Były antyterrorysta pełni funkcję konsultanta ds. bezpieczeństwa wieżowców. Gdy wybucha ogień w najwyższym chińskim budynku, musi uratować swoją rodzinę z rąk terrorystów i udowodnić, że to nie on jest odpowiedzialny za pożar.
- Aktorzy: Dwayne Johnson, Neve Campbell, Chin Han, Roland Møller, Noah Taylor i 15 więcej
- Reżyser: Rawson Marshall Thurber
- Scenarzysta: Rawson Marshall Thurber
- Premiera kinowa: 13 lipca 2018
- Premiera światowa: 5 lipca 2018
- Ostatnia aktywność: 15 marca
- Dodany: 7 lutego 2018
-
Muszę przyznać, że pierwsze 30 min zapowiadało ciekawy seans, lecz te wszystkie sceny, które miały budować napięcie są na tyle przesadzone, że ciężko tego nie zauważyć. Jestem rozczarowany tym widowiskiem, ponieważ nie dostarczył mi on takiej dawki adrenaliny jaką bym sobie życzył.
-
Nigdy nie wspina się na wyżyny, ale też nigdy nie ląduje na dnie. Dziarsko hasa sobie w środku skali, zapewniając nieco bezmyślnej rozrywki z super-ojcem Dwaynem Johnsonem na pierwszym planie.
-
Jeśli oglądaliście kilka filmów z udziałem Dwayne Johnsona, to dobrze wiecie czego się spodziewać - to kolejna głupkowata rozrywka, którą ogląda się jednak z bananem na twarzy.
-
Na samym początku oczekiwałem bezmózgiej i powtórkowej rozrywki. Szczęśliwie otrzymałem solidnego akcyjniaka , rzemieślniczy twór z kilkoma ciekawymi usprawnieniami, godny uwagi każdego szanującego się fana tegoż gatunku.
-
To nie jest zły film, bo sprawdza jak jako lekki, przyjemny odmóżdżacz na seans w VOD podczas nudnego wieczoru. Ogląda się to lekko i przyjemnie, ale bez emocji, napięcia czy ekscytacji.
-
"Drapacz chmur" to film na typowy type-casting Dwayne'a Johnsona, ale nie zmienia to faktu, że potrafi on przyprawić widza o niemały zawrót głowy.
-
Zdecydowanie nie jest to produkcja ambitna! Podejrzewam jednak, że jej twórcy nie mieli aspiracji stworzyć dzieła wiekopomnego. To przyzwoity wakacyjny akcyjniak, który przyciągnie do kin widzów żądnych wrażeń i popcornu.
-
Strata czasu. Zero kreatywnego wykorzystania pomysłu, a wszystko po linii najmniejszego oporu.
-
Kino klasy b stworzone tylko ku uciesze blockbusterowych widzów, którzy po seansie będą naprawdę zachwyceni. Reszta wyjdzie zawiedziona, lecz jedno muszę przyznać: oglądanie The Rocka używającego swojej protezy jako broni przeciwko terrorystom jest po prostu fajne.
-
Nie okazałby się sukcesem gdyby nie żwawo poprowadzona akcja, przekonująco zrealizowane cyfrowe sztuczki, dzięki którym możemy podziwiać oszałamiającą iluzję Perły, ale też przede wszystkim - aktorzy, dzięki którym mamy za kogo trzymać kciuki, a zarówno Johnson, jak i Campbell - z charyzmą wcielająca się w jego twardą żonkę wypadają na ekranie nadzwyczaj przekonująco i sympatycznie.
-
Na Drapaczu chmur można, w przeciwieństwie do A Good Day to Day Hard można bawić się całkiem nieźle - pod warunkiem, że odpowiednio obniżysz oczekiwania, a fabularne bzdury bardziej cię bawią niż irytują.
-
Miałka fabuła przeplata się wyświechtanym dramatem rodzinnym, będącym tylko kolejną kopią podobnej zbieraniny wątków, które miast podnosić napięcie budzą w nas uczucie nachalnej i odtwórczej kalki. Możliwe, że miłośnicy tandetnych scen dramatycznych i efektów komputerowych będą piać z zachwytu nad monumentalnością tego dzieła, warto mieć jednak na uwadze fakt, że w kinie przeznaczonym w jakiejś mierze dla familijnego odbiorcy nie ma miejsca na eksperymenty, wirtuozerię czy przełomowe wybory.
-
Spodziewałem się crapu, a dostałem napakowany akcją blockbuster, mieszczący się gdzieś pomiędzy Guilty Pleasure, a solidnym akcyjniakiem.
-
Na tym etapie wszyscy dobrze wiedzą, czego spodziewać się po filmie z udziałem Dwayne's Johnsona. Drapacz chmur jest jednak przykładem naprawdę dobrej rozrywki.
-
Tu trzeba sobie powiedzieć jasno, że "Drapacz chmur" to nie jest film głupi, obraźliwy czy nudny. To solidne kino rozrywkowe, w którym po prostu próżno szukać specjalnych zalet, czegoś ekstra. Bohater wspina się, skacze, walczy i biega, a patrzy się na to całkiem przyjemnie.
-
Drapacz chmur pozostaje typowym blockbusterem przygotowanym z myślą o azjatyckich rynkach. Dynamicznym i efektownym, ale pustym w środku. Johnson może i daje z siebie wszystko, ale stać go na więcej.
-
Stężenie absurdu w "Drapaczu chmur" jest groźniejsze niż dym i płomienie. Na szczęście, jeśli od początku podejść do filmu z przymrużeniem oka, można się chwilami nieźle bawić.
-
Nie wywiązuje się ze swojego zadania, zaproponowania szybkiej i niezobowiązującej rozrywki, będąc po San Andreas, które było próbą reaktywowania kina katastroficznego w stylu Rolanda Emmericha, kolejnym mocno przeterminowanym filmem w filmografii Dwayne'a Johnsona.
-
Letni blockbuster, który nawet przez minutę nie udaje tym czym tak naprawdę jest. I za to chwała twórcom oraz Dwayne'owi Johnsonowi, którego charyzma rozświetliła by niejeden budynek na świecie.
-
Mięśniolubny, ale rodzinny, momentami kosmicznie bzdurny, ale na tym samym poziomie rozrywkowo angażujący - kino na raz, ale bez zgagi.
-
To mimo wszystko sympatyczna letnia rozrywka - po kajaczku, piwku, markecie. Jest jak randka w walącym się budynku - szybka, intensywna i bez zbędnego gadania.