
Kobieta jest nawiedzana przez stwora, który pojawia się po zgaszeniu światła.
- Aktorzy: Teresa Palmer, Gabriel Bateman, Alexander DiPersia, Andi Osho, Rolando Boyce i 10 więcej
- Reżyser: David F. Sandberg
- Scenarzysta: Eric Heisserer
- Premiera kinowa: 22 lipca 2016
- Premiera DVD: 23 listopada 2016
- Premiera światowa: 8 czerwca 2016
- Ostatnia aktywność: 13 marca
- Dodany: 19 lipca 2016
-
Świeże spojrzenie na kino z dreszczykiem, nastrojowe, straszne, emocjonujące. Mimo krótkiego seansu warto obejrzeć i stawić czoła swoim lękom czającym się w zakątkach pozbawionych choć odrobiny światła-nadziei.
-
Na pewno nie stanowią przełomu w kinie grozy, ale też nie zawodzi, dostarczając widzowi zacnej dawki strachu, jak i udowadniając, że ten gatunek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Oby więcej podobnych produkcji.
-
Nie bójcie się że to kolejny nudny i mało straszny film grozy, bójcie się raczej zgaszonego światła, bo w tym przypadku negatywnych epitetów nie przychodzi mi na myśl aż tak wiele.
-
Mały, skromny horror. Nieduża obsada, w sumie raptem trzy miejsca, w których rozgrywa się cała akcja, i jest świetnie.
-
Twórcy sami sobie postawili pewne ograniczenia, które pod koniec filmu już nie zdawały egzaminu. Z tego powodu widz mógł wyrobić sobie odporność na "straszne momenty" i zacząć ziewać przez powtarzające się próby przestraszenia go i sprawiło to, że potencjał nie został do końca wykorzystany.
-
Mogą się poszczycić masą świetnych pomysłów, ale zostały one pogrzebane pod grubą warstwą jump scare'ów, które po czasie nudzą.
-
Choć pewne wady nie pozwolą nazwać "Kiedy gasną światła" arcydziełem, trzeba otwarcie przyznać, że to jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat.
-
Budzi mocno ambiwalentne odczucia. Z jednej strony razi brakiem oryginalności i przeciętnym wykonaniem, z drugiej sprawia, że nocna wycieczka do toalety może przez pewien czas okazać się wyzwaniem.
-
Działa jako rewelacyjny straszak przez pierwszą połowę filmu, niestety, gdy twórcy zaczynają wyjaśniać genezę Diany produkcja szybko popada w schematy współczesnych ghost story.
-
W nie zawsze zgrabny sposób korzysta z tego, co horror dawno wypracował. Jeśli jednak za główne kryterium dobrego kina grozy uznamy nasz przyśpieszony puls, to film Sandberga okaże się całkiem udany.
-
Twórca postawił na intrygującą historię trzymającą w napięciu już od pierwszych chwil jej trwania aż do ostatnich minut.
-
Po prostu kompetentny, klimatyczny, oparty na prostym pomyśle horror i nie mam pretensji o to, że nie jest i nie stara się być czymś więcej.
-
Miało być dobrze, a wyszedł zawód z cholernie głośnymi jump scare'ami.
-
Niezły horror, przerażający i trzymający w napięciu aż do smutnego końca, jednak nie taki straszny, by go nadal przeżywać po seansie.
-
Niewątpliwie ma ciekawe pomysły fabularne i inscenizacyjne, dobre zdjęcia, a do tego fantastyczną rolę Marii Ballo. Pozostali robią znacznie mniejsze wrażenie i tradycyjnie nie zabrakło tanich a zupełnie niepotrzebnych chwytów.
-
Poza świetną grą aktorską, dobrą muzyką ten film chciało się oglądać i wiedzieć co będzie dalej.
-
Nie przegapcie tego filmu - to najlepszy horror, jaki w tym roku nawiedził nasze kina.
-
Krótki czas trwania i uniwersalny motyw ciemności sprawiają, że każdy wyjdzie z seansu zadowolony, a złowieszczo rysująca się w cieniu sylwetka jeszcze długo będzie towarzyszyła sięganiu dłonią do wyłącznika światła.
-
Praktycznie nie trzyma w napięciu, a elementy grozy nadają się częściej na pastisz niż do przestraszenie kogokolwiek.
-
Stanowią niezły, choć nie rzucający na kolana kinowy debiut Davida F. Sandberga. Ktoś, kto ma ochotę zobaczyć mroczny, grający na pierwotnych lękach obraz, gdzie design poszczególnych kadrów oraz specyficzny psychologiczny związek ofiary ze swym katem przywodzą na myśl Babadooka, może wybrać się do kina.
-
Dla koneserów gatunku produkcja ta będzie zapewne zmarnowanym potencjałem, dla całej zaś reszty umiarkowanym "straszydłem", które ewentualnie można obejrzeć na dużym ekranie.
-
Powiew świeżości w zatęchłym świecie współczesnych dreszczowców, które nie potrafią już niczym zaskoczyć. To także kolejny przykład na to, że geniusz tkwi w prostocie, a lepsze jest wrogiem dobrego.
-
Atmosfera wykreowana jest bardzo poprawnie, aktorski zespół rzetelnie wykonuje postawione przed nimi zadanie, zaś straszenie opiera się głównie na tzw. jump-scare'ach.
-
Dopiero co wyszedłem z sali kinowej, a już przebieram nogami, by móc zobaczyć kolejny film, viral, cokolwiek, co wyjdzie w przyszłości spod ręki Davida F. Sandberga.
-
Nie da się jednak odmówić chwytliwego pomysłu i jeszcze lepszych bohaterów.
-
Wielbiciele gatunku rozpoznają wiele klisz, pośmieją się, ale z pewnością dotrwają do końca z zaciekawieniem.
-
Kolejny przyzwoity horror tego lata.
-
Dla wyjadaczy horroru i zwykłych widzów Kiedy zgasną światła będzie niczym jazda rowerem z górki. Dla tych pierwszych czymś banalnym, dla drugich bezbolesnym spędzeniem czasu.