-
Mam nadzieję, że "Smok Diplodok" otworzy szeroko drzwi dla kolejnych ekranizacji komiksów Baranowskiego, na które nie będziemy musieli czekać dekady. Zwłaszcza że film ponoć został już sprzedany na 117 rynków zagranicznych i przetłumaczony na kilkanaście języków. To znaczy, że dzieci na całym świecie będą miały okazję zapoznać się z Diplodokiem. Oby pokochali go tak mocno, jak czytelnicy nad Wisłą.
-
Nowa produkcja Paula Feiga ma ciekawy punkt wyjścia, ale kompletnie nie wie, jak w interesujący sposób ją wykorzystać. Kręci się wokół tych samych wątków, starając się, by każda następna potyczka była bardziej widowiskowa. Jednak jej się to nie udaje. Loteria! to film, który kiedyś by trafił na kasetę VHS i byłby szybko zapomniany. Sam John Cena raczej też nie będzie się nim chwalić w swoim filmowym CV.
-
47 września
- 1
- Skomentuj
-
"Beetlejuice Beetlejuice" ponownie zabiera nas do fenomenalnego świata Tima Burtona. Powiem szczerze, że nie wierzyłem zbytnio w dobrą formę reżysera. Nie jestem fanem Mrocznych cieni czy Dumbo. Porzucił praktyczne efekty specjalne na rzecz komputerowych i się rozleniwił. Jednak najnowszym dziełem udowadnia, że nadal potrafi bawić się na planie. Musi jednak dostać lepszy scenariusz, ponieważ historia w Beetlejuice Beetlejuice starczyła jedynie na pół filmu.
-
67 września
- 2
- Skomentuj
-
"Diuna: Część druga" jest dla mnie filmem perfekcyjnym. Oczywiście niektórzy będą narzekać, że zbytnio skupia się na akcji i nie poświęca tyle czasu na rozwój świata. Jednak obie części tworzą spójny, przemyślany i skończony projekt. Villeneuve wykonał tytaniczną robotę - dał nam dzieło na miarę Władcy Pierścieni czy pierwszej trylogii Star Wars. Jest to bowiem film, który na stałe zapisze się w panteonie klasyków. Reżyser tym samym potwierdził, że jest jednym z najlepszych twórców w branży.
-
1021 lutego
- 2
- 1 komentarz
-
Pierwsze dwa odcinki "Lokiego" zaliczają mocny start i dają nadzieję na to, że przynajmniej ta produkcja nas nie rozczaruje. Zastanawiam się, dokąd nas poprowadzi ta przygoda, bo na razie nie mam zielonego pojęcia. Oby twórcy mieli jakiś plan.
-
"Rick i Morty" zaliczają ciekawy start, choć spora część fanów będzie niezadowolona z faktu, że pierwsze dwa odcinki są osobnymi historiami i w żaden sposób nie rozwijają wątku głównego, czyli walki z Rickiem Primem. Mało tego, obie historie skupiają się na Sanchezie, pozostawiając resztę rodziny w tyle. Nie mają oni za dużo do zrobienia. Nie przeszkadza mi to, ponieważ uwielbiam Ricka i jego zwariowane przygody, choć wolę, jak towarzyszy mu Morty.
-
Wizualnie "Monarch: Dziedzictwo potworów" prezentuje się bardzo solidnie. Efekty specjalne są dobre, a lokalizacje egzotyczne i ciekawe. Trzeba przyznać, że Apple TV+ akurat na tym nie oszczędzało. Nie byli jednak tacy szczodrzy, jeśli chodzi o potwory. Trochę szkoda, bo spodziewałem się czegoś innego po tej produkcji. Bliżej temu serialowi do filmu Garetha Edwardsa niż produkcji Adama Wingarda. Mówiąc szczerze, miałem nadzieję na odwrotny scenariusz.
-
Nowy "Gliniarz z Beverly Hills" to pewnego rodzaju list miłosny do kina akcji lat 80. Czuć to już od pierwszych minut, gdy rozbrzmiewa hit Glenna Freya The Heat is On, tak dobrze znany fanom serii. Mark Molloy stara się w każdym ujęciu odtworzyć klimat tamtych lat. Nawet sposób pokazywania przemocy jest jak wyjęty z poprzedniej epoki. Gdybym nie wiedział, że to produkcja z 2024 roku, dałbym się oszukać, że nakręcono ją wiele lat wcześniej. I traktuję to jako plus!
-
"Sprawa rodzinna" to nudna produkcja Netflixa udająca komedię. Platforma po raz kolejny zatrudnia wielkie gwiazdy do nieudanego projektu, jakby chciała się pochwalić, że może mieć w swoich filmach największe nazwiska, jeśli tylko zechce. Tylko co z tego, skoro nie potrafi tego kompletnie wykorzystać.
-
330 czerwca
- 2
- Skomentuj
-
"Niezwyciężony" zalicza solidny start. Twórcy nie zawodzą wysokich oczekiwań widzów. Nie zmniejszyli też budżetu na animację, która jest bardzo komiksowa, płynna i niezwykle szczegółowa. Nikt nie poszedł na skróty. Widać, że wszystkim zależało na tym, by finalny produkt był jak najlepszej jakości. Na razie udaje się to utrzymać.
-
Należy jednak zaznaczyć, że Ciche miejsce: Dzień pierwszy nic nie wnosi do całej franczyzy. Nie nadbudowuje tego świata. Nie odkrywa przed nami kart, odpowiadając na jakiekolwiek pytanie, które moglibyśmy mieć po dwóch poprzednich częściach. Bo też nie o to tu chodzi. Twórcom dużo bardziej zależało na pokazaniu człowieczeństwa w chwili zagłady i tego, jak siebie wspieramy. Jak potrafimy czasami zapomnieć o sobie i poświęcić się innym.
-
729 czerwca
- 2
- Skomentuj
-
Horyzont. Amerykańska saga. Rozdział 1 jest produkcją, która potrafi intrygować. Wychodząc z kina, nie będziecie pewnie powaleni na kolana, ale nie pozostaniecie też obojętni. Jest to bowiem jeden z tych filmów, które potrzebują więcej czasu w Waszej głowie na głębsze przemyślenia. Przez mnogość wątków i postaci analiza tego, co widzimy na ekranie, zajmuje widzowi więcej czasu. I nie jest to wcale zarzut.
-
729 czerwca
- 2
- Skomentuj
-
Nowa produkcja Ridleya Scotta jest naszpikowana ciekawymi i świetnie obsadzonymi postaciami. Liczę na to, że aktorzy w wersji reżyserskiej rozwinęli skrzydła i zaprezentowali się w pełnej krasie. Nie zrozumcie mnie źle, Napoleon nie jest złym filmem. Na pewno warto obejrzeć te epickie sceny walki na dużym ekranie. Czuć jednak to, że reżyser na potęgę ciął materiał, gdy tworzył krótszą wersję.
-
"Gru i Minionki: Pod przykrywką" to moim zdaniem najsłabsza odsłona serii, pokazująca dobitnie, że twórcom kończą się pomysły. Być może tempo narzucone przez Illumination jest zbyt szybkie. Minionkom należy się chwila oddechu, a scenarzystom potrzeba czasu na wymyślenie naprawdę ciekawej historii.
-
51 sierpnia
- 2
- Skomentuj
-
Twórczość M. Nighta Shyamalana jest bardzo nierówna. Reżyser potrafi stworzyć udaną produkcję, by kolejnym razem zaserwować nam coś zupełnie niezjadliwego. Na szczęście "Pułapka" zalicza się do tych produkcji, które ogląda się z przyjemnością i dużymi emocjami.
-
72 sierpnia
- 1
- Skomentuj
-
"Deadpool & Wolverine" jest tym wszystkim, co Ryan Reynolds fanom obiecał. To szalona jazda bez trzymanki stopem przez 24 lata działalności 20th Century Fox, ale również jeden wielki żart z Marvela i Disneya. Dla niektórych może być to trochę za dużo, ale ja bawiłem się świetnie.
-
81 sierpnia
- 2
- Skomentuj
-
Letni blockbuster Davida Leitcha to wyśmienite kino rozrywkowe dostarczające ogromnej frajdy i poczucia relaksu, gdy wychodzi się z sali. Jest to jedna z tych produkcji, która nie chce zmienić naszego życia. Nie stawia przed nami moralnych problemów, które przez następne godziny będziemy musieli sami przepracować. To zabawa w czystej postaci. Co ciekawe co innego znajdą w niej miłośnicy kina, a co innego okazjonalny widz. Jednak jedni i drudzy będą zadowoleni.
-
"Furiosa: Saga Mad Max" w idealny sposób rozwija świat, który pokochaliśmy. Nie odcina od niego kuponów. Nie składa obietnic, których nie może spełnić. Nie jest też naszpikowana easter eggami ani jakimiś odniesieniami do poprzedniej trylogii. Stara się być prequelem produkcji "Mad Max: Na drodze gniewu", ale nie powiela tych samych schematów.
-
Pełnometrażowy debiut reżyserski Artura Żmijewskiego nie ma niestety widzom nic do zaoferowania. Brak tu spójnej historii, która by nas zaangażowała i zaciekawiła. Dostajemy skrót życia młodego Pawlaka z dłuższymi przystankami na ważne wydarzenia historyczne. I to byłoby w sumie na tyle.
-
Mam jeden problem z Braćmi ze stali. Rodzina Von Erich może i jest bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych, ale w naszym kraju jej członkowie są totalnie anonimowi. Mam wrażenie, że Durkin trochę o tym nie pomyślał podczas pisania scenariusza. Niektóre sceny i wydarzenia mogą być dla polskiego widza niezrozumiałe, gdyż twórca potraktował je bardzo pobieżnie. Pewnie wyszedł z założenia, że fan wrestlingu o nich wie. Dlatego też na poziomie sportowym ten film na mnie kompletnie nie zadziałał.
-
723 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
Biedne istoty nie urzekną wszystkich. Wiele osób odbije się od nich przez arthousowy klimat. Nie jest to produkcja łatwa. Jeśli jednak przyzwyczaimy się do stylistyki Lanthimosa, zrozumiemy, że prowadzi on z nami pewien dialog i zmusza do interpretacji tego, co się dzieje na ekranie. Niektóre wydarzenia możemy bowiem odczytywać na różne sposoby.
-
819 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
Nowy Detektyw może nie jest tak dobry jak pierwszy sezon, ale nie zawodzi. Jestem przekonany, że odebrałbym go o wiele lepiej, gdybym wcześniej nie widział Mare z Easttown, bo seriale te są bardzo podobne. Tym samym Jodie Foster nie ucieknie od porównań do Kate Winslet. Niestety wypada od niej słabiej. Nie wiem, czy to dlatego, że tamten serial wyszedł wcześniej, przez co produkcja López straciła na oryginalności.
-
73 stycznia
- 5
- Skomentuj
-
Po seansie miałem bardzo duży niedosyt i uczucie niewykorzystanej szansy. Była okazja, by stworzyć ciekawą opowieść dla całej rodziny, a tak dostajemy kino średniej jakości, choć piękne wizualnie. Wystarczyłoby bardziej dopracować scenariusz i inaczej rozłożyć w nim akcenty, byśmy dostali kino znakomite dla każdego widza.
-
Totalne rozczarowanie i już nawet nie dzwonek, a syrena alarmowa dla Feigego i jego ekipy. Jeśli nie zaczną przykładać się do scenariuszy, a wciąż stawiać na coś, co równie dobrze mogłoby zostać napisane przez AI, to stracą wszystkich fanów. Kino superbohaterskie znów stanie się cringe'ową rozrywką dla niewielkiej grupy widzów.
-
Bardzo dobre dopełnienie serii. Daje pogłębiony obraz tego świata i jego mieszkańców. Do tego ma angażującą historię i ciekawych bohaterów. Tom Blyth nie kopiuje Donalda Sutherlanda, ale z łatwością uwierzycie, że z tego młodego człowieka wyrośnie Snow, jakiego znacie. Francis Lawrence stworzył produkcję, która zadowoli fanów, a dla nowych widzów może być początkiem przygody z Igrzyskami śmierci z Jennifer Lawrence.
-
Świetny kryminał, który bardzo dobrze naśladuje styl Agathy Christie. Jeśli w takim kierunku miałaby iść ta seria, to nie miałbym nic przeciwko. Nie poczułbym się jednak jakoś mocno zawiedziony, gdyby ta mocna i mroczna część była zwieńczeniem trylogii przygód Herkulesa Poirota od tego reżysera. Jestem ciekaw, co inni twórcy byliby w stanie wyciągnąć z tego bohatera - oczywiście z Kennethem w głównej roli.
-
Podoba mi się to, w jakim kierunku zmierza ta seria, i to, że twórcy cały czas szukają świeżości, a nie powtarzają znane motywy. Wydaje mi się, że "Bez litości 3: Ostatni rozdział" to najlepsza część. Jeśli okaże się ostatnią, to z pełnym poszanowaniem zamknie trylogię.
-
Spore pozytywne zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że ta historia będzie miała w sobie tyle energii. To rasowy film sportowy naładowany adrenaliną, z akcją pędzącą bez opamiętania.
-
Typowe origin story podane w dość mdły i przewidywalny sposób. Widza, który jest na bieżąco z kinem superbohaterskim, raczej niczym nie zaskoczy. Nie wzbudzi też zainteresowania bohaterem, którego szersza widownia może kojarzyć jedynie z animowanej serii Liga młodych. Jeśli ten film miał zaprezentować wizję Jamesa Gunna, to niestety jest to mocny falstart.
-
Meg 2: Głębia było dla mnie bardzo dużym rozczarowaniem. I nie winię za to obsady, bo wszyscy naprawdę robią, co w ich mocy, by wyciągnąć z tej opowieści, ile się da. Niestety, Ben Wheatley nie daje im zbyt wielu okazji, by rozwinąć skrzydła.
-
"Szybcy i wściekli 10" powoli kładą podwaliny pod wielki finał tej opowieści. Może dlatego twórcy stają na głowie, by uzasadnić pojawienie się na ekranie wszystkich postaci znanych z poprzednich części. Obok stałego składu pojawia się bowiem Mirren, Theron, Eastwood, a nawet Moreno. Dziesiąta część to dopiero preludium do tego, co ma nas czekać. Wróbelki ćwierkają, że finał zostanie rozbity jednak na trzy części, a nie jak oryginalnie planowano na dwie. Czy tak będzie? To się okaże już niedługo.
-
Moim zdaniem Tomasz Bagiński w swoim fabularnym debiucie wypada solidnie. Wraca raczej z tarczą, a nie na tarczy. Udowadnia wszystkim, że ma zadatki na dobrego reżysera. Wykazał się wyczuciem i pokazał, że ma wizję - podobnie zresztą jak w Legendach Polskich. Widać, że ich sukces nie był tylko wypadkiem przy pracy, a krokiem w stronę czegoś większego. Czegoś, czego kolejną zapowiedzią są właśnie "Rycerze Zodiaku".
-
To film przede wszystkim o ogromnej miłości dziecka do rodzica. Miłości tak wielkiej, że aż dla niego destruktywnej. Pokazujący, jak bardzo wszyscy boimy się samotności. Jak bardzo łakniemy uwagi i miłości naszych rodzicieli. Ile jesteśmy im w stanie wybaczyć, by otrzymać to ciepło, uśmiech, nawet chwilowe uczucie bezpieczeństwa i stabilności.
-
Świetna mieszanka akcji, emocji, humoru i jak to u Gunna bywa dobrze dobranej muzyki. Szkoda, że ten twórca żegna się już z MCU.
-
84 maja 2023
- 1
- Skomentuj
-
Może i ten film trochę zarobi. Ludzie pójdą na seans nakręceni ciekawością. Jednak jestem prawie pewien, że na zapowiedziane wstępnie kolejne części nikt do kina się nie wybierze. Drugi raz nikt się nie da na to nabrać.
-
Mam nadzieję, że dostaniemy kolejne tego typu dzieła. Często słyszałem, że tych rysunków nie da się ożywić na dużym ekranie, ale nowa produkcja udowadnia, że to nieprawda. I teraz chcę więcej.
-
Z przykrością stwierdzam, że jest to kolejny nieudany projekt platformy, która dużo nam obiecywała, ale jak na razie nie dostarczyła zbyt wielu dobrych tytułów wyprodukowanych w Polsce. Wychodzi na to, że zarówno "Wielka Woda", jak i "Rojst '97" były tylko szczęśliwymi strzałami. Szkoda.
-
Jest po prostu kolejnym przystankiem na drodze do czegoś większego, czyli "Avengers: Secret Wars". Nim dostaniemy to wielkie widowisko, musimy się zadowolić kilkoma mniejszymi, w których prym będzie wiódł Kang lub jakiś jego wariant.
-
Trzeci sezon serialu o przygodach admirała Jeana-Luc Picarda błyszczy na każdym polu i jeśli finał będzie tak samo dobry jak początek, to może uda się zmazać plamę po słabych poprzednich odsłonach czy nawet przeciętnym "Star Trek: Discovery". Jako fan cieszę się, że żegnamy się z tą ikoniczna postacią, jak i całym zespołem na tak wysokim poziomie. Zasłużyli na to zarówno aktorzy, jak i widzowie.
-
Pod względem wizualnym "Asteriks i Obeliks: Imperium smoka" nie różni się zbytnio od czterech poprzednich części. Efekty specjalne są nie najgorsze, choć sporo odbiegają od tego, do czego przyzwyczaiły nas hollywoodzkie superprodukcje. Również lokacje, w których kręcony był film, nie są zrealizowane z jakimś ogromnym rozmachem, ale nie zalatują taniością. Jest przyzwoicie, po prostu dobrze.