Grzegorz Ciesielski
Krytyk-
Poprzednie odcinki zdążyły już nas przyzwyczaić do gry aktorskiej najwyższej próby i kinematografii, która jak żadna inna produkcja bierze sobie do serca maksymę "show, don't tell", i pod tym względem najnowsze epizody również nie zawodzą.
-
W ogólnym rozrachunku humor Polybius Heist wychodzi zdecydowanie na plus. Oczywiście, zaznajomienie się z produkcjami Ashena i jego kolegów z branży pozwoliłoby lepiej oswoić się z mało hollywoodzką dynamiką żartów. Trzeba jednocześnie przyznać, że twórcy nie postanowili bazować jedynie na insiderskim humorze i znaczna większość żartów jest bardziej uniwersalna i czytelna dla ogólnej publiki, co pozwoli filmowi na lepszy odbiór wśród masowego odbiorcy.
-
Choć końcówka sezonu piątego pozostawiła wiele otwartych furtek, pozostaje wierzyć, że domowa atmosfera pozwoli scenarzystom domknąć w satysfakcjonujący sposób wszystkie wątki. Bo choć Better Call Saul to serial odcieni szarości, prawie każdy z bohaterów powinien mieć swoją szansę na odkupienie.
-
Możemy więc podziękować Netfliksowi, że pozwolił odejść smutnemu koniowi niepokonanym, zanim ten stał się jedynie Smutnym Koniem z memów.
-
Po dwóch niekoniecznie długich latach oczekiwania mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że współczuję nieco fanom, którzy niecierpliwie wyczekiwali nowej porcji odcinków. Podobnie jak w przypadku Pokemonów, nowy Rick i Morty nie wnosi nic poza wprowadzeniem nowych postaci i wariantów Ricka, które będzie można przerobić na Funko Popy i inny badziew sprzedawany pod kategorią "popkultura" w sklepach internetowych i księgarniach.
-
Nie mógłbym wyobrazić sobie bardziej satysfakcjonującego zakończenia tej ciągnącej się przez dwadzieścia dwa filmy sagi i nie czułbym szczególnej pustki, gdyby miał to być ostatni film MCU.
-
Z wielką przyjemnością będę wracał do Świata według Ludwiczka przez całe moje życie. Ja, moi siostrzeńcy, dzieci, a może nawet wnukowie. I szafa gra.
-
W rankingu moich ulubionych filmów Marvela znowu nastąpiło przetasowanie. W kategorii solowych występów Czarną Panterę spokojnie umieściłbym w pierwszej piątce. Podobnie jak samego bohatera, na kolejny występ którego czekam bardziej niż na pojawienie się Tony'ego Starka.
-
Jak pokazuje historia, ich znajomość, choć rządziła się własnymi, dziwnymi prawami, napisała oryginalną i poruszającą opowieść. Zdecydowanie warto obejrzeć ją w kinie - entuzjastyczne reakcje widowni podczas seansu mówiły same za siebie.
-
Trzydzieści minut wystarczyło na to, by Fanatyk zachwycił. Film zawiera wszystkie najważniejsze wątki z oryginału, a przy tym rozbudowuje je na tyle, by widz nie poczuł się zagubiony w chaotycznych wspomnieniach Anona.
-
Nie wyszedłem z kina przed zakończeniem seansu oraz nie czułem, że moja inteligencja została obrażona.
-
Pierwszy sezon był dobry, drugi jeszcze lepszy i spokojnie mogę powiedzieć, że najnowsza seria kontynuuje ten trend. Nie obyło się jednak bez zgrzytów.
-
Pomimo że seans był przyjemnym doświadczeniem, powoli w mojej głowie zaczęły pojawiać się obawy, że serial wpadnie w pętle nieskończoności i będzie się on ciągnął przez dziesiątki sezonów, zamiast kończyć z klasą w okolicach 5-6 serii.
-
BoJack Horseman to koń o wiele bardziej ludzki niż większość postaci ze świata seriali.
-
Zawiódł pod wieloma względami, mimo to końcówka filmu wzmaga apetyt na więcej.
-
Jako jedyni w MCU w pełni wykorzystują ogrom przestrzeni kosmicznej, dzięki czemu znów odwiedzimy fantastyczne zakątki kreatywnej wyobraźni Gunna w postaci obcych środowisk i ich mieszkańców.
-
Większość filmu to dobrze skonstruowane origin story, będąc jednak przyzwyczajonym do krzykliwej stylistyki serialu, można było spodziewać się bogatszej oferty scen akcji.
-
Spośród setek produkcji biograficznych, The Founder jest filmem ważnym, bo potrzebnym.
-
MCU jest niczym restauracja serwująca codziennie to samo danie, które jednak za sprawą kunsztu kucharza nabiera nowej formy, nie pozwalając nam przejść obojętnie obok jej drzwi. I tym razem się najadłem, kelner był uśmiechnięty, tylko danie było jakieś nieposolone.