Patryk Wolski
Krytyk-
Między nami żywiołami muszę ocenić jednak jako film rozczarowujący, który pomimo licznych narzędzi nie dowiózł historii o ksenofobii, nietolerancji i bezpodstawnych uprzedzeniach. Mam wrażenie, że w niektórych partiach scenariusza twórcy chcieli przenieść ciężar opowieści w stronę dojrzalszej narracji, aby po chwili zorientować się, że robią animację również dla dzieci, więc spuszczali z tonu.
-
Nie jest ani zabawny, ani poruszający. Nie wzbudził we mnie żadnych pozytywnych emocji, a obejrzenie dziesięciu odcinków było dla mnie trudnym wyzwaniem, któremu ostatecznie podołałem - ale nic dobrego z tego nie wyszło.
-
Ja podczas seansu wiele razy gryzłem się w język, żeby nie zakląć, kilka razy ujrzałem światło w tunelu i zrodziła się we mnie nadzieja, że ten projekt jeszcze się całkowicie nie rozsypał. Widzę kilka niebezpiecznych idiotyzmów, które trawią ten serial od podszewki, jak chociażby wpychanie na siłę "zaskakujących" zwrotów akcji, które jedynie budzą politowanie.
-
Oferuje jedynie banalną opowieść science fiction, która zrobiłaby wrażenie kilka dekad temu, gdy nie spodziewano się od takiego kina zbyt wiele, a liniowa fabuła nie byłaby wadą. Film nie potrafi sam siebie obronić przez niemal cały seans, a gdy już próbuje to zrobić - reaguje zbyt późno.
-
Poza uroczym rodzynkiem, jakim jest Stan, wszystko w tej produkcji już gdzieś było. I to jest powodem, dla którego To nie jest OK jest po prostu nijakie, bez własnej tożsamości.
-
Świetny serial, który finał miał taki, że nie wyobrażam sobie kolejnych losów Pana Picklesa. Tym bardziej że w warstwie interpersonalnej serial zrobił tak dużo, że atmosfera zagęściła się do niebotycznych rozmiarów.
-
Takie seriale jak Tuca i Bertie nie powinny nigdy wyjść poza metaforyczną szufladę jego twórcy. To straszny produkt serialopodobny, który razi inteligencję odbiorcy.
-
Bardzo dobry serial, który w sześciu odcinkach opowiada o przegranej z góry walce jednostki z siermiężnym systemem wojskowym, jednocześnie udana satyra na bezmiar paradoksu wojny jako takiej i przede wszystkim krytyka zapatrzonych w siebie bufonów, którzy mając na szali życie ludzi, nie zawahają się rzucić ich w przepaść.
-
Nie mogę ukrywać, że piąty sezon rozczarował mnie na tyle, że ewentualnych kontynuacji nie będę już wyczekiwał z utęsknieniem. Jeśli Black Mirror nie jest w stanie wrócić do historii z czasów swojej świetności, to może lepiej ten projekt zamknąć i zająć się czymś nowym?
-
Szósty sezon udowodnił, że cały serial, jak to się pięknie mówi, "miał na siebie pomysł" i dokończono go w fantastycznym stylu.
-
Trochę za długi, z przeciągniętą walką, ale wciąż wierny duchowi książki - tak mogę ocenić drugą część Tego. Nie wyszedłem z kina zachwycony tak jak Mateusz, ale i tak uważam ten film za sukces. Filmy Andy'ego Muschiettiego skupiły się na tych wrażeniach, które były siłą książki - strach przed własnym strachem i wielka przyjaźń, która może go przezwyciężyć.
-
Błagam, nie podchodźcie do tego filmu jak pies do jeża, bo to już czwarta część i na pewno nie ma już nic ciekawego do opowiedzenia. Stracicie przez to wspaniały seans.
-
Jedynym powodem do obejrzenia tej wersji może być fenomenalna animacja komputerowa i kilka nowych żartów Timona i Pumby - reszta jest kiepską wtórnością. Mam nadzieję, że Disney wyciągnie lekcję z tej produkcji.
-
Bardzo dobry dramat, który poruszy przede wszystkim widzów lubujących się w pokazaniu, jak uciekający przez palce czas zmienia i wewnętrznie otumania ludzi. Zadaje kilka sensownych pytań, porusza też struny, które niekoniecznie chcemy, aby brzmiały w naszych sercach.
-
Obawiam się, że ewentualne kolejne części będą coraz gorsze, aż w końcu zechcemy o Minionkach zapomnieć.
-
O ile zachodnie blockbusterowe hity wojenne mają na celu ukazanie kultu jednostki z migoczącą na horyzoncie szansą przetrwania i sukcesu, o tyle Ognie w polu to film przesycony pesymizmem, w którym nawet przeżycie wojny nie oznacza powrotu do normalnego życia.
-
Można z tego filmu coś wynieść, ale bardzo żałuję, że w sam obraz nie została tchnięta iskra życia.
-
Sama fabuła przyciąga uwagę i nawet nie musiała się starać, żeby mnie zaintrygować: z miejsca kupiłem opowieść o nieszczęśliwym mundurowym, który za wszelką cenę pragnie zmazać z siebie lata upadku.
-
Bardzo dobry dramat wojenny, który nie wykracza poza tytułowe cztery ściany. Kameralność filmu paradoksalnie poszerza wrażenia z panującej wojny, którą widzimy tylko na twarzach ukrywających się cywili, a groźba śmierci i beznadziei jest równie wyczuwalna, co na wojennym froncie.
-
Bardzo dobry film, który na tyle mną wstrząsnął, że kolejny seans będę musiał sobie przygotować w pełni świadomie, żeby nie wybuchnąć z nerwów.