe przeżycie.
-
Siła filmu tkwi w braku patosu, przemoc fizyczna i psychiczna, czułość i obojętność, seks z miłości i z przymusu występują tu w jednym szeregu, jakby okoliczności, w jakich żyją bohaterowie, nie miały żadnego znaczenia.
-
Niełatwe w odbiorze kino, wymagające od widza energii i cierpliwości. To opowieść i przestroga o czasach, które miejmy nadzieję już nigdy nie powrócą.
-
Oglądając "Zgodę", miałem wrażenie, że nie jest to film, a bardziej reportaż, potworne zapiski ze straszliwych czasów. Trochę zabrakło mi w nim emocji.
-
Z tego filmu łatwo byłoby stworzyć pompatyczny moralitet o graniach dobra i zła, ale zamiast tego widz otrzymuje intymny dramat o zdeprawowaniu i moralności zemsty.
-
Maciejowi Sobieszczańskiemu, który nakręcił film za śmiesznie małe środki w zaledwie 22 dni zdjęciowe, można zarzucić pewne uproszczenia. O postaciach relacji między nim chciałoby się wiedzieć więcej. Jednak koniec końców ograniczenia, przed jakimi stanął reżyser, zapewniły "Zgodzie" sugestywny naturalizm.
-
Wbrew tytułowi - raczej podzieli niż zjednoczy widownię. Ale to chyba dobrze.
-
Odważnie sięga po trudne karty z polskiej historii, z sukcesem opowiada poruszającą historię, a nie tylko odtwarza fakty. Miejscami jednak jest zbyt efekciarski w pokazywaniu okrucieństwa i nieco zbyt teatralnie zainscenizowany.
-
"Zgoda" w takiej formie, jakiej się prezentuje teraz, o wiele lepiej sprawdziłaby się jako etiuda, ewentualnie krótki metraż niż pełnometrażowa produkcja. Jednak warto docenić fakt, że znalazł się ktoś, kto miał odwagę zająć się mroczną kartą historii.
-
Mimo mocnych momentów, jakimi są trudne sceny tortur, sama historia jest jedynie przeciętna. Nie zachęca, by sięgnąć po nią ponownie.
-
Mimo że jest utrzymany w interesującej "brudnej" stylistyce, tak na prawdę nie dostarcza żadnej odkrywczej wiedzy na tematy historyczne, a tym bardziej ludzkich wyborów.
-
Ważna, nieznana historia została potraktowana według schematu kina obozowego. Film pozostawia po sobie wiele niewyjaśnionych kwestii, skrywa też nie do końca wykorzystany potencjał.
-
Stara się wygrać na kilku frontach: włożyć kij w mrowisko wyjawiając bolesny fragment naszej historii, opowiedzieć z dystansem o zbrodniach komunistycznych, ukazać poprzez emocje trójki bohaterów, z jakim koszmarem mieli do czynienia więźniowie. Niestety żaden z tych celów nie zostaje spełniony i tylko wystarczy ubolewać, że tak doniosły temat nie dostaje odpowiedniej reprezentacji.
-
Przed wielką porażką bronią tego filmu wszystkie elementy techniczne oraz Gierszał i wspaniały epizod Danuty Stenki, która gra kochającą, ale niekochaną matkę Franka.
-
Nie jest dobrze, gdy w takiej historii widz ma czas, by podziwiać piękno i kunszt, gdy fakt, że wszystkie sceny nakręcono w jednym ujęciu dociera do widza wcześniej, niż podczas analizy filmu po seansie. To, co w historii "Zgody" i w scenariuszu filmu o obozie było najciekawsze, nie zostało wydobyte na ekranie.
-
"Zgoda" mogła być mocnym, trzymającym za gardło dramatem o miłości w czasach wręcz Apokalipsy. Ale cała para poszła w gwizdek - szczątkowy scenariusz oraz słabo zarysowane postacie nie pozwalają się zagłębić jak mocno i zaangażować się tak, jak chcieliby tego twórcy.
-
Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby tak właśnie miało wyglądać kino historyczne w Polsce. Tyle tylko, że zrobić film tak udany jak "Zgoda", nie jest prostą sprawą.
-
Duszny i niewygodny - wciąga w okrutny świat i zakłóca obraz rzeczywistości obozowej.
-
Poza ciekawym konfliktem wyjściowym oraz następującymi po sobie scenami przemocy, nie ma nic więcej do zaoferowania.
-
Chciałoby się powiedzieć, że "Zgoda" to obraz twórczo wykorzystujący tradycję polskiej szkoły filmowej, ale dzieło Sobieszczańskiego, choć poprawne, nie wnosi wiele nowego do polskiego kina historycznego. Przełamywanie stereotypów jest tu bowiem nazbyt stereotypowe.
-
Choć dysponował ograniczonymi środkami i zaledwie 22 dniami zdjęciowymi, Maciejowi Sobieszczańskiemu udało się nakręcić niezwykle sugestywny dramat historyczny. Jednak co ważniejsze, jego wizja jest inna od wszystkiego, co do tej pory oferowało polskie kino.
-
Dawno nie było tak mocnego, ale przy tym mądrego i wyważonego filmu o przemocy - i to nie tylko w polskim kinie.
-
Zmarnowany potencjał ciekawej opowieści, w której bohaterowie są od początku do końca martwi.