Woocash
Użytkownik- Łukasz Gabryszewski
Profil na filmwebie:
https://www.filmweb.pl/user/woocash94
-
W kwestii policyjnych duetów raczej trudno zrobić coś świeżego, ale tu zagrały dialogi + chemii między Gyllenhaalem a Peñą jest tyle, co w pracowni Skłodowskiej.
-
Jak na razie co sequel, to lepszy (chociaż nie na tyle, żeby dać wyższą notę). Takie akcyjniaki to ja mogę oglądać.
-
Utrzymuje poziom pierwszej części, a w sumie nawet ją przebija. Natężenie akcji może przyprawić o zawrót głowy, ale frajda jest.
-
Chyba najprostsza historia od Ghibli, jaką widziałem do tej pory, ale w tym między innymi tkwi jej urok. Idę kupić miesięczny na kotobus
-
Mocny nawet jak na Eastwooda. Postacie same w sobie mogłyby być nieco bardziej dopieszczone, za to relacje między nimi to już kosmos, podobnie jak obsada.
-
Tarkowski w swojej hojności stworzył film osobisty nie tylko dla niego, ale w pewnym sensie też dla mnie i chyba każdego. Dziękuję.
-
Czołówka MCU. Konkretna rozpierducha, dużo zaskoczeń i prawdopodobnie przełom w uniwersum. Trudno ocenić, bo wiele teraz zależy od drugiej części. Thanos ❤️
-
Fantastyczny Pan Wes przypomniał mi, jak bardzo lubię animację poklatkową. Ciepły, dojrzały film z trafionym, specyficznym humorem.
-
Mocne, brutalne kino. Iñárritu wkroczył w świat filmu z dużym przytupem, jak na debiut, to chapeu bas. Szkoda tych psiaków.
-
Ciekawy pomysł i początkowo dobrze się rozwija, ale w pewnym momencie skręca w stronę taniego akcyjniaka pełnego głupot. Szkoda. Na plus Naomi Rapace.
-
Janusz mode on KURŁA KIEDYŚ TO BYLI POGROMCY Janusz mode off. Cameo Murraya, Aykorda, Weaver i piankowego ludzika wywołały smutek, zamiast oczekiwanego uśmiechu
-
Ten plakat XD Na szczęście jakość filmu odwrotnie proporcjonalna. Wzorowe kino przygodowo-wojenne, kawał roboty odwala obsada. Praktycznie się nie zestarzał.
-
Nie dokońca tak cięta ta riposta, jak oczekiwałem, ale lekkość i atmosfera oryginału zachowane. Końcowa intryga to złoto.
-
Nie dokońca tak cięta ta riposta, jak oczekiwałem, ale lekkość i atmosfera oryginału zachowane. Końcowa intryga to złoto.
-
Typowo westernowy motyw zemsty w coenowsko surowej stylistyce. Wspaniały Bridges, postać LaBoeufa wbrew początkowym pozorom jest zaskakująco niejednowymiarowa.
-
Szaleństwo. Kusturica to trochę taki bałkański odpowiednik naszego Barei, wytyka absurdy swojej kultury, jednocześnie podchodząc do niej z czułością.
-
Potencjał bardzo dobrego pomysłu zmarnowany praktycznie w całości. Do tego potrzebny byłby reżyser z większą wyobraźnią. Tremblay zawsze spoko.
-
Przyjemny powiew świeżości w polskiej komedii, chociaż to bardziej tragikomedia/dramat. Mistrzowski montaż.
-
Paul Midas Anderson dotknął Sandlera i zamienił w złoto. Specyficzny, to słowo chyba najbardziej pasuje do tego filmu.
-
No ja się trochę cykam. Nie byłem świadom, jak bardzo wciągnął mnie ten film, dopóki pod koniec nie poczułem się jak po grubej imprezie. Dialogowy majstersztyk.
-
Początkowo oceniłem na 8, po rewatchu daję jednak 7. Klasyczne postacie dostały fajne backstory, a nowym pozwolono wybrzmieć. Przydałoby się więcej westernowego klimatu i mniej półmroku xd
-
Wszystko w tym filmie jest tak durne i spartolone, że aż można się z tego pośmiać i to jest jedyny plus oglądania tego. Szkoda, że obejrzałem sam i na trzeźwo.
-
Hopkins w więziennym uniformie zawsze spoko, mimo kiepskiego finału, który trochę mi popsuł jego postać. Całkiem niezły Gosling i kompletnie niepotrzebna Pike.
-
CL 10 >> Projekt: Monster >>> to. Trochę próbuje podrobić Aliena, trochę Cube, ale mu to nie wychodzi. Zero klaustrofobicznego klimatu, na który tak liczyłem.
-
Jak mam kosę z found footage i kompletnie nie trafia do mnie BWP, czy PA, tak tutaj ta konwencja dobrze mi siadła.
-
Rzym, miasto zepsute. Fellini zabił złotego cielca i pokazał jego zgniłe wnętrzności. Nie tak dołujące kino, jak z neorealizmu, ale i nie mniej przejmujące.
-
Oceniam na razie wersję podstawową. Dojrzewanie wśród arystokracji i psychologiczna walka dwóch charakterów w chyba najbardziej epickim filmie Bergmana.
-
Słodko-gorzki w formie i treści. Andersonowe stylistyka i humor mi się nie przejadają, bo jak dotąd każdy jego film ma w sobie coś unikatowego. Murray błyszczy.
-
Pierwszy prawdziwy przejaw geniuszu PTA. Dużo czerpie od Scorsesego (tylko 'gimme shelter' zabrakło) i szlifuje to wszystko pod swój styl. Życiówka Wahlberga.
-
Całkiem ciepły i zabawny (głównie dzięki obsadzie) świąteczny klasyk, do którego chyba jednak nie będę za często wracał. Szkoda tych kilku wątków-zapchajdziur.
-
Najbardziej nijaki i naładowany patosem film Spielberga, ale przynajmniej dzięki niemu Amerykanie mają swojego Szarika. Scena ratowania konia wyszła najfajniej.
-
Bieda, raptem kilka gagów wartych uwagi. Sandler się starzeje, ale śmieszkiem nadal jest kiepskim, przerzucił się tylko na role ojców/mężów.
-
"Graliśmy uczciwie, ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem. Wygrał lepszy." Zabrakło mi czegoś w tej intrydze, ale jej finał i ostatnia scena pozytywnie zaskoczyły.
-
Festiwal miłości własnej Reynoldsa trwa w najlepsze. Fabularnie znacznie lepszy od jedynki (choć jest świadomą zrzyną) + około tony nawiązań więcej.
-
Gal Gadot jest piękna, ale nie umie grać, ale jest piękna. Film jak na DCEU wypada nienajgorzej, choć cierpi na te same bolączki, co reszta uniwersum.