-
To także jeden z tych filmów, w których nie wiadomo, komu ufać - więc nie ufamy nikomu. Stawia pytania, choć nie zawsze podaje nam odpowiedź. Ale przede wszystkim: jest to zwyczajnie bardzo dobre kino, które ze mną zostało po seansie.
-
Smashing Machine może i ma swoje gorsze chwile, momentami się dłuży, ale pozostaje dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Nie oczekiwałam zbyt wiele po tym filmie, a na pewno nie aż takiego skupienia na emocjach. Dostałam dobre kino, które pokazuje sport od środka -dosłownie!
-
Dokument jest w stylu youtubowych reportaży, które trwają do godziny. I może gdyby twórca pozostał przy takiej właśnie formie, miałabym względem tej produkcji więcej szacunku. Pewnie bym tego nie obejrzała, ale przynajmniej miałabym świadomość, że film nie stara się być czymś, czym nie jest. A na pewno nie jest utworem wnoszącym cokolwiek do społeczeństwa, który zasługuje na szeroką dystrybucję.
-
Zniknięcia to produkcja z pomysłem na siebie, która została ciekawie zrealizowana. Zach Cregger wodzi widza na nos, podsuwając często mylące poszlaki. Nie będę spojlerować, ale muszę przyznać, że bardzo podobało mi się, w jaki sposób twórca postanowił rozwiązać tajemnicę tytułowych zniknięć. Może i film nie trafił do mnie w pełni jako horror, ale jako fajna rozrywka z dobrze napisanym scenariuszem - już tak.
-
Wypadek fortepianowy oglądało mi się naprawdę świetnie. Zwykle nie sprawia mi frajdy oglądanie przez półtorej godziny bohaterów, z którymi nie sympatyzuje - a tutaj mogłabym spędzić z nimi jeszcze więcej czasu. I to chyba największy dowód na to, że Dupieux trafił w punkt.
-
Chronologia wody nie jest produkcją bezbłędną. Czasem płynęliśmy w różnych kierunkach - były chwile, kiedy męczył mnie ten chaos, zdarzały się też momenty, gdy film mi się zwyczajnie dłużył. A jednak - po wyjściu z seansu emocje ze mną zostały, a w mojej głowie nadal kotłowały się myśli dotyczące Lidii. Kristen Stewart jako reżyserka zadebiutowała naprawdę nieźle, a Chronologia wody daje nadzieję na rozwój jej potencjału.
-
O ile druga połowa filmu była pełna dynamiki i energii, szczególnie podczas konfrontacji Eve z przeciwnikami, o tyle w pierwszej godzinie było znacznie gorzej. Więcej było oczekiwania na emocje niż samego napięcia i akcji. W produkcji tego typu, gdzie powinno roić się od intryg i bójek, jest to jednak trochę za mało.
-
Motyw ohany, czyli rodziny jako jednej z najwyższych wartości jest tu przedstawiony nawet jeszcze lepiej i piękniej niż w oryginale. Wielu może uznać to za mocne słowa, ale tak jest.
-
Minecraft: Film to nie kino festiwalowe ani nawet jakkolwiek ambitne - to familijna przygodówka z Jackiem Blackiem, co samo w sobie sugeruje, czego możemy się spodziewać. To prosty i niewymagający film, bo taka też jest sama gra. I tak staram się do tej produkcji podchodzić. Jestem w stanie przymknąć oko na wiele rzeczy, ale ten scenariusz, pisany jakby "na kolanie", trochę kłuje w serce.
-
56 kwietnia
- 2
- Skomentuj
-
Sporym atutem w Queer były dla mnie zdjęcia - szczególnie te skupiające się na postaciach. Dodawało to intymności i namiętności całej historii, która już i tak kipiała żarem. Oczywiście, jest w tym również duża zasługa aktorów: Daniela Craiga i partnerującego mu Drew Starkeya.
-
Są takie produkcje, które nie potrzebują zbyt wiele, by chwycić za serce. Nie ma w nich efektu wow, historia jest prosta, a bohaterowie to zwykli ludzie, dzięki czemu możemy odnaleźć w nich siebie, a mimo wszystko ma w sobie coś wyjątkowego, co naprawdę działa. Produkcji Innego końca nie będzie to właśnie się udało.
-
Postać Dalego jest oczywiście przedstawiona karykaturalnie, a jednocześnie mam wrażenie, że wbrew pozorom dzięki komediowemu przerysowaniu możemy o artyście dowiedzieć się więcej niż z filmów ścisle biograficznych.
-
Balkoniary to zaskakujący obraz pełen nieoczywistych rozwiązań i chaosu, który ostatecznie układa się w zgrabną całość. Piękne ujęcia skwarnej Marsylii i beztroskich letnich dni łączą się z brutalnymi obrazami krwi i gorzkim humorem. To eksperymentalne kino zemsty, w którym twórczyni dobrze się odnajduje
-
Świetnie by się sprawdził jako krótki metraż, ale jako pełnometrażowa produkcja zwyczajnie się rozmywa.
-
4.526 grudnia 2024
- 1
- Skomentuj
-
Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów to bardzo ładna animacja z bardzo nudną fabułą.
-
Wojna przez niego ukazana jest za bardzo disneyowska, a opowieść na tyle abstrakcyjna, że trudno w nią uwierzyć. Mnie to ani nie kupiło, ani zbytnio nie poruszyło.
-
Aktualnie Paddington w Peru zajmuje u mnie bardzo wysokie miejsce w topce familijnego filmu roku i mam nadzieję, że tak pozostanie. To dla mnie definicja filmu, który można obejrzeć całą rodziną i każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
-
Napad nie jest produkcją bezbłędną, momentami szuka własnej tożsamości jak Polska w tamtych latach. Film jest prosty i poprawny, bez większego suspensu, na czym trochę traci. Pomimo tego wciąż jest to produkcja, którą chce się oglądać dalej, bo jest po prostu ciekawa
-
W głębi duszy miałam nadzieję, że spodoba mi się podobnie jak pierwsza część, ale jednocześnie byłam zdystansowana wobec pomysłu kontynuacji tej historii. Myślałam, że wszystko już zostało nam opowiedziane i twórcy nie mają już zbyt wiele do zaoferowania poza powtórką z rozrywki. Cóż, niestety miałam rację.
-
Wytłumaczenie wszystkiego było po prostu w porządku - nie rozczarowuje, ale też nie zachwyca. Jest subtelny i prosty, dzięki czemu nie męczymy się podczas oglądania.
-
Ciężko powiedzieć, czy Beetlejuice Beetlejuice od swojego pierwowzoru jest lepszy, czy gorszy. Jest po prostu inny, bo robiony w zupełnie innych czasach, za pomocą innej techniki. Możliwe, że nowa część przygód słynnego bioegzorcysty nie stanie się nigdy takim klasykiem jak jej poprzednik, ale wciąż jest to naprawdę fajne kino. Tim Burton wrócił i nie jest to powrót w wielkim stylu, ale w dobrym - już tak.
-
Historia, która jest poruszająca, odważna i mocna. Trzyma w napięciu niemalże do samego końca. Jednak najgorsze jest to, jak bardzo jest prawdziwa, a filmowe judo to tylko pretekst, aby pokazać, jak daleko potrafi sięgać polityka.
-
W czym w takim razie tkwi problem? W scenariuszu, ponieważ mimo ciekawego punktu wyjścia, całość poprowadzona jest w tak rozciągnięty sposób, że po prostu nudzi. Film akcji, w którym brakuje wciągających scen akcji.
-
Ostatecznie, można stwierdzić, że Twisters to typowe hollywoodzkie kino pełne emocji, które spełnia swoją rozrywkową funkcję, ale nie pozostawia nic po sobie. No może poza ważną informacją, żeby w czasie tornada leżeć na podłodze i nie wstawać do końca jego trwania. O reszcie można zapomnieć już następnego dnia. Brzmi jak każdy wakacyjny blockbuster, ale w końcu i takie filmy są przecież potrzebne.
-
5.819 lipca 2024
- 1
- Skomentuj
-
Jest uroczy i zabawny, a sama opowieść opowiedziana w lekki sposób, nawet gdy porusza tematy trudne i niewygodne. Do tego Jacek Borusiński i Julia Chętnicka w głównych rolach, otulają nas swoim ciepłem i naturalną pogodnością.
-
7.515 lipca 2024
- 1
- Skomentuj
-
Jérémie Périn oddał w nasze ręce interesujący thriller zrobiony za pomocą animacji w stylu podobnym do japońskich produkcji. Pomimo towarzyszącego mi dyskomfortu psychicznego, film ogląda się naprawdę dobrze - nie tylko ze względów wizualnych.
-
Cieszę się, że Kevin Costner spełnia swoje marzenia, jednak wydaje mi się, że sam cieszy się na własną produkcję bardziej niż widzowie. Widać w tym jego ambicję i to, że bardzo chciał, aby ten film powstał i odniósł sukces. Naprawdę to doceniam, natomiast oglądając Horyzont, mam wrażenie, że chciał trochę "za bardzo". Nie skreślam kolejnych rozdziałów sagi, ponieważ można tu dostrzec prawdziwy rozmach i potencjał.
-
Pomimo braku napięcia, które mogłoby pozwolić bardziej zaangażować się w historię, czuć emocje głównych bohaterów, co jest tutaj najważniejsze. Pomysł na fabułę był naprawdę interesujący, jednak ostatecznie wydaje się nie być dopracowany. Chociaż jest tu trochę niedociągnięć, Obudź się wypada całkiem pozytywnie, a Filip Dzierżawski udowadnia, że potrafi tworzyć filmy fabularne. Jego debiut w tym gatunku, choć nie jest idealny, to daje nadzieję na kolejne, jeszcze lepsze produkcje.
-
Jest to po prostu średnia produkcja, która niczym nie zachwyca, ale też nie pozostawia po sobie samych negatywnych odczuć. Problem w tym, że w zasadzie nie pozostawia żadnych.
-
Pomimo kilku wad, dramat Jamesa Hawesa jest przejmujący, poruszający, ale jest też bardzo ważny. Poprzez niezbyt znaną postać pokazuje, że wielcy ludzie są wśród nas.
-
6.527 maja 2024
- 1
- Skomentuj
-
Reżyserka udowadnia, że kinematografia może być czymś więcej niż rozrywką. Dawno żadna produkcja nie zrobiła na mnie takiego wrażenia i uwolniła we mnie tylu uczuć - i to nie tylko po seansie, ale także w jego trakcie. Poczułam, że odebrało mi mowę, a jednocześnie mam ochotę mówić o tym filmie każdemu i wszędzie. Życzę sobie i Wam, aby kultura dawała jak najwięcej takich emocji.
-
Wygląda to trochę tak, jakby twórcy chcieli zrobić film ukazujący, czym są rajdy ekstremalne, ale w połowie tej wyboistej drogi przypomniało im się, że serca widzów miał zdobyć rozczochrany piesek, a nie wzbudzający podziw wytrzymali sportowcy.
-
Fani horrorów po wielu nieudanych próbach odwzorowywania klasyków mogą być nastawieni sceptycznie. Trudno się im dziwić. Arkasha Stevenson w swojej produkcji nie stara się jednak na siłę skopiować i unowocześnić Omen Donnera, a tworzy dopełnienie historii. I wszystkich wątpiących uspokajam - o ironio, o Omen: Początek nie należy się bać, bo reżyserce to wyszło naprawdę sensownie.
-
Anatomia Upadku jest nie tylko świetnym dramatem psychologicznym oraz sądowym, ale również przełomem w karierze Justine Triet.
-
Momentami film wyglądał jak zlepek niepowiązanych krótkometrażówek, a wątki pojawiają się nagle i bez wyjaśnienia. Ciężko powiedzieć czy sam scenariusz był dziurawy, czy w montażu wycięto zbyt wiele scen, które pomogłyby w rozjaśnieniu fabuły, ale coś ewidentnie się nie klei.
-
Wobec Marcela nie umiem być obojętna. Podczas seansu "Marcel Muszelka w różowych bucikach" czułam podobne emocje, jak w wieku 9 lat, gdy pierwszy raz oglądałam "Gdzie mieszkają dzikie stwory". Obie produkcje są spokojne i dają przestrzeń do wydobycia z siebie czułości i wrażliwości. Nie robią tego w nachalny sposób, bo nie są typowymi "wyciskaczami łez" - jest to delikatne kino i to właśnie jest najpiękniejsze.
-
Kristoffer Borgli w swojej najnowszej produkcji pod warstwą surrealizmu serwuje nam gorzką prawdę na temat społeczeństwa oraz coraz powszechniejszej cancel culture. A robi to bardzo trafnie.