Uzależniony od planszówek i science-fiction wszelakiego. Często godzący oba nałogi na raz. Moja wielka piątka to Star Trek, Firefly, Expanse, Battlestar Galactica i Diuna. Na planszy interesują mnie cięższe klimaty a moim numerem jeden jest Eclipse. Członek Stowarzyszenia Klub Fantastyki Druga Era, zapalony kibic Formuły 1.
-
Motocykliści to z pewności ciekawy film warty uwagi ze względu na tematykę jaką podejmuje. Jego mocną stroną są bohaterowie, którzy nie są płascy i wręcz chce się poznać jeszcze lepiej ich historię. Realizacja jest na tak dobrym poziomie, że film ogląda się z przyjemnością i niemal nie przeszkadza niewielki chaos i przeskoki w fabule.
-
Niestety mocno zawiodłem się na tym filmie. Ministerstwo Niebezpiecznych Drani okazało się dla mnie zaraz po Aladynie najgorszym filmem reżyserowanym przez Guya Ritchiego. Mimo ciekawego tematu i niezłej obsady zabrakło tutaj zaciekawienia widza. Scenariusz jest średni, wykonanie też przeciętne. Nie jest to jakaś totalna katastrofa czy gniot, jednak dla takiego reżysera zawsze mam poprzeczkę podniesioną wyżej i tym razem niestety została ona strącona.
-
Nie ma wątpliwości, że polecam Mars Express. Bardzo dobra historia osadzona w barwnym, ciekawym cyberpunkowym świecie.
-
W ogólnym rozrachunku uważam go za niezły film akcji tudzież katastroficzny. Historia z ekranu potrafiła mnie wciągnąć i zainteresować. Produkcja dobrze czerpie ze swojego dziedzictwa, ale też wprowadza dużo świeżości. Problemem są jednak postacie, które wydają się płytkie i niedopracowane - głównie jeśli chodzi o bohaterów na drugim planie.
-
Zatem zdecydowanie polecam ten film jako rodzinny seans, który być może i nie zaskoczy, ale będzie solidnym wyborem, na którym przynajmniej młodsza część rodziny się nie zawiedzie. Kończąc ten tekst, mam jednak życzenie, aby Pixar w przyszłości jednak był odważniejszy w scenariuszach, jak to drzewiej bywało.
-
Mnie osobiście Kos wciągnął w zasadzie od pierwszych minut i takie polskie filmy chciałbym oglądać. Jest tu świeżość, ale też odniesienia do ważnego punktu w historii naszego kraju. Jednak bez przesadnej martyrologii i pompatyczności. Można, co Kos doskonale udowadnia, zrobić film o rzeczach ważnych, ale z lekkością i bez spiny. Podejrzewam, że nie raz będę jeszcze wracał do tego filmu i uważam, że wszelkie nagrody, jakie w tym roku zdobył w Gdyni i w Warszawie, są zdecydowanie zasłużone.
-
Królestwo Planety Małp to bardzo dobrze skrojony produkt. Dostajemy znany schemat przygodowego filmu drogi jednak podany w nowym sosie uznanego uniwersum, na dodatek zręcznie skrojony, przez co lekkostrawny.
-
Krótko mówiąc Supersiostry to Pan Samochodzik 2024 roku. Być może ranga nieco niższa, bo w tym przypadku żaden kultowy autor książek młodzieżowych nie przewraca się w grobie, ale poziom żenady jest na podobnym poziomie. Film jest po prostu zły i szkoda zwyczajnie na niego czasu.
-
Jest to dobry film dla par - łączy w sobie elementy komedii romantycznej i komedii akcji. Trochę podobnie jak to było z Bez Urazy, jednak tu zamiast głupawej komedii mamy lanie się po gębach i dużo wybuchów, a wątek miłosny jest jakiś subtelniejszy i bardziej wiarygodny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie jest to aż tak udany film jak Bullet Train, o Deadpoolu 2 nie wspominając. Zdecydowanie nie jest to jednak zły czy słaby film i raczej będziecie się na nim dobrze bawić.
-
Próbowałem znaleźć jakieś pozytywy w drugiej części Rebel Moon, ale mi się nie udało. Nie wierzyłem, że Zadająca Rany będzie jeszcze gorszym filmem niż Dziecko Ognia.
-
Mimo że byłem na początku zawiedziony, że nie podano mi więcej szczegółów na temat tytułowej wojny domowej, to ostatecznie konstrukcja historii spowodowała, że aż tak mi tego nie brakowała. Gdyby jeszcze coś zrobić z tą bolesną przewidywalnością, to dostalibyśmy film o kilka oczek lepszy.
-
Moim zdaniem, za które pewnie dostanę w komentarzach łupnia, serial jest lepszy od książki, co rzadko się zdarza. Dlaczego tak uważam? Fabuła jest lepiej poukładana, mamy więcej dynamiki, a świat przedstawiony to nie Chiny. Na dodatek serial jest tak napisany i zrealizowany, że bardzo przyjemnie się go ogląda i chce sięgnąć po kolejny odcinek - idealnie sprawdza się do binge watchingu.
-
Bez Urazy to nie jest film wybitny i nigdy do takiego miana nie pretendował.
-
Krótko mówiąc odcinek całkiem dobry, ale odbiór jego psuje fakt, że treści w nim zawarte mogły być spokojnie rozłożone. Czasu by wystarczyło.
-
Krótko mówiąc odcinek jest mocno na siłę i jak by przysiąść na 15-20 minut można by spokojnie wbudować go w poprzedni bez utraty jakiejkolwiek ułamka fabuły.
-
Mam nadzieję, że pozostałe dwa odcinki sezonu to już będzie samo mięcho, czyli historia napakowana treścią, okraszona dobrymi scenami batalistycznymi. Jak najmniej mistycyzmu, duchowości i innych pierdół w wydaniu Kwan, tylko ostra naparzanka, gęsta polityka i rywalizacja z Przymierzem o zdobycie Halo.
-
Niewiele więcej można na temat Alerii powiedzieć. Jest to bardzo przeciętny, spokojny odcinek Halo. Może twórcy uważali, że jest taki potrzebny po akcji z inwazją na Reach. Moim jednak zdaniem jest to błąd, bo mamy bardzo rwane tempo i przewiduję, że ten sezon skończy się jakiś cliffhangerem pokroju wylądowania na Halo naszych bohaterów i ciemny ekran, napisy końcowe, czekaj sobie teraz dwa lata na ciąg dalszy. Bardzo nie lubię takich tanich, przewidywalnych zabiegów stylistycznych.
-
Mimo wszystko w drugim sezonie Halo wypada coraz lepiej i jeśli taką tendencję wzrostową utrzyma, to kolejna seria powinna być już prawdziwym hitem. Byle jak najwięcej Master Chiefa i jakoś sprytnie ubić niepotrzebny wątek Kwan na rzecz rozbudowania świata Przymierza, który moglibyśmy poznawać coraz lepiej, próbując zrozumieć przy okazji motywację Covenantów. W każdym razie jestem jakoś pełen optymizmu jeśli chodzi o Halo, bo powoli robi się z tego bardzo ciekawy serial science-fiction.
-
Jednak mimo wszystko Halo pozostaje całkiem ciekawą pozycją, w szczególności na chwilę obecną, gdzie nie ma alternatywy w tematyce science-fiction. Podtrzymuje też moje zdanie, że ten sezon jest od strony fabularnej lepszy. Daje też tej serii spory kredyt zaufania, bo po prostu czekamy na upadek Reach i to tam spodziewam się nieco więcej dynamizmu w prowadzeniu fabuły.
-
Myślę, że nie zaskoczę nikogo - Skok w Przestworzach to nieporozumienie w każdym względzie. Scenariusz był na tyle idiotyczny, że prawdopodobnie już nikomu nie zależało na dobrze wykonanej pracy - zapłacili to zrobimy, ale nie ma co się wysilać.
-
Krótko mówiąc jest dobrze i będę się bardzo cieszył, jeśli ten serial pójdzie w taką stronę, jaką reprezentują dwa pierwsze odcinku drugiego sezonu.
-
Jak wspomniałem na samym początku, "Chłopiec i Czapla" to bardzo dobry film. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ceni sobie poprzednie filmy Hayao Miyazakiego, to w zasadzie nie musi być namawiany i będzie z seansu zadowolony.
-
Jest to mocny kandydat do mojej listy top 5 w tym roku, mimo że mamy dopiero styczeń. Film urzekł mnie niezwykłością, scenariuszem i grą aktorską.
-
Może moja ocena jest łagodniejsza dlatego, że obejrzałem 65 w domu, a nie w kinie. Nie wydałem zatem na ten produkt dodatkowego grosza. Do kotleta, albo na niezobowiązujący i nieangażujący mentalnie wieczór jak znalazł.
-
Jak wspomniałem ten odcinek uważam za całkiem niezły. Dlaczego? Bo jednak jest tutaj Rick i Morty. To o nich jest ten odcinek i jest poczucie, że znów wnuczek z dziadkiem przeżywają jakaś przygodę. Również zakończenie było lekko zaskakujące, co spowodowało że odcinek nałapał u mnie nieco punktów. Podobało mi się też, że podjęli po raz kolejny główny wątek - czyli wydarzenia z epickiej potyczki z Rick Primem.
-
Tym razem Rick i Morty się nie popisał. W teorii dostajemy szalony odcinek, ale wykonanie jest takie sobie. Ostatecznie dostajemy bardzo średni odcinek, o którym ciężko pisać cokolwiek - po prostu jest. Nie ma tutaj tragedii, ale biorąc pod uwagę potencjał tego scenariusza, to jest to pewien zawód. Kolejny średniak w tym sezonie i tyle.
-
Dlatego właśnie ciężko mi ostatecznie ocenić ten odcinek. Samodzielna historia jest świetna, a to że jest to regularny odcinek zaskakuje. Widziałbym go jednak jako jakiś materiał specjalny lub spin-off, tym bardziej, że mając na uwadze sceny po napisach, zapowiada się sequel.
-
W końcu jestem w pełni zadowolony z odcinka w tym sezonie. Jak pisałem wcześniej, to klasyczny Rick i Morty, gdzie mamy do czynienia w końcu z jednoodcinkową, zwariowaną przygodą. Na dodatek jest to dobrze przemyślane i nie czuć, aby cokolwiek w tej historii było wciśnięte na siłę. Super, że odświeżono temat Pamięci Absolutnej, która jest pewnie nieznana młodszej części widowni serialu, a jest to przecież kawał kultowego kina.
-
Wyraźnie widać, że Rick i Morty w siódmym sezonie zalicza spory spadek formy. Nie ma być może tragedii, oprócz jednego odcinka, ale też brak zachwytów.
-
Stwierdzam, że podziwiam odwagę i kompletny brak zahamowania w wydawaniu pieniędzy, aby zrobić demo wersję filmu za 300 milionów dolarów i na dodatek jeszcze wpuścić do kin jako pełnoprawną produkcję. Absolutnie nie polecam oglądania tego filmu, na pewno nie w kinie. Szkoda pieniędzy.
-
Moim skromnym zdaniem Bez Przemortrickczenia jest najlepszym odcinkiem siódmego sezonu. Uwierzcie, to stwierdzenie nie przychodzi mi łatwo, bo osobiście jestem fanem pojedynczych odcinków, gdzie niezależna historia może mnie zaskoczyć oryginalnością i pomysłowością scenarzystów.
-
Rick i Morty wreszcie wrócił jako serial, który dobrze znam i lubię. Nareszcie jest to odcinek o dwóch bohaterach z tytułu. W końcu jest przygoda na innych światach. Znów Morty coś skiepścił i trzeba było to naprawiać.
-
Coraz bardziej rośnie we mnie poczucie rozczarowania najnowszym sezonem. Rick i Morty to już w zasadzie serial pod tytułem Rick.
-
Jak napisałem we wstępie mamy tutaj bardzo ciekawy koncept, na którym opiera się ten odcinek. Jednak poza tym niestety fabuła nie poraża oryginalnością. Po dwóch odcinkach mogę już nieśmiało wysnuć tezę, że niestety Rick i Morty załapał w siódmym sezonie zadyszkę.
-
bardzo solidne kino science-fiction, którego w tym roku między innymi przez strajk aktorów i scenarzystów jest jak na lekarstwo. Wizualnie film robi świetne wrażenie, czuć w nim - lekki bo lekki - powiew świeżości, a reżyser Gareth Edwards nawet w moich oczach nieco się zrehabilitował. Po prostu uważam, że ta produkcja to bardzo dobry pomysł na wyjście do kina w te coraz dłuższe jesienne wieczory.
-
Sam odcinek jest też o tyle ciekawy, że oprócz szalonej imprezy i typowego dla serialu humoru przemyca pewne uniwersalne treści, jak zresztą często się to w tej animacji dzieje.
-
Odradzam oglądanie tego potworka i kompletnie nie rozumiem, dlaczego ten serial dostał drugi sezon.
-
Mam pewien problem z jednoznaczną oceną tego odcinka. Jak już wspomniałem jest on całkiem solidny, mimo swoich wyraźnych wad. Niestety sporo psuje tutaj cliffhanger, który popsuł dynamikę i ostudzi przez te nadchodzące lata oczekiwania emocje związane z opowiedzianą tutaj historią.
-
Krótko mówiąc miałem spore oczekiwania po zwiastunach Silosu i w żadnym wypadku się nie zawiodłem. Dostałem całkiem ciekawą historię bardzo dobrze osadzoną w dobrze zaprojektowanym i zaprezentowanym postapokaliptycznym świecie.
-
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw uważam Gran Turismo za bardzo solidny film. Największą jego zaletą jest to, że po prostu bardzo dobrze się go ogląda, a wszystkie błędy jakoś w trakcie trwania seansu nie mają aż takiego znaczenia.
-
Zapomnijmy o tym odcinku. Cały serial i sezon jest dobry, a każdy Star Trek musi mieć gnioty na liście odcinków. Ja wolę jednak dobrze zrealizowane pomysły pokroju crossovera z animowanym serialem niż kuriozalne wciskanie na siłę musicalu do serialu science-fiction.
-
Pod Osłoną Wojny to kolejny bardzo dobry odcinek Strange New Worlds i chyba najpoważniejszy w tym sezonie. Po raz kolejny cieszy, że Star Trek wrócił do komentowania spraw bieżących poprzez dobrze napisane science-fiction. Odcinek jest bardzo przemyślnie skonstruowany tak, aby widz oglądając go dobrze wczuł się w stan emocjonalny bohaterów.