Oni to Silvio Berlusconi, jego świta i orbitujący wokół nich karierowicze, gotowi zrobić wszystko dla pieniędzy i politycznej chwały.
- Aktorzy: Toni Servillo, Elena Sofia Ricci, Riccardo Scamarcio, Kasia Smutniak, Euridice Axén i 15 więcej
- Reżyser: Paolo Sorrentino
- Scenarzyści: Umberto Contarello, Paolo Sorrentino
- Premiera kinowa: 28 grudnia 2018
- Premiera DVD: 13 listopada 2019
- Premiera światowa: 24 kwietnia 2018
- Dodany: 6 października 2018
-
To po prostu próba nieszablonowego, acz odrobinę zbyt bezpiecznego podejścia do biografii potężnego człowieka, naznaczona artystycznym, indywidualnym stylem. Włochowi udaje się stworzyć magiczne momenty, pełne subtelnego humoru i melancholijnej zadumy.
-
Mimo poczucia niedosytu Sorrentino jest na tyle sprawnym reżyserem, że nie można go po prostu ot tak zignorować. To film oszczędnie posługujący się prawdą i zawierający niespodziewanie głębokie pokłady ironicznego humoru. Reżyser Młodości poniósł tym razem porażkę, ponieważ nie zrozumiał, że rzeczywistości nie zawsze warto przeciwstawiać zmyślenie, zwłaszcza wtedy, kiedy przeciwnikiem jest doświadczony kłamca.
-
Ostatnie pół godziny filmu trochę odstaje od reszty. Miałem czasem wrażenie, jakby czegoś brakowało - może wynika to z tego, że Sorrentino przygotował "Ich" jako dwa stuminutowe filmy, podczas gdy do światowej dystrybucji trafia krótsza wersja - jeden film trwający 2,5 godziny. Wątpliwości budzi też nachalnie symboliczna, finałowa scena. Ale mimo tych słabości, to wspaniałe kino - zaraz za "Wielkim pięknie" najlepszy film reżysera.
-
Kino niepozbawione wad, ale z pewnością wielkie i zapadające w pamięć.
-
Do polskich kin wszedł w nieco skróconej, prawie trzygodzinnej wersji, co skutkuje pewną skrótowością niektórych wątków. Mimo tego pozostaje ciekawym obrazem współczesnej postpolityki, w której i nieco skojarzeń z naszą rodziną sceną polityczną możemy spokojnie znaleźć.
-
Nie mam wątpliwości, że oryginalna dłuższa wersja, jest dużo lepsza. Szkoda, że dostaliśmy wybrakowany produkt.
-
Kto jak nie twórca "Wielkiego piękna" może rozliczyć legendę włoskiej polityki, właściciela stacji telewizyjnej i prezesa AC Milan w jednym? Paradoksalnie jednak to nie Silvio Berlusconi, ale sami Włosi - "Oni" - stali się bohaterami najnowszego filmu Paola Sorrentina.
-
Nie udał się Paolo Sorrentino nowy film "Oni" i nie ma sensu obarczać za to winą skróconej - chociaż trwającej aż 150 minut - wersji, którą oglądamy w Polsce.
-
Film chaotyczny, ale jednak zachowujący swoją własną tożsamość. Reżyser buduje ją wyjątkowo włoską ścieżką dźwiękową, posuwistymi ruchami kamery czy iście barokowym podejściem do zagospodarowania kadru. Pozostaje mieć nadzieję, że ten sposób opowiadania historii zauroczy widza tak samo, jak uczyniły to maski Silvia Berlusconiego.
-
Dwuipółgodzinny obraz nakręcony przez jednego z najciekawszych obecnie twórców kina współczesnego zachwyca przede wszystkim nawiązującymi do poetyki kampu sekwencjami jak chociażby scena spadających z nieba pigułek MDMA, czy powoli rozpadających się majestatycznych budowli z ostrożnie ściąganą rzeźbiarską podobizną Jezusa włącznie. To w nich bowiem czuć autorski sznyt i kunszt niejednokrotnie docenianego przez światową publikę, włoskiego reżysera.
-
Pięknie dziękuję. Wolałbym jednak widzieć w całości wizję reżysera, a nie tylko jej fragmenty. Bo na razie z tych fragmentów to bogatego w składniki chleba nie ma.
-
Paolo Sorrentino po raz kolejny tworzy pełen gorzkiej refleksji film w rytm popowych szlagierów. Choć tym razem wyszło mu niestety nieco gorzej niż zwykle, nadal to dzieło, które trzeba zobaczyć.
-
Cały film jest więc skonstruowany niczym zabezpieczający przed potencjalnymi pozwami tekst na jego początku - bezpiecznie, miękko, grzecznie. A tak porządnego kina politycznego po prostu nie da się zrobić.
-
Sorrentino potrafi uwodzić widzów dzięki wybujałej, barokowej wyobraźni, realizującej się w nadmiarowych, niewytłumaczalnych z fabularnego punktu widzenia sekwencjach. Potrafi też ich dezorientować. I jedno, i drugie znajdziemy w "Onych".
-
Pulsujący, z wielką wyobraźnią, inteligentnym humorem, a nawet kpiną pamflet na sybarytyzm. Nie brakuje mu refleksji.
-
Brutalnie pocięte widowisko, które jednak nadal jest autorskim głosem świetnego reżysera.
-
"Oni" są najlepsi w tych momentach, gdy uwodzą tak jak bohaterowie siebie nawzajem. Gdy jednak maski pozorów opadają, a teatr flirtu się kończy, film zaczyna jawić się jako równie pusty i banalny jak uczestnicy wielkich bunga-bunga.
-
Koniec końców okazuje się, że Sorrentino zrobił coś odważniejszego, niż zwykłą satyrę na zepsutą władzę. To ostatecznie zaskakująco empatyczny portret człowieka-karykatury, którego gruba skóra w pewnym momencie jednak pęka.
-
"Oni" atrakcyjnie i niezwykle dosadnie opowiadają o pustce społecznej, czego najlepszą metaforą stają się nocne imprezy spod znaku bunga-bunga, którym daleko do zmysłowości i erotyzmu.
-
Paolo Sorrentino w filmie "Oni" nie tylko bawi się formą, ale też w satyrycznej formie ukazuje pustkę współczesnego świata polityki.
-
Jedyne co się twórcom udało, to pokazanie, że oddanie się hedonizmowi, egoizmowi i okupienie najbardziej luksusowymi przedmiotami oraz ludźmi w nadmiarze budzi odruch wymiotny. Imprezy, które przyjdzie nam oglądać w filmie "Oni", bardzo szybko przestają wyglądać dla nas egzotycznie, seksownie, zmysłowo.
-
Czego się nie spodziewałem, to jak bardzo się będę nudził na filmie za każdym razem, kiedy te wizualne ekscesy odpuszczają, bo ktoś otwiera usta.
-
Oryginalne, naznaczone stylem sorrentinowskiej zadumy i melancholii portret ludzi u władzy, którzy żyją w bogactwie, rozkoszując się w pogłębiającym dekadentyzmie. Reżyser mało skupia się na jednostce, tylko na procesach i mechanizmach rodzących się wokół tych osób - władza i pieniądze działają jak magnez i pozbawiają moralności ludzi. Wszystko to jednak w tonie przesadnie sielankowym, który pozwala mi przejść obojętnie wobec dzieła i nie poczuć go od środka.
-
Oni są w końcu filmem pełnym, sporadycznie jedynie swoim przemontowywaniem dezorientującym widzowskie kontrolki. A sztuka to niemała, bo trwający początkowo niemalże dwukrotnie dłużej film napakowany jest wewnętrznymi sensami, które, choć tracą moc, wybrzmiewają jednak wystarczająco, by być słyszalnymi.
-
Czuję spory niedosyt. Może dlatego, że Sorrentino rozkochał mnie w sobie "Wielkim pięknem"?
-
Wielbiciele jedynego w swoim rodzaju stylu filmowego Paolo Sorrentino odnajdą w Oni wszystko to, z czego słynny jest włoski reżyser i za co jest kochany. Ci zaś, którzy są jedynie ciekawi jaką opowieść o byłym premierze Włoch - Silvio Berlusconi - przygotował jeden z najważniejszych twórców współczesnej, europejskiej kinematografii - powinni poczuć się więcej niż usatysfakcjonowani złożonym i wieloznacznym portretem zdyskredytowanego polityka.
-
Kiedy wszystkie kobiece ciała znikają z pola widzenia, Sorrentino desperacko dopowiada płytkie epitafie, które w finale zalewają ekran, wszystko odbywa się na pół gwizdka.
-
Sorrentino brawurowo i przenikliwie o Berlusconim.
-
Nie jest najlepszym filmem Sorrentina. To poprawnie zrealizowana produkcja z fantastyczną kreacją Toniego Servilla jednak niepozbawiona błędów, szczególnie w warstwie narracyjnej.
-
Dwie i pół godziny opowieści Paolo Sorrentino o Silvio Berlusconim to nie tylko barwny film o włoskim dolce vita w wykonaniu najbardziej znanego włoskiego polityka ostatnich dekad. To także, a może przede wszystkim, słodko-gorzka historia, z elementami moralitetu, opowiadająca o upadku: biznesmena, polityka, człowieka, który szarpiąc się niemiłosiernie i tak musi odbić się od granic ludzkich możliwości, zawiedzionych nadziei i niemożności.
-
Oni są filmem bardzo dobrze zagranym i efektownym. Czarują świetnymi zdjęciami, pięknymi widokami, niezwykłym klimatem. Chwilami w opowieść wbija się jednak chaos, a cięcia montażowe wybijają tę opowieść z rytmu.
-
"Oni" są filmem długim, nakręconym w słonecznej tonacji, karnawałowo pulsującym od skrajnych emocji. Śmieszność miesza się z dramatem, satyra z powagą, komizm i wyrafinowana estetyka zdjęć nieco znieczulają świadomość odbiorców, że patrzą na zepsuty i wulgarny świat.
-
Ciekawy, wciągający i świetnie zagrany film nie tylko o Berlusconim.
-
To momentami film wielki - monumentalna próba nakreślenia nieszablonowej biografii wybitnie nieszablonowej postaci. Niespieszność narracji właściwa stylowi Sorrentino, jedynie podkreśla problem białych plam. Ostatecznie, przymykając nieco oko na wyrwy, otrzymujemy ciekawą opowieść o wielkich ambicjach i pogoni za największą namiętnością.
-
Sorrentino spogląda na Berlusconiego co prawda okiem raz rozmarzonym, raz krzywym, ale czuć, że w tym ostatnim więcej tkwi pobłażliwości niż rzetelnej krytyki. "Oni" to satyra, która zamiast wbijać kij w mrowisko, ledwie je trąca.