Karol zostaje przypadkowym świadkiem morderstwa. Zaczyna śledzić sprawcę zbrodni.
- Aktorzy: Filip Pławiak, Adam Woronowicz, Julia Kijowska, Wojciech Zieliński, Małgorzata Foremniak i 15 więcej
- Reżyser: Marcin Koszałka
- Scenarzyści: Marcin Koszałka, Łukasz M. Maciejewski
- Premiera kinowa: 27 listopada 2015
- Premiera światowa: 6 lipca 2015
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Jest filmem mrocznym i ponurym, niestroniącym od brzydkich szczegółów zbrodni, ale też nieszokującym krwawą eskalacją.
-
Widz zostaje z wieloma pytaniami bez odpowiedzi, innymi słowy z uczuciem niedosytu. Świetnie odtworzony Kraków lat 60. to za mało, by być zadowolonym z takiego seansu.
-
Nietuzinkowe, fascynujące kino, o którym z pewnością jeszcze długo będzie się mówić.
-
Nie znamy motywów działania bohaterów, nie zostaje zaspokojona potrzeba sprawiedliwości, drażni brak uwiarygodnienia i punktu kulminacyjnego. Ciekawy pomysł i oryginalna realizacja to za mało, aby przy ogromnej liczbie braków, widza wciągnąć i poruszyć.
-
Czerwonego pająka na pewno można polecić estetom, bo zdjęcia są naprawdę niesamowite. Miłośnicy psychologii i dobrego aktorstwa również znajdą coś dla siebie. Odbiorca, który spodziewa się thrillera z krwi i kości, to się zawiedzie, bo brak tutaj elementu zaskoczenia i odpowiedniego napięcia.
-
Film nie ekscytuje. Sceny są przeciągane, a koniec zaskakujący, ale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-
Intryga w "Czerwonym pająku" częściej dołuje niż tak jak w "Fotografie" pobudza coraz to zmyślniejszą pogonią za zabójcą. Płytka fabuła z pourywanymi i słabo zarysowanymi wątkami częściej nudzi, a klimat i mroczne ujęcia nocnego Krakowa głębokiego PRLu nie są w stanie tej ziejącej pustki w żadnym razie zamaskować.
-
Marcin Koszałka ewidentnie nie chciał ubrudzić sobie rąk i zrobił film bezpiecznie dobry. Czerwony pająk na pewno znajdzie się w czołówce najlepszych polskich filmów roku, chciałbym, żeby polscy twórcy zaczęli mierzyć wyżej. Karlowe Wary nie byłyby najgorszym miejscem dla takiego kina.
-
Jeśli cokolwiek zarzucić można jego filmowi, to dramaturgiczną słabość ostatniej sekwencji filmu. Koszałka poświęca bowiem dramaturgię dla osobliwie rozumianej pedagogiki. Zamiast podążać za głównym bohaterem, opowiada o otaczającym go świecie, w którym żądza uznania i sławy jest jedną z cywilizacyjnych chorób. W filmie tak subtelnym, odważnym i pełnym niedopowiedzeń tego typu diagnozy okazują się banalne i zupełnie niepotrzebne.
-
Marcin Koszałka podszedł do swojego fabularnego debiutu z dokumentalistyczną precyzją. Nie chodzi tu bynajmniej o odtworzenie na ekranie faktów i autentycznych sytuacji, bo te przez autora potraktowane zostały pretekstowo. Chodzi raczej o czułość na detal: błysk światła na szkle, kroplę na ciele, zło pulsujące w oczach.
-
Intymny, autorski film, który długo pozostanie w pamięci mimo swoich drażniących wad.
-
"Czerwonego pająka" traktuję nie tyle jako studium psychopatologii i nie jako obraz epoki, ile jako utwór autotematyczny. W podobnym sensie autotematyczny, odnoszący się do samego kina, był "Zodiak" Davida Finchera, w którym zbrodniarz bez twarzy pełnił funkcję reżysera bulwersujących wydarzeń.
-
W nowym filmie Koszałki aż kipi od pomieszania języków, lokalizacji i morderców. Reżyser pełni tu rolę pewnego siebie dyktatora, zarządzającego swoją sztuczną konstrukcją niczym dobrze utemperowaną orkiestrą symfoniczną.
-
Inteligentne, legitymujące się precyzyjnym scenariuszem i dopracowane kino. Nie oczekujcie, że Marcin Koszałka przeprowadzi was przez seans za rękę, a na koniec ujawni rozwiązania. To zadanie autor zostawił widzom.
-
Swoim debiutem reżyserskim Marcin Koszałka odkrywa przed widzem swój ogromny potencjał w tworzeniu niepokojącego świata, a przy okazji zachwyca wspaniałymi ujęciami.
-
Solidny film, któremu warto poświęcić uwagę chociażby z powodu uchwytnego balansu pomiędzy niespieszną refleksją a intensywnością doznań. Dzięki temu nie wpada w gatunkową pułapkę, a staje się artystyczną wariacją na temat dojrzewającej fascynacji złem - rozumianym w aspekcie groźnej, dotkliwej i burzycielskiej siły, od której nie sposób się uwolnić.
-
Nie jest filmem dla wszystkich. Koszałka eksploruje, bada, nagina skostniałe ramy gatunku. To film przede wszystkim skierowany do ludzi, dla których wyjście z kina stanowi dopiero początek dyskusji.
-
Wnikliwy, wciągający i wychodzący poza ramy kina gatunkowego, lecz niestety po seansie pozostawiającym spory niedosyt. Koszałka chciał nam zaserwować kino wykwintne i wysmakowane, lecz niestety zapomniał go odpowiednio doprawić.
-
Produkcja na wskroś nieudana, w której kuleją prawie wszystkie najważniejsze elementy. Zrobić z tak interesującej, idealnie "filmowej" historii, coś tak banalnego i wypranego z emocji - to dopiero zbrodnia!
-
Kameralny dramat psychologiczny. Dla tych, którzy nie szukają w kinie mocnych, krótkotrwałych wrażeń, a chłoną to, co niewypowiedziane, co ukryte między kadrami. Mimo wszystko jednak wydaje się, że nieco bardziej rozbudowana intryga wyszłaby obrazowi wyłącznie na dobre.
-
Debiut Marcina Koszałki jest z pewnością takim filmem, jaki sobie reżyser zaplanował - wymykającym się na każdym kroku gatunkowym schematom, z intensywnymi, mrocznymi zdjęciami i masą niedopowiedzeń. Jednak widz zapamięta nie te przeskoki fabularne, często angażujące w trakcie seansu, lecz brak satysfakcji po wyjściu z kina.
-
W ogóle mało w tym filmie efekciarstwa, co nie jest typowe w przypadku opowieści o seryjnych mordercach. Koszałka nie wywołuje typowych dla tego typu filmów emocji. Zamiast dreszczyku widz dostaje przedstawione na chłodno zło i fascynację nim.
-
Debiut fabularny Koszałki zachwyca stroną plastyczną, jednak treść jest zdecydowanie dla bardziej wymagającego odbiorcy. Mnie ta hermetyczność odstraszyła, ale film pozostanie w mojej pamięci.
-
Przepełniony detalami "Czerwony Pająk" doskonale oddaje rzeczywistość lat 60. - świat meblościanek i szklanek z koszyczkiem.
-
Przejmujący, zaskakujący i pozostawia widza bez jednoznacznych odpowiedzi na wiele pytań, w tym na najważniejsze - o motywację młodego człowieka w wyborze szaleńczej drogi prowadzącej do śmierci.
-
Rzadki w Polce przykład kina będącego hybrydą kilku gatunków: thrillera, kryminału, moralitetu, a nawet melodramatu. Wszystko w jednym, a do tego z bezbłędnie oddaną atmosferą Krakowa lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
-
Czuję się odrobinę zawiedzona tym, co autor podał mi na ekranie. Dlaczego? W całym psychologicznym zapętleniu zapomniał chyba o widzu, który potrzebuje dynamiki, chce znać przyczyny i nie da się zwieść pustym frazesom.
-
Choć Koszałka świetnie oddał klimat ponurego, skąpanego w smolistej cieczy Krakowa, gdzie żadna niewinna dusza nie może zbyt długo pozostać niewinna - to jednak bardzo nieudolnie poprowadził dramaturgię całej opowieści.