Enigmatyczny pan Roarke spełnia najgłębiej skrywane marzenia gości ustronnego tropikalnego hotelu. Kiedy jednak fantazje zmieniają się koszmary, goście - aby przeżyć - zmuszeni są rozwiązać zagadkę tajemniczej wyspy.
- Aktorzy: Michael Peña, Maggie Q, Lucy Hale, Austin Stowell, Portia Doubleday i 14 więcej
- Reżyser: Jeff Wadlow
- Scenarzyści: Jeff Wadlow, Jillian Jacobs, Christopher Roach
- Premiera kinowa: 14 lutego 2020
- Premiera światowa: 12 lutego 2020
- Ostatnia aktywność: 12 września
- Dodany: 3 stycznia 2020
-
Komicznie wręcz poplątany scenariusz, brak drastyczności i całkiem przyzwoite dialogi składają się na relatywnie lekkie i przyjemne kino. Taki bezpieczny wybór, gdy masz ochotę na "film grozy", a twoja druga połówka nie przepada za tym gatunkiem.
-
Nie śmieszy, nie straszy, nie zaskakuje. Jest konglomeratem paru gatunków, równie spójnym co tłumaczenia pijanego kierowcy...
-
Wadlow nie nauczył się niczego od czasu "Prawdy czy wyzwanie" i jego nowy film powinien być ostatecznym znakiem, żeby Blumhouse nie pomagało mu finansować przyszłych projektów.
-
Nie dotrzymuje obietnicy, jaką składa w zapowiedzi, gdyż jest po prostu kolejnym mizernym horrorem o niezbyt ambitnej fabule i grze aktorskiej. Całokształt przed totalną katastrofą ratuje oprawa, która jednak także nie wykorzystuje pełni potencjału.
-
Wyspa Fantazji to dobry horror dla tych, którzy nie lubią się bać. Nie straszny, nie krwawy, lekki, trochę nawet zabawny.
-
Estetyka wykonania stawia na blichtr i przepych. Kolorowe jarmarki, plastikowa wydmuszka pozbawiona rys naturalizmu. Niby patrzy się na to przyjemnie, ale bez emocji.
-
Nie jest więc ani dobrym horrorem, ani dobrym dramatem, ani postmodernistyczną satyrą. Wychodzi na to, że po prostu nie jest warta waszej uwagi.
-
Całkiem nieźle wyreżyserowany, trzymający w napięciu film. Zdjęcia są naprawdę ładne, a nadmiar atrakcji w miarę zręcznie odciąga uwagę od dydaktycznej treści.
-
Wytwórnia Blumhouse, która przeważnie trafia w dziesiątkę, jeśli chodzi o horrory, tym razem zalicza mocną wpadkę.
-
Za "Wyspą fantazji" kryje się bardzo pesymistyczny przekaz - okazuje się, że ludzie są nudni i przewidywalni, a nasze najgłębiej skrywane fantazje to zbiór schematów i oczekiwań wtłoczonych w bezrefleksyjne ofiary kapitalizmu. A może wcale tacy nie jesteśmy, tylko taką fantazję ma reżyser tego do bólu wtórnego "horroru"?
-
Przedziwna mieszanka horroru, thrillerów klasy B i co najmniej dwóch innych gatunków filmowych, która nie wykorzystuje swego potencjału.
-
Najłatwiej podsumować "Wyspę Fantazji" jako pomieszanie z poplątaniem. Tonalnie film sprawia wrażenie nieopanowanego, dawkującego na wyrywki kuriozalny horror, komedię, akcję z udziałem zombie, torture-pornowe zabawy w piwnicy, hallmarkową dramę. Chwilami wydaje się, że scenariusz to efekt burzy mózgów dziesięciu fabularzystów − za dużo tu pomysłów, które nie zostają potem rozwinięte w satysfakcjonujący sposób.
-
Pozbawiony polotu, napięcia i sensu przygodowy horror, na który nie warto tracić czasu.
-
"Wyspa Fantazji" złym filmem nie jest. Jednak rozplanowane wątki aż się proszą o rozwinięcia i dla filmu lepiej by wyszło, gdyby trwał przynajmniej pół godzinki dłużej. Tak pozostaje tylko oderwanym elementem większej historii.
-
Ogromnej ilości bzdur i głupot nie da się zamaskować nawet przyzwoitym aktorstwem oraz ogólnym przesłaniem filmu.
-
Głupi horror, w którym akcję popychają pozbawione sensu twisty, nie zaś ewoluujący bohaterowie.
-
Tym większa szkoda, że efektem tej gatunkowej alchemii jest wyłącznie środek nasenny.
-
Wpisuje się w kanon produkcji, które z miejsca otrzymują wysokie miejsce na listach najgorszych filmów roku.