Baza recenzji
-
To już nawet nie jest film tylko festiwal głupoty w slow motion...
-
Rozwleczona i zwyczajnie nudna - choć pięknie momentami chwytana - historia o rodzinnych więzach wymagających odbudowania lub wzmocnienia.
-
Twórcy zgrabnie zadbali o to, by wątków z tego filmu nie dało się wykorzystać propagandowo w obecnej dyskusji w podzielonych mocno Stanach Zjednoczonych. Ze szczątkowych informacji, które tu dostajemy dowiadujemy się na przykład, że sojusz przeciwko władzy centralnej zawiązały Kalifornia z Teksasem, co jest jak wiemy kompletnie nieprawdopodobne we współczesnych realiach. Dzięki takiemu zdystansowaniu się od prawdziwej sceny politycznej, obraz zyskuje bardziej uniwersalny wymiar.
-
Garland nie bawi się w półśrodki. Jak ktoś ma zginąć, to zginie. Gdy wybuchnie bomba, to rozerwie stojących blisko ludzi. I sprytnie buduje opowieść - tak, by nie wyrażać poparcia politycznego, ale tak, by krytykować ogólny konflikt. Co ciekawe, najbardziej sugestywne i działające na emocje są momenty ciszy, gdy słychać tylko spust migawki. Niestety, kameralność jest jednocześnie siłą i piętą achillesową filmu. Brakuje większej skali w tej prostocie.
-
Rosalie to film, który porusza. W subtelny, ale niezwykle przekonujący sposób, Stéphanie Di Giusto przedstawia historię bohaterki, która walczy z narzuconymi standardami piękna i społecznymi ograniczeniami. Pomimo pewnych przewidywalności, siła filmu tkwi w jego intymności i oddziaływaniu na widza.
-
Mocny temat nie jest dziełem w żaden sposób rewolucyjnym. Nie dodaje do znanej nam historii czegoś nowego, stanowi raczej bezpieczne przypomnienie dawnych wydarzeń. Brakuje mu pazura, za często się prześlizguje po tym, co ważne. Dobre kreacje aktorskie nadrabiają jednak te niedoskonałości, ostatecznie czyniąc z produkcji reżyserowanej przez Martina przyzwoity film z potencjałem, który finalnie nie "dowiózł" tak, jak możnaby tego oczekiwać.
-
5.514 kwietnia
- Skomentuj
-
Perfect Days zachwyca możliwością skupienia na detalu, kwiecie i drzewach, powolności w szybkości, prowincji w centrum tokijskiego zgiełku, a na to często, we własnych zobowiązaniach i frustracjach, sami nie znajdujemy przestrzeni. Chyba za to należy się Wendersowi największy zaszczyt - że pozwolił nam na choć chwilową okazję, by odłożyć na bok złą energię i pobyć szczęśliwszą wersją siebie.
-
Zawsze przy takich produkcjach jak "Czerwone maki" pada jedno fundamentalne pytanie: Jeśli nie ma się budżetu na takie produkcje, czy w ogóle jest sens je robić? Jako film fabularny, a nie np. dokumentu? Trudno odmówić Krzysztofowi Łukaszewiczowi pasji do historii, jednak do realizacji dobrego i spełnionego filmu historyczno-wojennego. Być może należy tą pasję inaczej wykorzystać oraz przewartościować swoje cele.
-
Kolejna wojna domowa w Stanach Zjednoczonych. Przez pogrążone w krwawej wojnie domowej Stany Zjednoczone przedziera się grupa dziennikarzy, by w Waszyngtonie przeprowadzić ostatni wywiad z prezydentem. Co z tego wszystkiego wyszło? Przekonajcie się Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW
-
Dla Alexa Garlanda zmieniła się tematyka oraz konwencja względem poprzednich filmów, ale nic mu nie ubyło z talentu.
-
Garland zwraca uwagę na problemy, które każdy inteligentny człowiek już dawno powinien był zauważyć - przede wszystkim dwuznaczną moralność mediów i makabrę wojny. Kilka orygianlnych rozwiązań artystycznych, zwłaszcza sztuka montażu, sprawia, że Civil War zasługuje na dodatkowy plus. Jeśli jednak spojrzymy w scenariusz, jest to wojenne kino drogi, napisane według oczywistego schematu.
-
Rzetelnie i niemal przezroczyście zrealizowane kino sportowe o uporze, harcie ducha i dążeniu do zwycięstwa pomimo przeciwności.
-
Niepotrzebne skupienie na romansie, patos i wiążąca się z nim martyrologia, a także pozostawiająca wiele do życzenia strona techniczna. Ostatecznie cudem jest możliwość powiedzenia, że w finale przynajmniej wiedziałem jaki cel bohaterowie mają do osiągnięcia. Oby jak najdłużej nie dochodziło w polskim kinie do podobnych porażek.
-
Film się świetnie ogląda, bo jest bardzo zabawny. Dawno nie słyszałam tak błyskotliwych dialogów. To naprawdę ulga obejrzeć dzieło kulturowe, które ma za nic poprawność polityczną. Aktorzy sprawują się wyśmienicie, zwłaszcza występujący w roli głównej Jeffrey Wright. Sceny, w których profesor literatury próbuje karkołomnie wcielić się w "gangstera" należą do najlepszych i najśmieszniejszych, zwłaszcza, gdy się zaobserwuje reakcję zachwyconych adresatów tego przedstawienia.
-
"Życie" to ten typ małego filmu, który może nie ma kosmicznego budżetu, efektów specjalnych, strzelania, pogoni i rozpierduchy, ale za to jest sporo serca oraz emocji. To bardziej kameralna, refleksyjna, elegancka i cicha historia o znajdowaniu sensu życia, nawet w ostatnim jego etapie.
-
Film, z którego możesz wyjść na papierosa i niczego nie przegapić, stonerski samograj, stworzony do oglądania na kampusach i seansach o północy, kinofilska selekcja obrazów, które wciąż kształtują nasze wyobrażenia o powojennej Ameryce - dodaj, co chcesz, The Movie Orgy przyjmie wszystko.
-
Demián Rugna bawi się emocjami widza i nie pozwala ani na chwilę odpocząć. Obrazy z koszmarów zostają z nami na dłużej i gwarantują nieprzespaną noc. Uważam, że lepszego komplementu nie można dać horrorowi.
-
7.58 kwietnia
- Skomentuj
-
Kobieta z..." dla mnie jest potwierdzeniem formy reżyserskiej Szumowskiej, skupiającej się na człowieku i szanując go zamiast eksploatować. Jest szczerze, uczciwie, kapitalnie zagrane i - co mnie zaskoczyło - emocjonalnie angażujące do samego końca.
-
Ma się wrażenie, jakby 130 milionów budżetu poszło tutaj totalnie w błoto, bo poza głośną obsadą nie zainwestowano w żaden element, który mógłby sprawić, że choć na chwilę najdzie nas ochota, żeby o Minus One czy jakimkolwiek innym dobrym filmie o potworach, który może się znaleźć w naszej wyobraźni podczas tego seansu zapomnieć.
-
Więc czy druga część "Za dużego na bajki" jest warta obejrzenia? Choć nie jest tak dobra jak poprzednik, nadal ma w sobie wiele uroku, szczerości i pasji. Jestem więcej niż pewny, że wielu dzieciakom spodoba się i ma też dobre przesłanie, które będzie rezonować.
-
W 80. rocznicę Bitwy o Monte Cassino w kinowym repertuarze zakwitają Czerwone maki. To mitologizowane wręcz wydarzenie, jak wiele innych, mniej lub bardziej ważnych tematów, tradycyjnie mocno dzieli nasze społeczeństwo. Twórcy na szczęście nie wychwalają tu wyłącznie jednej strony, a sam film wypada całkiem nieźle i nadal trzyma naprawdę solidny poziom polskiego kina historycznego
-
Fani horrorów po wielu nieudanych próbach odwzorowywania klasyków mogą być nastawieni sceptycznie. Trudno się im dziwić. Arkasha Stevenson w swojej produkcji nie stara się jednak na siłę skopiować i unowocześnić Omen Donnera, a tworzy dopełnienie historii. I wszystkich wątpiących uspokajam - o ironio, o Omen: Początek nie należy się bać, bo reżyserce to wyszło naprawdę sensownie.
-
Film niepokoi, a do tego eksploruje nie tylko kwestie religijne, ale też tematykę cielesności i kobiecości. Nie wszystko wyszło perfekcyjnie, jednak mimo to warto wybrać się do kina.
-
7.55 kwietnia
- Skomentuj
-
Ehhh... Pogromcy Duchów: Imperium Lodu to... taki sobie film. Wbrew tytułowi wcale tak bardzo nie ziębi, ale czy grzeje? Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW.
-
20 kwietnia 1999 roku dwójka nastolatków dokonuje masakry na terenie szkoły w Columbine, zabijając przy tym dwunastu uczniów. Powyższa tragedia rozpocznie ogólnokrajową dyskusję o kondycji amerykańskiego społeczeństwa. Wielu publicystów nie będzie mogło uwierzyć i zrozumieć, dlaczego ich kraj tonie w morzu krwi i nadmiernej agresji. Pół roku wcześniej w kinach odbywa się premiera filmu "Miasteczko Pleasantville" w reżyserii Gary'ego Rossa.
-
"Celluloidowy schowek" angażuje nawet dziś, niemal trzydzieści lat po premierze, kiedy kino uporało się z częścią problemów. To zasługa dobrze opowiedzianego tematu i przemyślanego doboru rozmówców (wśród których są osoby homo- i heteroseksualne, gwiazdy ekranu i postaci mniej znane, nie zawsze związane ze środowiskiem filmowym.
-
W "Randce w ciemno", jak w wielu filmach z lat osiemdziesiątych, zadbano o to, by feministyczne treści zbalansować utrzymaniem status quo. I chyba nie ma sensu się na to obrażać.
-
Wizja Anwara jest zuchwała, zabawna i wybornie zatopiona w lokalnym kolorycie.
-
Czy można rozpocząć komedię fragmentem Elegii ósmej Rilkego, nie wychodząc na bufona? Czy we współczesnym kinie da się opowiedzieć o utracie twarzy, bez jej stracenia, tzn. bez odwoływania się do zużytych klisz o tożsamości w świecie nowych mediów? I przede wszystkim - czy w filmach nie powinno być więcej zwierzątek?
-
Brytyjka, choć świadoma złożoności opisywanego problemu, pierwszego kroku do zdrowienia swojej bohaterki, szuka zatem w uważności innych, empatii, siostrzeństwie. Jej dojrzały głos, unikający wartościowania, niemal reportersko lustrujący sytuację, chwytający ducha czasu, wsparty narracyjnym talentem, należy do czołówki tegorocznych premier.
-
W filmie Glazera jest sporo z narracji powieściowej "Łaskawych" Jonathana Littella. Główny bohater książki - Max Aue z precyzją i emocjonalnym dystansem relacjonował pochód ofiar Babiego Jaru. Przyjmowani przez Hessa interesanci w podobnym tonie dywagują nad odpowiednią przepustowością komór gazowych i najbardziej ekonomiczną formą spalania. Co ciekawe, ta rozmowa to jedna z niewielu tak dosłownych wobec zagłady scen filmu.
-
Tytułowa bohaterka, jak czytamy w opisie zamieszczonym na stronie Festiwalu Pięć Smaków, "patrzy na świat inaczej niż jej rówieśnicy". Amiko nie wypełnia obowiązków. Nie zdmuchuje urodzinowych świeczek, ale od razu skacze wokół prezentu jak energiczny szczeniak. Zamiast jeść ryż, sięga po deser. Z kruchego ciastka z czekoladą zlizuje tylko polewę, brudzi się przy tym, a resztę poślinionego biszkopta oddaje koledze.
-
Dawno nie było tak mocnego i prowokującego do myślenia dramatu z Niemiec. Catak bardzo pewną ręką buduje poczucie niepokoju oraz napięcia godnego rasowego dreszczowca, pozostawiając z masą pytań po seansie. A to nie pozwala go tak łatwo wymazać z pamięci.
-
Przyzwoity, choć nieco przypadkowy film niewykorzystujący potencjału leżącego w punkcie wyjścia, bo nieanalizujący ani branży literackiej, ani środowiska akademickiego.
-
W finałowym rozrachunku Czerwone maki jawią się jako film niezły, ale bezpieczny. Jako kino niebędące gloryfikacją heroicznej walki, lecz upamiętniające śmierć tysięcy polskich żołnierzy i pytające o sens poświęcenia życia.
-
Oczywiście muszę przypomnieć, że żeby mieć frajdę z takich filmów, trzeba przed seansem zawiesić na kołku poczucie rzeczywistości. Tu jak ktoś obrywa nożem między żebra, to za bardzo się tym nie przejmuje. Po tęgim laniu, jakie tu co niektórzy dostają, wydawałoby się, że musi się to skończyć co najmniej śpiączką, a nie wzruszeniem ramion. Ale dzięki temu film kipi energią i czuć wszędobylskie napięcie.
-
Bo choć ten film mógł być bardziej emocjonalny, dopracowany scenariuszowo czy zwyczajnie nieco lepszy, nie sposób odmówić mu tego, że na poziomie ukazania rozterek i problemów osoby transpłciowej wybrzmiewa tak jak powinien.
-
Istnieją filmy, do których ma się ogromną słabość i które oglądane nawet dziesiąty raz, doprowadzają do łez, wzruszają i wywołują ogromne emocje. I nigdy się nie znudzą. Dla mnie jednym z takich filmów jest "Jerry Maguire" Camerona Crowe'a, inspirowany prawdziwą postacią agenta Leigh Steinberga.
-
Bez Urazy to nie jest film wybitny i nigdy do takiego miana nie pretendował.
-
Typowo mainstreamowe podejście do prawideł gatunku ze wszystkimi obowiązkowymi przystankami na drodze schematu. Może spróbuje Was zaskoczyć, ale nie ma szczególnie czym. Realizacyjnie poprawny i to w sumie tyle. Przeciętne filmidło.
-
Urojenie z pewnością nie zapisze się w historii kina grozy złotymi zgłoskami. Nie jest ani pierwszym, ani ostatnim przykładem romansu horrorów z motywami wymyślonych przyjaciół. W przypadku filmu Wadlowa można powiedzieć, że ma swoje dobre strony, ale nie sposób uznać go za dzieło stuprocentowo spełnione.
-
Godzilla x Kong to nic wybitnego. Tzn. To nie jest jakieś Oscarowe kino, ale oglądanie team upu przerośniętego goryla i atomowego jaszczura to coś co daje mi taką dziką pierwotną radość. Zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW