
-
Pálmason jednak niczego nie upraszcza. W stworzonym przez niego świecie każdy element przemawia własnym głosem, od bohaterów po islandzką przyrodę, którą wykorzystuje jako zwierciadło dla przeżyć Ingimundura. W białym, białym dniu nie tylko zmarli mogą mówić.
-
Postać Arthura-Jokera, tak jak i cała historia, jest wielowymiarowa i pozbawiona popkulturowej płaskości, przez co film wychodzi poza ramy typowo "komiksowego" kina. Historia traci jednak na subtelności - z kina wychodzi się z wrażeniem, że o Jokerze wiadomo już wszystko.
-
Nic dziwnego, że za Zimną wojnę Pawlikowski otrzymał Złotą Palmę w Cannes. Połączenie historii, która mogłaby wydarzyć się gdziekolwiek, ale wydarzyła się w specyficznym lokalnym i politycznym klimacie, z urzekającymi aranżacjami muzycznymi i pięknymi ujęciami - to nie jest film, który łatwo wyrzucić z pamięci.
-
Najsłabszym ogniwem Czasu mroku zdaje się być jego polski tytuł - jest ogólny, zwyczajny i raczej się nie wyróżnia. A szkoda, bo to film, który być może nie jest wyjątkowo przełomowy, ale mimo wszystko to przykład porządnego kina - takiego, które się ogląda z przyjemnością niekoniecznie ze względu na opowiadaną w nim historię, ale dlatego, że jest umiejętnie zrobiony.
-
Nudnawy, poprawny i nie wykorzystuje potencjału. Jest ładnie - to wszystko.
-
Przypomina trochę Peaky Blinders i Broadwalk Empire, ale ma tę przewagę, że nie wykorzystuje znanych gangsterskich klisz i hollywoodzkich tropów. Kryminalnej fabule dobrze odpowiada jazzujący klimat noir, w jaki wpada serial, a panoramiczny widok przedwojennego Berlina zaskakuje złożonością.
-
Pomimo wszystkich fabularnych potknięć i zgrzytów, Westeros oszałamia detalem, czy to zmieniającą się z sezonu na sezon modą, czy to eleganckimi zdjęciami, czy w końcu muzyką. Dużo narzekam - ale to nie jest zły sezon. Jego problemem jest to, że poszczególne sceny lepiej wypadają analizowane osobno niż jako całość.
-
Czy warto? Zdecydowanie. Ale może lepiej odłożyć powieść na bok i spojrzeć na serial świeżym okiem, bo odstępstwa od niej mogą nieco drażnić.
-
Jak dla mnie jest po prostu nijaki, jak większość filmów superbohaterskich, a wprowadzenie na pierwszy plan postaci kobiecej niewiele tu zmienia. Żaden to wonder.
-
Mimo wszystko serial się broni. Nie wykorzystuje potencjału książki - i wiem, że się powtarzam, ale powieściowy materiał naprawdę można było "przyciemnić" bez wpychania w fabułę nowoczesnegoobrazu Avonlea - ale pomimo wad, przyjemnie się go ogląda.
-
Jest po prostu tak szczerą opowieścią, że nie musi tego robić. Nic dziwnego, że ta niezależna produkcja zbiera tyle nagród - film pozwala zobaczyć życie jak w lustrze, takim, jakie jest, bez sztucznych upiększeń.
-
Oferuje widzom doszlifowany, skondensowany obraz, ale jednocześnie sporo wymaga od odbiorcy - jest wyzwaniem, które zdecydowanie warto podjąć.
-
Szkołę polską rzeczywiście bardzo czuć, i fajnie, zwłaszcza że film kończy się akurat tuż przed tym, jak ona powstaje. Ładnie się to łączy. Bardzo podobała mi się muzyka i kadry, ale ekranowa córka Strzemińskiego, Bronisława Zamachowska, czasami trochę mnie irytowała.