Baza recenzji
-
Langer na razie rozczarowuje nijakością i bardzo powolnym tempem opowiadania historii. Po tej ekipie oczekiwałem po prostu czegoś więcej. Nie tylko produkcji ociekającej krwią, ale też - jak w książce - mającej jakąś stawkę. Pościgu, który trzymałby mnie na krawędzi kanapy. Niestety, niczego takiego tu nie ma. Jest nuda. Jedynie Jakub Gierszał daje nam powód, by wrócić do tej produkcji i obejrzeć ją do końca
-
Nowy serial platformy Max dostarczy sporo rozrywki i zadziała na Was jak magnes. Nie ma znaczenia, czy włączycie ją dla J.J. Abramsa, Josha Hollowaya, Dustera, czy też z braku innych propozycji na seans. Zostaniecie z tą opowieścią do końca. Jest to jedna z tych produkcji, która niczego nie udaje. Obiecuje dobrą zabawę i nie zawodzi oczekiwań widza.
-
Nie rozumiem, dlaczego produkcja Asteriks i Obeliks: Walka wodzów została zrealizowana jako miniserial. Gdyby nie prolog w formie pierwszego odcinka, to całość spokojnie zmieściłaby się w czasie filmu fabularnego. Proszę mnie źle nie zrozumieć, bo im więcej Asteriksa, tym mocniej bije moje serce. Po prostu na początku trudno mi było przyzwyczaić się do tej zmiany.
-
Problem jednak dla mnie był jeden: "Niesamowite przygody skarpetek" są skierowane dla najmłodszego widza. Takiego w wieku 6-7 lat, który zaczyna swoją przygodę z dużym ekranem. Ich rodzice albo dużo starci widzowie nie będą pod wielkim wrażeniem. Widziałem lepsze i ładniejsze animacje, nawet w formie ręcznie rysowanej. Niemniej to nadal sympatyczna produkcja, niepozbawiona uroku oraz zgrabnych morałów.
-
Drugi sezon The Last Of Us spełnia pokładane w nim nadzieje. To serial wybitny pod względem aktorskim, wizualnym, scenariuszowym i muzycznym. Zdziwiłbym się, gdyby jakiś gracz był nim zawiedziony. To idealnie poprowadzona historia, którą dobrze znamy z konsoli PlayStation. Twórcy rozwinęli niektóre wątki i dodali postacie, by jeszcze urozmaicić tę opowieść.
-
Wprawdzie główny bohater momentami zachowuje się niczym słoń w składzie porcelany, ale na razie uchodzi mu to na sucho. Inną sprawą jest, że posprzątanie bałaganu, którego narobił Reacher, nie zawsze jest proste.
-
"Rozdzielenie" to jeden z bardziej intrygujących seriali Apple TV. Historia Marka, który po śmierci żony bierze udział w eksperymencie polegającym na rozdzieleniu jego tożsamości zawodowej i prywatnej, z pewnością skłania do refleksji na temat biurokratycznego korpoświata naszych czasów. Kiedy oglądałam tę produkcję, nie mogłam się jednak oprzeć również skojarzeniom psychoanalitycznym. Dla mnie "Rozdzielenie" to historia utrzymana w duchu Jungowskim: o poznawaniu i integrowaniu własnego Cienia.
-
Colombo, Poirot, Sherlock Holmes... - telewizyjni detektywi, których ciężko zapomnieć, to tak niezwykłe postacie, a rozwiązywane przez nich zagadki kryminalne są tak ciekawe, że do seriali z tymi bohaterami chce się regularnie wracać. I właśnie do tego doborowego towarzystwa należy także tytułowy "Monk", serial stworzony przez Andy'ego Breckmana, realizowany w latach 2002-2009.
-
Praca na dwóch frontach powoduje, że główny bohater jest wyjątkowo zajęty, a co gorsza następują niespodziewane komplikacje, które zmuszają go do improwizowania. Widzowie dzięki temu mogą liczyć na mocne wrażenia, więc nie mają powodów do narzekań.
-
To ciekawie napisany thriller psychologiczny, stawiający przed widzem trudne pytania. Żaden rodzic nie chce dopuścić do siebie myśli o tym, że jego dziecko zostanie skrzywdzone, a organy ścigania będą bezradnie rozkładać ręce. Czy w takiej sytuacji samosąd jest uzasadniony? Czy gdy państwo i jego instytucję zawodzą, możemy sami wymierzać sprawiedliwość? A może powinniśmy potulnie spuścić wzrok i zezwolić na to, by bliskim działa się krzywda? Na takie pytania starają się odpowiedzieć twórcy.
-
"Dojrzewanie" to serial rozpisany tylko na cztery odcinki i cztery równe godziny. Nakręcone w jednym ujęciu, co wydaje się wabikiem. Ale nie w tym przypadku. Tutaj ów zabieg ma swoje uzasadnienie, chyba jeszcze większe niż w "Punkcie wrzenia" - filmie, gdzie towarzyszyliśmy pracownikom pewnej restauracji. W ten sposób odczuwamy to samo, co bohaterowie, bo nie odstępujemy ich na krok.
-
W poprzednich sezonach zdążyliśmy się przyzwyczaić, że główny bohater nie potrafi pozostać obojętnym, gdy jest świadkiem popełniania przestępstwa. Ten odcinek otwiera właśnie taka scena, ale wkrótce możemy się przekonać, że wydarzenie to wcale nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności.
-
Dojrzewanie to jeden z najlepszych seriali ostatnich miesięcy. Stephen Graham i Jack Thorne stworzyli dzieło niemalże kompletne - wciągające technicznie, ale przede wszystkim na poziomie złożonej, poruszającej, niełatwej i pozbawionej łopatologii historii, którą momentami ogląda się jak dokument. To produkcja, o której będzie się dużo mówić.
-
Ma wszelkie zadatki, by przyciągnąć widza do ekranu i go przy nim utrzymać. Problemem okazała się kulminacja i rozwiązanie zagadki. Harlan Coben potrafi zaskoczyć! Rzadko zdarza się, by czytelnik przed głównym bohaterem odgadnął, o co chodzi. Pisarz zawsze tak prowadzi historie, że główny twist szokuje. I nieważne, jak bardzo pogmatwane jest wytłumaczenie intrygi - gdy się nad nim lepiej zastanowimy, dochodzimy do wniosku, że ma ono sens. Szkoda więc, że tego sensu nie ma serial Netflixa.
-
Twórcom udało się wiernie oddać klimat gry, niestety produkcja wypada gorzej niż materiał źródłowy.
-
Obejrzałem pierwsze dwa odcinki "Daredevil: Born Again" i jestem zachwycony!!! Ponieważ jest to produkcja nie tylko będąca godnym następcą serialu od Netflixa, ale też zupełnie nową jakością w ramach MCU. To co twórcy nam przedstawili jest naprawdę angażujące, a ja zachęcam sprawdzić moje BEZSPOILEROWE wrażenia z seansu, ponieważ naprawdę warto!
-
Produkcja ma pewne niedociągnięcia. Narracja czasami bywa chaotyczna i łatwo się w niej zgubić, ale później wraca na właściwe tory. Są też bardzo przerysowane momenty.
-
Mimo swoich późniejszych wad ma jakiś szczególny urok. Może to duch przygody rodem z dziecięcych zabaw o rycerzach i rabusiach, którymi również częściowo inspirowali się autorzy? Może atmosfera czasów, kiedy telewizyjna rozrywka wciąż była jeszcze w powijakach, a jej twórcy uczyli się metodą prób i błędów? Tak czy siak, nie żałuję czasu spędzonego z paczką z francuskiego lasu i jestem w stanie zrozumieć, co widziały w tym serialu dzieciaki sprzed wielu dekad.
-
"Biały lotos" to wciąż jeden z lepiej napisanych seriali - nie tylko na platformie Max, ale też wśród dostępnych produkcji innych stacji. To satyra na otaczającą nas rzeczywistość, ale podana na złotym talerzu, byśmy myśleli, że dotyczy jedynie ludzi bogatych. Jednak problemy bohaterów w większości są dość zwyczajne i mogą dotknąć każdego z nas. Widać, że Mike White ma sporo do powiedzenia na temat kondycji naszego społeczeństwa.
-
"Przesmyk" ma moim zdaniem wszelkie predyspozycje, by już teraz zawalczyć o tytuł najlepszego polskiego serialu 2025 roku. Jest też klarownym sygnałem, że po wszystkich perturbacjach i zmianach HBO oraz platforma Max są w stanie tworzyć produkcje na najwyższym poziomie. W końcu do tego nas przez ostatnie lata przyzwyczajono, choć ostatnio stanęło to pod znakiem zapytania.
-
Druga odsłona Nocnego agenta stawia na to, żeby było więcej, mocniej i szerzej. W większości przypadków to się opłaca - stawka rośnie, zawiła intryga wciąga, a tempo jest odpowiednio intensywne. Zakończenie jest jasną deklaracją, że serial doczeka się kolejnego sezonu. Oby podtrzymał dobrą passę.
-
Serial w ciekawy sposób przedstawia nam toksyczność środowisk kibolskich, lecz momentami kuleje, gdy próbuje się z niego zrobić jakiegoś akcyjniaka.
-
7.530 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
"Kibic" to ciekawa propozycja serialowa, która nie jest rozciągnięta fabularnie. W pięciu odcinkach dostajemy skondensowaną historię z możliwością jej kontynuowania w następnym sezonie, ale bez takiej konieczności. Nie ma tutaj przegadanych scen czy tak zwanych zapychaczy. Reżyser postawił na szybkie tempo.
-
729 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
Nie chce jednak byście pomyśleli, że "The Pitt" wprowadza jakąś rewolucję w gatunku seriali medycznych. On po prostu znajduje nową recepturę na to, by widz poczuł zainteresowanie i dostarcza tak bardzo potrzebnej rozrywki za pomocą ciekawych bohaterów i wartkiej akcji. Jestem przekonany, że podczas seansu na chwilę zapomnicie o otaczającym Was świecie i dacie się przenieść do Pittsburgha.
-
"Załoga Rozbitków" to nie tylko różnorodność postaci. To również różne sposoby przedstawienia atmosfery i kompozycji w danym odcinku. Widać i czuć przede wszystkim rękę Davida Lowery'ego oraz Lee Isaaca Chunga.
-
nagromadzenie okropieństw w "American Primeval" może być dla nas strawne tylko wtedy, gdy przyjmiemy filmową konwencję i damy się wciągnąć fabule I tak się dzieje, bo serial zrealizowany jest znakomicie - i to niemal we wszystkich aspektach, począwszy od "szorstkości" gry aktorskiej, przez sprawne prowadzenie akcji i budowanie napięcia, po odsaturowane, wyprane z wszelkiej malowniczości - lecz nasączone przy tym dramatyzmem - zdjęcia.
-
7.811 stycznia
- Skomentuj
-
Wątki mnożą się w rodzinie, na szczeblu polityki lokalnej, bardziej centralnej, wśród służb i związków małżeńskich. Wszystkie się zaplatają, nie ma jednak szans, aby na przestrzeni pięciu odcinków wszystkie znalazły satysfakcjonujący koniec. Zagadka niby się rozwiązuje, winni zostają znalezieni, ale nie ma tu ujścia, które powinno domknąć skrzętnie budowane relacje.
-
"Yellowstone" nawiązuje do amerykańskiego westernu, czyli wielkiej opowieści o narodzinach Ameryki. Reaktywuje mit kowboja, dyskutuje z ideami ekologii, a przede wszystkim powraca do pierwotnej definicji ojczyzny jako ziemi ojców. To ona wyznacza brutalną logikę działań bohaterów, którzy występują w obronie dawnego, niemal archaicznego porządku. I chyba ten serial jest jak ukazane w nim zapierające dech, a jednocześnie wymagające krajobrazy: można go tylko znienawidzić albo pokochać.
-
Pierwsze odcinki Ukrytego poziomu dostarczają dużo frajdy, ale też są bardzo nierówne. Wybitność przeplata się w nich z przeciętnością. Nie czułem tego przy Love, Death and Robots - może dlatego, że to były historie oryginalne, a w projekcie dla Prime twórcy musieli poruszać się w pewnych ramach wykreowanych już światów. I nie każdy potrafił znaleźć w nich przestrzeń na kreatywność.
-
Na korzyść produkcji działają rajska sceneria wyspy Nantucket, piękne wnętrza i kostiumy bohaterów, cały blichtr wykreowanego na potrzeby produkcji świata amerykańskiej elity zasiedlającej wille na Półwyspie Cape Cod. Jednak fabuła i bohaterowie, pomimo doborowej obsady, to raczej zbiór ogranych i przewidywalnych chwytów. Jedyne, co zostało w mojej pamięci po obejrzeniu "Pary idealnej" to boska sukienka od włoskiego domu Missoni, w której Meghann Fahy tańczy na plaży w blasku zachodzącego słońca
-
Creature Commandos to świetne rozpoczęcie nowego rozdziału w DCU. Produkcja jednocześnie oddaje cześć staremu etapowi - bierze z niego wszystko, co najlepsze. To taka szalupa ratunkowa, dzięki której Gunn ewakuuje niektórych bohaterów do swojego uniwersum. Dobrze wie, że utrata ich nie spotkałaby się z entuzjazmem widzów. Fajnie, że DC wraca na dobre tory, a fani dostają świetne produkcje z tej stajni.
-
"Gwiezdne Wojny: Załoga Rozbitków" jest dokładnie tym czym miało być, czyli bajką dla dzieci. Czy to źle? Absolutnie nie! Serial zapowiadał się na połączenie Gwiezdnych Wojen i Stranger Things. Czy tak jest? Chyba nie do końca, ale i tak jest bardzo dobrze, zapraszam na recenzję BEZ SPOILERÓW:
-
Kupiło mnie w nim właściwie niemal wszystko, co tylko mogło. Nie dziwię się jednak swojemu oczarowaniu, bo już w czasach swojej premiery niewiele seriali mogło z nim konkurować pod kątem fabularnego dopracowania, a we współczesnej telewizji to w ogóle ze świecą takich szukać.
-
Ten serial poruszy każdego rodzica, a już z pewnością każdą matkę, której figurą nieprzypadkowo jest tu zawodowa bokserka, wspaniale zagrana przez Maszę Wągrocką. Bo polska matka jest prawdziwą fajterką, która nieustannie walczy: z systemem edukacji, z dyskryminacją, z kłopotami finansowymi, z brakiem czasu i z wyśrubowanymi standardami idealnego rodzicielstwa. Czasem też walczy z innymi matkami, żeby pokazać, że jej plan na wychowanie jest lepszy i to ona ma receptę na powodzenie.
-
"Sprostowanie" od Apple TV to serial bez wątpienia wyróżniający się na tle konwencjonalnych produkcji z psychologiczno-kryminalnym wątkiem. Decyduje o tym przede wszystkim oryginalna, ciekawie poprowadzona fabuła, osadzona w literackiej stylizacji, ale też brytyjski koloryt lokalny. Ciekawe, nieco przerysowane postaci wzbogacają całość o dodatkowe smaczki, a posągowa uroda Cate Blanchett jak zwykle okazuje się fasadą, za którą skrywa się mroczna tajemnica.
-
Nowa produkcja platformy Max raczej nie osiągnie popularności seriali na podstawie książek George'a R. R. Martina, ale dla widzów, którzy pokochali filmową Diunę, będzie ciekawym dodatkiem. Pozwoli lepiej zrozumieć niuanse świata wykreowanego przez Herberta i uzupełni pewne wątki, które zostały tylko wspomniane w filmach.
-
Ważne, że czwarty sezon "The Office Pl" jest zaskakujący. Wcześniej poruszone wątki mają ładny pay-off, a nowo wprowadzone przykuwają do małego ekranu. Jest i dramatycznie, i zabawnie. Serial wciąż wali prosto z mostu, nie oszczędzając nawet Jana Pawła II. Umiejętnie dostosowuje polskie podwórko do sitcomu stworzonego na zachodzie. Operuje dowcipasami rozumianymi tylko przez Polaków w różnym wieku.
-
To coś więcej niż akcyjniak lub kryminał.
-
Panie i panowie - tak się pisze dobre scenariusze! Niezwykłe jest bowiem to, jak ten "Pingwin" "pływa". Jak "kuleje", meandrując między typową historią gangsterską z przejrzystymi zasadami a skomplikowaną, nietypową w takim gatunku podstemplowanym przez znak DC, opowieścią o toksycznej rodzinie.