Dokument przedstawiający życie na włoskiej wyspie Lampedusa w czasie europejskiego kryzysu migracyjnego.
- Aktorzy: Samuele Pucillo, Maria Costa, Pietro Bartolo, Francesco Mannino, Giuseppe Fragapane i 4 więcej
- Reżyser: Gianfranco Rosi
- Scenarzysta: Gianfranco Rosi
- Premiera kinowa: 2 września 2016
- Premiera światowa: 13 lutego 2016
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Jest chyba pierwszą odpowiedzią kina na kryzys migracyjny i to odpowiedzią artystycznie spełnioną.
-
Odpowiedź na jeden z najbardziej palących problemów współczesnego świata.
-
Nie jest manifestem politycznym, nie komentuje, nie ocenia, nie osądza, ale przedstawia fakty i Lampedusę, dając jednocześnie wiele do przemyślenia.
-
Reżyser nie epatuje cierpieniem ani go nie estetyzuje, nikogo też nie potępia. Ukazuje banalne oblicze patowej sytuacji, upominając się tylko i aż o empatię.
-
Prosty, oszczędny w formie film, poetycki i realistyczny zarazem, z sercem we właściwym miejscu ukazuje jeden z największych dramatów współczesnego świata.
-
Momentami wstrząsający, momentami śmiertelnie nudny.
-
Wydaje się, że Rosi też ma swego rodzaju "leniwe oko". Ale to dobre lenistwo, oznaczające opanowanie i niechęć do wyciągania pochopnych wniosków. Dziś chyba potrzebne jak nigdy.
-
Przejmujący portret ludzi na marginesie wielkiego świata, który stara się być w równej mierze wnikliwy i humanitarny.
-
Włoski reżyser świetnie stopniuje napięcie, ukazując problem fali imigrantów na tle rocznej obserwacji zwykłego, codziennego życia mieszkańców wyspy.
-
Nie robi spustoszenia w życiu - a wręcz powinien. Fuocoammare. Ogień na morzu po prostu nie ma zdania, a zadanie nakręcenia.
-
Ma w sobie coś takiego, co sprawia, że trudno obok tej historii przejść obojętnie.
-
Pełen ciepła i współczucia film nie przytłacza faktami, nie sili się na budowanie dramaturgii z mocną publicystyczną tezą. Zaczyna się tam, gdzie dziennikarstwo się kończy, pozostawiając pytania w zasadzie bez odpowiedzi.
-
Pokazuje, jak często nie widać tego, co samo rzuca się w oczy. Że obok są ludzie, którzy nie mają tego, co oczywiste.
-
Cichy, niemal niemy dokument, ale wyostrza to każdy płacz, każdy jęk i każde błagalne spojrzenie kolejnego imigranta.
-
Tylko tyle - za brak konsekwencji w sposobie obrazowania. Aż tyle - za podjęcie niezwykle trudnego tematu i postać lekarza.
-
Gianfranco Rosi w sposób dyskretny, cichy i nieoczywisty skomentował najbardziej palący dzisiaj problem Europy.
-
Rosi unika przy tym dwóch podstawowych pokus - uogólnienia oraz narratywizacji. W Ogniu na morzu nie czuć w ogóle częstej w dokumentach pretensji do podsumowania czy wyjaśnienia podejmowanego tematu.
-
W świecie tak cynicznie eksploatującym nasze emocje rzadko zdarza się poczuć coś tak mocno, jak podczas seansu "Fuocoammare".
-
Choć pozbawiony akcji i komentarza, ogląda się z zapartym tchem.
-
Choć "Fuocoammare" porusza - szeroko dyskutowany w mediach - problem kryzysu migracyjnego, Rosiego nie sposób oskarżyć o pogoń za sensacją.
-
Głęboko humanitarny, a przy tym aktualny i ważny film.
-
Nie ma tu polityki - są tylko ludzie i ich historie. Widzę w tym największy atut najnowszego dokumentu Rosiego.
-
Nie jest brudnym dokumentem. Brak mu niedoskonałości technicznych. Sprawia to, że mimo ciężkiego tematu, dobrze się go ogląda.
-
Prawdziwa relacja, gdzie dokumentalista zestawia spokojne życie mieszkańców wyspy z horrorem, jaki rozgrywa się na przybrzeżnych wodach.