Balansująca między dwoma światami Starr staje się świadkiem zabójstwa przyjaciela z rąk policjanta. W obliczu presji lokalnej społeczności i mediów nastolatkę czeka podjęcie ważnej decyzji.
- Aktorzy: Amandla Stenberg, Regina Hall, Russell Hornsby, Anthony Mackie, Issa Rae i 15 więcej
- Reżyser: George Tillman Jr.
- Scenarzysta: Audrey Wells
- Premiera kinowa: 25 stycznia 2019
- Ostatnia aktywność: 28 listopada
- Dodany: 22 listopada 2018
-
Jedna z ciekawszych produkcji o rasizmie i nieustannej walce o równość. Ta historia tętni życiem i wielkimi emocjami.
-
To dobry film, w którym kryją się duże pokłady emocji, łatwo tu o wzruszenia, a populistyczne wtręty wcale nie stanowią o jego słabości, a raczej o emocjach, które musiały towarzyszyć autorce powieści.
-
Wydawać by się mogło, że nie ma obecnie potrzebniejszej premiery. Niestety, "Nienawiść, którą dajesz" to film zbyt słaby, by obroniły go same dobre intencje.
-
Warto zobaczyć Nienawiść, którą dajesz, która wprawdzie gdzieś pod względem realizacyjnym przypomina dramat telewizyjny, z akcentami porozkładanymi dokładnie tak, jak można się spodziewać po takich obrazach, ale raczej nie o filmową wartość w nim chodzi. To mądry głos w dyskusji o rasizmie, a konkretniej - nienawiści, która niczym rak toczy całe społeczeństwa bez względu na kolor skóry.
-
Każdy nastolatek powinien to zobaczyć, uprzywilejowany biały tym bardziej. I szczególnie z kraju, gdzie nienawiść jest doktryną polityczną.
-
To film, w którym nie brakuje mocnych, przejmujących scen. Taki, który działa przede wszystkim na emocje, ale nie manipuluje nimi w prosty czy tani sposób. Działa, bo oglądamy coś zrobionego z sercem i autentycznego, a zarazem uniwersalnego i pokazanego z różnych perspektyw.
-
Jest filmem-czytanką. Czymś w rodzaju sprasowanej do dwóch wymiarów wersji "Rób, co należy" Spike'a Lee. Pretekstowa i zarazem rozdęta fabuła zostaje tutaj ubrana w nachalną formę. Całość odznacza się efekciarstwem i patosem rodem z wystawnego hollywoodzkiego melodramatu.
-
Wszystkie te spostrzeżenia są interesujące, problem w tym, że zostały ubrane w retoryczną formę, a film Tillmana jest pełen podniosłych oświadczeń i zbyt ilustracyjnych sytuacji. Zapięta na ostatni guzik konstrukcja scenariusza to niestety za mało, żeby dać wrażenie prawdy na ekranie. Patetyczne przesłanie i morały nie są najlepszym orężem do walki z rasizmem - bardziej przekonująca jest już przewrotna ironia spod znaku Spike'a Lee.
-
Jeden z lepszych ostatnio filmów poświęconych tematowi rasizmu. Skierowany do młodzieżowego widza - w końcu oparty na bestsellerze gatunku literatury young adult - w mądry sposób analizuje problemy współczesnego świata i wskazuje, że wszelkie zmiany świata trzeba zacząć od samego siebie.
-
Szkoda tylko, że oferuje idylliczne, przesłodzone zakończenie, bliższe produkcjom Disney Channel niż kinowym przebojom. I że jedynie dotyka tematu, nie wgryzając się weń tak, jakby należało. Ma tezę i od początku do końca jej broni.
-
To film, który szantażuje emocjonalnie, wymusza na nas zgodzenie się z jego tezami - słusznymi, choć i tak dość zachowawczymi i ulgowymi, szczególnie dla grzeszków białych demagogów. W swoich ambicjach jednak, w tym czym jest, sprawdza się dobrze i na pewno nie pozostawi widza z poczuciem zmarnowanego czasu i suchymi powiekami.
-
Wzrusza i poucza. Może i nie jest to najlepszy film jaki zobaczycie w swoim życiu, czy nawet w tym roku, nie zmienia to jednak faktu, że warto poświęcić te dwie godziny na jego seans. Ta produkcja wywołała we mnie tak silne emocje, że długo nie będę w stanie pozbyć się jej z mojej głowy. I to właśnie emocje są największą siłą tego filmu, bowiem przyćmiewają wszelkie niedociągnięcia.
-
Przekaz obrazu jest prosty - trochę w myśl przysłowia, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci - agresja i brak tolerancji zakorzenione od najmłodszych lat, z czasem wracają i oddają prosto w twarz z nawiązką.
-
Mimo usilnych prób, jeden film nie jest w stanie zakończyć cyklu przemocy, ciągnącego się od dziesięcioleci. Może jednak stać się ważnym głosem w dyskusji o policyjnej brutalności i dyskryminacji rasowej, zwłaszcza dla ludzi młodych, którzy jak Starr wkraczają w dorosłość i wierzą, że zmiana jest możliwa.
-
Film ten nie zachwyca niczym innym jak treścią. Całość od strony technicznej wykonana jest poprawnie, zgodnie z zasadami kina zerowego, będąc jednocześnie dowodem na to, że forma i styl mogą ustąpić tematowi i znaczeniu.
-
Nie należy do produkcji, które ogląda się dla formy. Mimo to warto obejrzeć dla fabuły i gry aktorskiej na odpowiednio wysokim poziomie. A w szczególności dla efektu lustra, w którym możemy przejrzeć się i skontrolować, jak często stosujemy nieintencjonalne zagrywki dyskryminacyjne.