Al_Jankowicz
Użytkownik-
Podobnie jak oryginał jest to mocne, brutalne kino dla facetów choć nieco głupawe , przerysowane i nader schematyczne. Podoba mi się praca kamery , zwłaszcza w scenach pojedynków. Gyllenhaal jest niezły jak zawsze a McGregor to prawdziwa bestia na koksie.
-
Druga część nie zawiodła moich oczekiwań a pod wieloma względami nawet je przerosła. Ma lepsze tempo od swego poprzednika, więcej akcji i napięcia a co ważniejsze więcej emocji i głębi. I nadal podobnie jak oryginał jest to widowisko zapierające dech i zachwycające bogactwem detali. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to do kilku zmian w stosunku do powieści. No i same sceny batalistyczne mogłyby być nieco dłuższe ale poza tym jestem zachwycony i nie mogę się doczekać powtórnego seansu.
-
Czołówka jak zawsze zresztą u Finchera świetna , klimat i muzyka też na plus, podobnie jak i trzymający całość na swych aktorskich barkach Fassbender. Co przemawia na niekorzyść "Zabójcy" to fakt że jest filmem niebywale zimnym , w dodatku z dość leniwie prowadzoną narracją więc miejscami wymagającym od widza sporej cierpliwości ale na szczęście nie pozbawionym scen trzymających za gardło.
-
7.57 listopada 2023
- 1
- Skomentuj
-
-
W przeciwieństwie do oryginału , thriller Westa nie generuje żadnego napięcia (chociaż się bardzo stara) i poza wydzwaniającymi w kółko telefonami niewiele się w nim dzieje.
-
Przez pierwsze dwadzieścia minut dosłownie trzyma za gardło , potem nie wiedzieć czemu film zamienia się w ślamazarne kino pościgowe i dopiero na samym końcu wraca na właściwe tory serwując niemałe napięcie.
-
Niby wciąż wałkuje to samo a jednak ogląda się z niemałym zainteresowaniem , może dlatego że wreszcie Kramer Tobina Bella jest postacią bardziej rozwiniętą i taką , której widz zaczyna na swój sposób współczuć pomimo całej tej krwawej szopki jaką urządza swoim ofiarom. Rzecz dla piłożerców niemalże obowiązkowa ,dla reszty niekoniecznie.
-
6.54 października 2023
- 1
- Skomentuj
-
-
Co kryje? Ano kilka bolesnych prawd. A choćby tą że duchy z komputera nie straszą , że Ford do roli psychola zbytnio nie pasuje i że straszenie widza samo otwierającymi się drzwiami nikogo o dreszcze raczej nie przyprawi , no i na koniec najgorsza prawda z możliwych czyli fakt że Hitchcocka Zemeckis podrabiać najzwyczajniej w świecie nie umie. Stara się tworzyć napięcie do zbyt przewidywalnych scen. Ale choć trochę wieje nudą warto obejrzeć dla Michelle.
-
Fabuła "Dead Reckoning Part One" nie jest może szczególnie oryginalna ale mimo wszystko wciągająca (może dzięki aktualnej tematyce związanej z rozwojem SI nawet bardziej) a za sprawą pierwszorzędnie zrealizowanych scen pościgów i bijatyk oraz popisowych numerów kaskaderskich (jeszcze raz brawa dla Tomka) , jest to widowisko wbijające w fotel i wypadające wcale nie gorzej od swych poprzedników. Kino akcji tego roku. Acha byłbym zapomniał , Dorociński wypadł całkiem spoko.
-
Nie jest to najlepszy film w dorobku Nolana. Nie trawię pseudointelektualnego bełkotu a już drewnianego aktorstwa Washingtona Juniora w roli Protagonisty szczególnie. Ale ... z drugiej strony nie mogę nie zachwycać się techniczną stroną filmu. Nie często widzi się bowiem w kinie cofające się wstecz pociski , pojazdy i wybuchy , zwłaszcza zrealizowane w starym dobrym stylu czyli bez nadużywania CGI.
-
Duch spielbergowskiej zabawy niestety uleciał. Ale choć czuć że najlepsze lata seria Indiany ma za sobą , jest to powrót godny miana ostatniego pożegnalnego ukłonu a co do Phoebe , rzeczywiście jest tak świetna że niemalże kradnie Fordowi cały film!
-
Kicz ale w pełni zamierzony. Pełno podtekstów i żartów , które co prawda do mnie nie trafiają ale ogólnie bawiłem się nieźle. Jest fajowo , różowo i kolorowo czyli tak jak powinno (kostiumy i scenografia są warte Oscara) a Gosling w roli Kena wprost odlotowy. Gdyby tylko jeszcze twórcy nie raczyli nas tą nachalną propagandą ...
-
Pomimo licznych głupotek , nie do końca trafionych gagów i kiepskiej jakości CGI "Flasha" ogląda się całkiem nie najgorzej. Nuta nostalgii jak zawsze na plus. I nawet jeśli całość ulatuje po seansie z głowy z prędkością światła a raczej "flasha" , to i tak warto. Byłbym zapomniał ... Michael , stary ale jary "Batman" Keaton jest w dechę.
-
Kolejny nudny biopic? Nie gdy bierze się za niego ktoś taki jak Nolan. Więc mamy eksperymentowanie z formą na całego. Owszem film jest mocno przegadany (w końcu oparty głównie na dialogach a nie na scenach akcji czy efektach) ale wcale przez to nie nudny bo Nolan wie jak budować napięcie i trzymać uwagę widza przez cały czas. Aktorstwo najwyższej próby (Cillian Murphy oraz RDJ idą po Oscary) i genialna muzyka. Must see!