Piotroby
Użytkownik-
THE ELECTRIC STATE -capslook nie jest tu przypadkowy, bo film ten sili się aby być czymś epickim, wielkim. Niestety w ostatecznym rozrachunku jest to po prostu przygodowa komedia sci-fi która nie posiada w sobie absolutnie żadnego czaru. Strona techniczna jest tu dobra, ale cała reszta to takie popłuczyny, coś w stylu, dobra mamy 200 mln budżetu i zróbmy cokolwiek. Nawet gwiazdy w postaci BROWN i PRATTA nie potrafią udźwignąć tego bo z resztą nie mają się na czym opierać. Bardzo to było złe.
-
Kresy szczerości są porządnie zrobionym thrillerem psychologicznym z elementami dramaty obyczajowego. Przez cały seans czuć, że coś wisi w powietrzu, wzbudza ten film pasywną agresję bo z nikim zbytnio nie można tu sympatyzować - irytują decyzje które są podejmowane i to uważam są konie napędowe tego filmu. Tu się, poza warstwą tekstową, nic nie dzieję, nie ma szarżowania emocjonalnego, może poza niektórymi scenami, ale one też są mocno stonowane. A to wszystko cudownie rozgrywa Moore.Dobry film
-
DC było inne od uniwersum Marvela, bardziej kiczowate, momentami przerysowane stylistycznie, kolorystycznie. Restart wydawał się najlepszym rozwiązaniem. Superman jest w sumie tym samym co napisałem wcześniej, mocno kiczowaty, przerysowany stylistycznie i kolorystycznie, z nijakim humorem i scenariuszem. Z pewnością jest tu sporo odwołań do komiksów DC, ale nie wyłapałem ich zbytnio. No i James Gunn za sterami, nie lubie jego stylu i myślę, że też dlatego nie przepadam za tą wersją Supermana.
-
Historia o Kopciuszku, wersja skandynawska, i mocno odchodząca od pierwowzoru. Szczerze, szalenie dobra czarna komedia z elementami horroru. Sporo tu oczywiście odniesień do atrybutu piękna, postrzegania go przez masę i trochę sytuowanie siebie samego w pewnych kanonach tego piękna. Pomimo ironii to film z przesłaniem, dyskusją. I to w nim najbardziej cenie. Od strony realizatorskiej nie mam się zbytnio do czego czepnąć, jest momentami jazda bez trzymanki, body horror i to chodzi swoimi drogami.
-
M3GAN 2.0 robi to co ostatnio Joker, zmiana koncepcji pomimo iż jest to kontynuacja. I szczerze, nie wyszło to dobrze. Na początku to co mnie tu najbardziej irytuje to dowcip, mało śmieszny, wrzucany gdzie popadnie, nie adekwatny czasem do sytuacji. Efekty specjalne są na dość niskim poziomie, chociaż mam wrażeniem, że twórcy myśleli, że jest to epickie - wybaczcie - nie było. No i nie jestem fanem jedynki także dwójka tylko ugruntowała mi i nie tylko to, że pewnych rzeczy się nie rozwija dalej.
-
I oto wchodzi cała na biało druga część, emocjonalnie inna od poprzednika. Wyczuwam wiele problemów na etapie preprodukcji. Widać, że trochę nie mieli pomysłu na ten film, czasu na realizacje a może czasu na przemyślenie całej historii, bo druga część jest trochę jak wstęp do trzeciej w której nic się nie dzieje. To bardzo nużący film, momentami okropnie nudny, nie mający tego błysku jedynki i ikry. Sceny akcji są poprawne, ale finałowa walka jest hmm żenująca. Ciekawe jak to dalej się potoczy.
-
W sobotni wieczór, nie mając co oglądać stwierdziłem, że ach skoro druga część jest już na platformie to może warto nadrobić te filmy. Pierwsza część jest niezła. Super historia, ciekawie poprowadzona, wyważona, bez efekciarstwa. Sceny walk i akcji są dobrze poprowadzone choreograficznie. Każdy ma swoja rolę i to są mocne postaci, wiadomo gdzieś drugi plan raczej kuleje ale to nie jest aż tak tragiczne jakby można było się spodziewać. Oglądałem z zaciekawieniem więc od razu włączyłem drugą część
-
Kocham dinozaury, więc logiczne, że bez względu na jakość będę chodził na filmy z serii Jurassic. Poprzednia trylogia była niezła, może poza dość kiepskim finałowym Dominion, podobała mi się. Nadchodzi restart, tytułowe odrodzenie i szczerze, jest to bardzo pokraczny film. Na historii się nie będę zbytnio skupiał bo powiela schemat, dodając nowość w postaci mocno zmutowanych dinozaurów. Nie podobała mi się strona wizualna jak i techniczna, sporo tu kiczowatości i sztuczności.Zawód jest spory.
-
Elio to Pixarowy średniak. Sama historia nie porywa, nie porusza, nie wprawia widza w jakies emocje, nie porusza za odpowiednie struny aby zatrzymać się i pochylić się dłużej nad tym filmem. Pomimo 90min przyznam, że momentami przynudza. Graficznie jest dobry, ale nie jakiś wybitny i w sumie to tyle co mogę powiedzieć o tym projekcie. Są wzloty i upadki, to zdecydowanie krok w tył, ale myślę, że odrobi studio lekcje i będzie wiedziało na przyszłość co poprawić.
-
Joseph Kosinki to potrafi w kino sportu.Ubóstwiam Top Gun:Maverick, także gdzieś wiedziałem, że pod względem wizualno-technicznym ten film może być dobry. I nie zawiodłem się, świetne sceny wyścigów, genialny montaż, dźwięk - wszystko to aż czuć każdym porem ciała. Są momentami dreszcze, jest przyspieszony oddech i o to w tym gatunku filmów chodzi. Sama historia jest dobrze znana, ale są w Niej rewolty które mile zaskakują. Porządne kino sportu.
-
Czekałem na ten film. Poprzednimi częściami byłem mile zaskoczony-tym jak to wszystko zostało zrealizowane i na jakie aspekty społeczne twórcy stawiali nacisk.Mija 20 lat od ostatniej części i film jest średnio poprawny.Pierwsze co się rzuca w oczy to sposób kręcenia, rozumiem, że tryb filmowy w iPhonach jest świetny,ale to jak bardzo ten film nie był spójny w kadrach, raz ziarnistość,raz wręcz 4K, a sama historia w porządku, bez większego wow, i koniec- nie rozumiem go, był dziwny i niesmaczny.
-
Egzorcyzmy - temat już mocno wyeksploatowany w kinematografii. W ciągu ostatnich lat pojawiło się wiele pozycji, i ta jest ich idealną kalką. Pomimo iż jest to true story, stworzone na bazie notatek które opisują najbardziej szczegółowo egzorcyzmy dziejące się za murami kościoła to realizacja pozostawia wiele do życzenia. Mdły, nijaki, mocno poszarpany, montażowo niespójny. W ostatecznym rozrachunku nie był aż tak zły jak można było się spodziewał. Słabiutkie ale na sobotni wieczór-seans idealny
-
Kocham Past Live, jego głębie, niedopowiedzenia, nostalgiczność, lekki oniryzm, to, że zostawia po sobie refleksje, coś nad czym można pokontemplować. Z wielka nadzieją oczekiwałem kolejnego dzieła Celine Song, i tu trochę się zawiodłem, Materialiści jak wskazuje na tytuł to dość materialny film, poruszający wiele ciekawych askeptów socjologicznych, ale jest to podane w konwencji filmu dla nastolatek, młodych-dorosłych którzy głowę mają w chmurach.Bardzo to mnie raziło przez cały seans.
-
Poszedłem na ten film bez oczekiwań. Nigdy nie byłem fanem oryginalnych filmów ani kolejnych produktów tej serii. Legendy są strasznie nudne, dosłownie... pomimo powiedzmy ciekawego konspektu socjologiczno-społecznego jest to poprowadzone bardzo ślamazarnie i nie trzyma się linearności. Wszelkie przebitki lokacyjne czy też ciąg historii są mocno spłaszczone , i to tak, że widz może poczuć się urażony bo trochę ten film jest głupi i tłumaczący zbyt wiele. Powrót legend jest nijaki. Nie warto.
-
Ostatnio nie jestem fanem live-action animacji Disneya. Są one skokiem na kasę która nie przekłada się na wizualne aspekty. Jak wytresować smoka jest momentami kalką animacji, ale uważam to za dobry zabieg. Wszystko tu jest pięknie zobrazowane. Jest to na pewno film dużo bardziej dorosły niż animacja, więc raczej dla małych dzieci bym tego nie polecał, ale ja bawiłem się świetnie, Szczerbatek jest przesłodki a całość wygląda potężnie i solidnie. I takie live-action mogę oglądać!
-
Co ja mogę powiedzieć o Ballerinie, z pewnością tyle, że jak kochasz Johna "nieśmiertelnego" Wicka to będziesz zachwycony/a. Jest to poprawna kontynuacja całej otoczki tego świata. Dobre tempo, świetne sceny walki, wszystko tu dobrze wybija się, absurd goni absurd ale to jest właśnie ten rodzaj franczyzy. Tu nie liczy się historia , tu liczy się ilość trupów na m2. Występy gościnne są czasem niepotrzebne, scenariusz momentami mocno kuleje, ale to niezła bijatyka i warta uwagi.
-
Ostatnio jest dość spory wysyp slasherów które specjalnie są podkręcane jako niskobudżetówki - wiadomo, aby było śmieszniej i było widać nieudolności. I taki też jest Frendo, ogląda się to naprawdę dobrze, jest to 100% slashera w slasherze, korzysta z wielu znanych i lubianych zabiegów ale osobiście ja tego nie kupuje. Rozumiem i szanuje zamysł , ale nie jest to absolutnie dla mnie. Momentami wręcz przekracza tę linię i burzy to cały koncept. Do obejrzenia na jede raz i szybkiego zapomnienia.
-
Moda na robienie z klasycznych animacji , live action uważam, za walkę dość nierówną. O ile niektóre adaptacje są dobre tak raczej większość pozostawia wiele do życzenia. Zdecydowanie Lilo&Stitch należy do tej pierwszej grupy. To świetna rozrywka familijna, dla dużych i małych, bez większych zapędów artystycznych zrealizowana i to jest TO co sprawia, że film ten jest tak dobry. Aktorka grająca Lilo jest niesamowicie słodka. To bardzo dobry Disney,z duszą, szacunkiem i bez kombinowania.
-
Żegnamy się z Ethanem.Po 30 latach przychodzi czas podsumowania jego kariery. I ten film bardzo chce to zrobić, ale niestety nie wychodzi to chyba tak, jak twórcy by tego oczekiwali.Jak wspominałem w poprzedniej części, że to był film-wstęp do czegoś potężniejszego, ważniejszego to niestety ale w finale nie dostajemy tego. Twórcy idą szlakiem dramatyzmu i gubią gdzieś po drodze kwintesencje tej franczyzy.I mało tu Toma, mówi może z 5 zdań dość patetycznym tonem.Niezbyt dobre to zakończenie.
-
Osobiście w grę nie grałem,także ciężko mi odnieść się do pierwowzoru, ale Until Dawn to idealny przykład, idealnie średniego projektu.O ile wiadomo, sam materiał źródłowy jest ciekawy, tak twórcy za bardzo momentami nie potrafili z tego wykrzesać czegoś więcej niż jump screamy. Za dużo tu efekciarstwa, za mało analizy psychologicznej postaci, a uwierzcie, tu byłoby co pokazać. Niemniej nie nudziłem się, film jest dobrze zmontowany przez co tempo nie siada, ale ostatecznie to po prostu średniak.
-
Trochę nie rozumiem tych średnich ocen. Moim zdaniem to jeden z lepszych dreszczowców. Kendrick jako reżyserka pieczołowicie odrabia prace domową i kreuje to film wielu niedopowiedzeń, niejasności, brutalności ale tej wysublimowanej i nie podanej Nam na srebrnej tacy. A wszystko dzieje się na wielu płaszczyznach, poznajemy naszego tytułowego morderce i z coraz to większą dusznością patrzymy na to kim jest i jak prezentuje się wśród ludzi. Genialna narracja, po prostu rewelacyjny film.
-
Przyznam szczerze, że do kolejnej odsłony podchodziłem dość obojętnie. O ile wychowałem się na poprzednich częściach, i scena z ciężarówką na zawsze zostanie w mojej pamięci tak nie wiedziałem, co można więcej z tego wycisnąć. I tu szczerze miło się zaskoczyłem, bo scenariusz to jest to jedna z lepszych rzeczy w tm filmie. Ciekawie poprowadzony, wiadomo, ze swoim slasherowym zacięciem. Ale ogólnie to naprawdę niezły film, typowe oszukać przeznaczenie z idiotycznymi śmierciami, ale to jest CLUE
-
Armand jest intrygujący.Pierwsza połowa filmu przyznam, że podchodzi o wybitność. Duszna atmosfera, wszystko dzieje się w jednym pomieszczeniu, intryga-to wszystko sprawia, że ogląda się to z wypiekami na twarzy i tym dziwnym uczuciem poddenerwowania.Niestety ale gdy przychodzi drugi akt tej historii to w sumie nie wiem co oglądałem, można tu zahaczyć o etapy załamania nerwowego itp. ale jak dla mnie , to już pewnego rodzaju przerost formy na treścią który, zniszczył cały suspens. Wielka szkoda.
-
Jak na film łączący elementy dramatu obyczajowego z kinem akcji to muszę przyznać, że wyszło to naprawdę bardzo zgrabnie. Przede wszystkim to film bardzo dobrze osadzony, nie ma tu dłużyzn, wszystko jest zagrane i napisane poprawnie. Affleck pomimo swojej ślamazarności wręcz idealnie sprawdza się w roli autystycznego mściciela i płatnego zabójcy. Reszta to tło tej historii, i tu jest problem, że sama w sobie historia jest bardzo nijaka, i tez tak ukazana.Ale to niezłe kino.
-
Oj jaki to jest dziwny film. Dziwny nie tylko w swojej treści, ale też formie. Post apokaliptyczna wizja świata, która mam wrażenie jest bardziej realna niż moglibyśmy sądzić.To film trzech aktorów, Olsen i Patel świetnie sprawdzają się w rolach ludzi pragnących dziecka, ale to film Vikander, to co ona robi ze swoją postacią jest niewiarygodne. Spektakl nadziei, ale również i tego co tak naprawdę ukrywamy, czego od życia oczekujemy i czy nasze wizję wspólnego życia są takie same. Wart obejrzenia
-
Saga Multiversum powiem szczerze, że zaczęła się dobrze, jednak z czasem twórcy nie mieli chyba pomysłu na to, jak to ma wyglądać. Jakie to miłe gdy idzie się na seans filmu wieńczącego V fazę, i jest to film kompletnie inny od tych które Nam do teraz prezentowało studio. To film bardzo mroczny, ludzki, przepełniony wieloma dyskursami socjologicznymi oraz również i tymi społecznymi. Ukazuję Nam, że superbohaterowie to też ludzie, też czują i przeżywają. Bardzo ciekawe, warte obejrzenia.
-
John Williams - legenda w komponowaniu. Człowiek orkiestra, z muzyką nie tylko w głowie, ale również i w ciele. To dobry dokument, zrobiony z sercem, empatią, przepełniony wieloma pięknymi gestami ze strony gości.Jednak sam dokument, nie wprowadza nic nadzwyczajnego, to trochę jak podsumowanie, całokształt jego kariery. Pomimo 90 lat wciąż czuć i widać w nic tę iskrę. Dobra uczta na sobotnie popołudnie, później z wielką przyjemnością przypomniałem sobie niektóre jego dzieła.
-
Przyjmij/Odrzuć jest idealnym przykładem wykorzystania wszelkich zabiegów stylistycznych i narracyjnych dobrze już Nam znanych. Efekt końcowy jest co najwyżej średni bo twórcy momentami potykają się sami o swoje możliwości. Zaletami jest fakt, że trzyma fajnie w napięciu, jednak ostatni akt pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza, że niestety widać kiedy występuje dublerka. Fahy jest poprawna w swojej roli, zaś koleś z filmu, z Blake Lively jest tak ułomny aktorsko, że z żalem się go ogląda.
-
Przyznam szczerze,że takiego kina się nie spodziewałem.Trudno też mi powiedzieć coś sensownego po seansie, bo wiem, że wielu aspektów nie zrozumiałem(sporo tu odniesień do ludowych i kulturowych rzeczy rasy afroamerykańskiej).To film w którym warstwa tekstowa, ale również i muzyka buduję napięcie. Wszystko dzieje się w jednym miejscu, równie dusznym i zatłoczonym. A Coogler okazuję się być szalenie inspirującym twórcą który nie boi się żonglowania gatunkami. Piękna uczta z horrorowymi akcentami.
-
Amator to bardzo przeciętny akcyjniak. Historia która jest Nam przedstawiana dobrze jest już znana, powielanie wszelakich zabiegów narracyjnych czy też stylistycznych jest poprawne, jednak nie wnosi nic co mogłoby wybić ten film na jakieś wyżyny. I najgorsze, co irytuje w tym filmie, to postać Ramiego Maleka, to bardzo specyficzny aktor, i uważam, że niestety nie nadaję się do takich ról. Jego ekspresja jest bardzo nużąca - pomimo dość mało angażującej roli, nie podołał jej kompletnie.
-
Kompletnie nie rozumiem fenomenu tego filmu. Cieszy mnie fakt "odbicia się" od dna w światowym box officie, ale jest to produkt niezwykle słaby. Owszem zapewne fani gry będą zachwyceni, ja przez większość seansu byłem trochę zażenowany, bez żadnego wprowadzenia, mam też wrażenie, że bez żadnego pomysłu stwierdzono, aaa stwórzmy film, może przejdzie. Dla mnie nie przeszedł testu i gdzieś żałuję, że dołożyłem cegiełkę do tego sukcesu. Ale rynek jest bezwzględny i trzeba przyjąć to co jest
-
Ten film to trochę jak odcinek serialu, bo nie wiem czy niecałą godzinę możną podpiąć pod pełnometrażowy film. Niemniej to niezła historia, ciekawie zahaczająca o pandemiczny lockdown i pewnego rodzaju nudę i niepewność z tym związaną. Wiadomo film bierze wiele z Paranormal Activity, ale uważam, że zapożyczenia te są stosowne do fabuły. Ja też lubię tego rodzaju produkcje, były momenty gdzie serce mocno zabiło, gdzie się przestraszyłem czy zaniepokoiłem - i o to chodzi. Polecam
-
Jerzy Skolimowski i Roman Polański-dwaj weterani polskiej kinematografii,twórcy szanowani i doceniani nie tylko w kraju, ale również i na świecie.Pewnego razu usiedli sobie przy gorącej czekoladzie w alpejskim kurorcie i stwierdzili "zróbmy pokręcony film o końcu świata".Owszem-zrobili, ale jest to totalne nieporozumienie. Zaczynając od problemów scenariuszowych, gdzie tempo siada, dialogi drętwieją, aktorzy są karykaturalni - i wiem, że miał być to zamierzony zabieg, ale kompletnie nie wyszedł.
-
Ach cóż to był za głupiutki film - w pozytywnym tych słów znaczeniu. To przede wszystkim zabawa konwencją akcyjniaków i komedii gagowych. Jack Quiad sprawdza się w swojej roli idealnie, jest pierdołowaty, zabawny i oczywiście nie może zabraknąć sentencji rodem z Paulo Coehlo. Szybki, łatwy i przyjemny film, idealny do popcornu oraz na sobotni wieczór. Nie ma się co tu rozpisywać bo to naprawdę niezły film w swojej materii.
-
Jason Statham to jednak gra fachowo Jasona Stathama! :D Umówmy się, że aktor z niego kiepski, ale od czasu do czasu zdarza się jemu grać w niezłym akcyjniaku.Niestety-nie tym razem.To film strasznie nudny, zbyt długi i momentami aż za mocno karykaturalny(księżyc w finałowej scenie jest niczym wyjęty z jakiegoś niemego wiłkołaka),niektóre teksty są tak beznadziejne, że nawet widownia reagowała salwą śmiechu - ale to był naprawdę dobry śmiech, ale nie oznacza to, że film był dobry, był bardzo zły.
-
21 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
-
Bardzo mi przykro, ale ten film jest absolutnym nieporozumieniem. Przyznam się, że jestem skrzywdzony przez twórczość Fassbindera - to taki niemiecki reżyser, który, jako mocno zdeklarowany homoseksualista, w swoich filmach przemycał swoją tożsamość i uwypuklał mocno akcenty lgbt. Moim koszmarem w jego wykonaniu był "Querelle", dziś do tego grona dołączą "Queer" - tytuły są podobne bo i filmy stylistycznie też nie różnią się zbytnio.Zbyt naiwne, wymuskane i nie wiem o czym był w sumie ten film.
-
Dojrzewanie to mocna pozycja! Chyba największym atutem to skondensowana historia, bez zbędnych dłużyzn, nawet bym powiedział, że z wieloma niedopowiedzeniami które po seansie intrygują. To również technicznie majstersztyk, prowadzenie bez montażu kamery wymaga precyzyjnego przygotowania planu i tu to wychodzi genialnie. Scenariusz jest rzeczowy i staranny, ale to co chyba tu najbardziej zachwyca to ten młody aktor, który debiutuje a już wróżę mu świetlaną przyszłość. Brawo
-
8.51 kwietnia
- Skomentuj
-
-
Problemy Disneya ciąg dalszy.To ewidentny skok na kasę - i twórcy wierzą, że to się zwróci.Jest tu też sporo niewybaczalnych błędów. Casting uważam za tragiczny, Gadot się zagrywa a Zegler i jej miny debilki są tak irytujące, że odpycha to wszystko. Krasnoludki są tragiczne wykonane, a całą sztuczna otoczka jest tak sztuczna, że trudno uwierzyć, że na ten projekt poszła taka ogromna kwota. Osobiście też uważam,że to bardzo patologiczna historia :D i nie wiem czy powinny to oglądać dzieci.
-
Polska komedia która ani nie szkodzi, ani też nie wzbudza w Tobie żadnych emocji. Jedynie to, że po seansie naprawdę nie wiesz na czym się było i co to w ogóle miało dać w sensownym znaczeniu. To film abstrakcja, film przepełniony sporą alegorią wiejsko-miejskiego społeczeństwa, wraz z jego lękami, obawami i zabobonami. Woronowicz w tej całej otoczce jest genialny, reszta próbuję mu towarzyszyć, ale wychodzi to dość naiwnie. Niemniej to film-parodia ale jak dla mnie do obejrzenia na jeden raz.
-
Twórczość Joon-ho Bonga znam, lubię ją i na pewien sposób szanuję. Przyznaję, że po oscarowym Parasite moje oczekiwania były dość spore ale jak to zwykle bywa w życiu nad wyrost wierzyłem, że to będzie dobre kino. Początkowo trzeba przyznać jedno, to bardzo ładnie wizualnie zrobiony film, wizualnie, scenografia i montaż zasługują tu na duże brawa. Niestety reszta pozostawia wiele do życzenia. Ironiczny ton utopijnego społeczeństwa wypadł bardzo miałko i trudno się w czuć, w to wszystko.
-
To bardzo przeciętny film familijny. Niczym się nie wyróżnia, nie robi też wizualnie krzywdy, jest w swojej strukturze prosty, chwyta za dobrze już znane tricki fabularne, narracyjne. Melissa McCarthy gra ponownie to samo co zwykle grywa w komediach, a reszta jest wybitnie płaska, ale nie przeszkadza to aż nadto w odbiorze. Z pewnością to idealny seans na sobotnie czy niedzielne popołudnie z dziećmi, ale nic poza tym.
-
Jest w tym roku kalendarzowym coś dziwnego, coś co sprawia, że projekty które osobiście uważałbym za totalne dno okazywały się pewnego rodzaju powiewem świeżości. Tak samo jest i z 100 dniami do matury, to film oczywiście bardzo młodzieżowy, lekki, momentami głupiutki, ale szczerze... bardzo dobrze to tu gra. Nie ma w tym żadnych przeciągnięć , każdy żart jest w punkt, każde zagranie jest obiecujące i rozwijane dalej. Naprawdę to było niezłe.