-
Szczerze mówiąc film mnie trochę zawiódł. Niby wyścigi, niby szalona historia, ale... czegoś tu brakowało i po seansie miałem ogromne poczucie niedosytu. Niestety Wyścig o chwałę nie będzie wymieniany jako równy wspomnianym na początku filmom o Fordzie GT, czy Laudzie i Huncie.
-
Gliniarz z Beverly Hills: Axel F jest nakręcony w dokładnie tym duchu i nie ukrywam, że we współczesnym kinie bardzo brakowało mi takich lekkich i niezobowiązujących pozycji. Jeśli tak ma wyglądać nostalgia, to ja jestem na tak.
-
Boscy nie są filmem dla każdego. To troszkę kino eksperymentalne i nawet nie mam tu na myśli tego, że film opowiada o przygotowaniach do produkcji innego filmu.
-
Film jest spójny, z wciągającą fabułą i dobrze napisanymi bohaterami, z jedyną w swoim rodzaju animacją, która podkreśla klimat. To wszystko spowodowało, że po wyjściu z sali kinowej byłem zachwycony.
-
I to chyba uważam za największy atut produkcji, a mianowicie aktorów i chemię, jaką jako widz czułem między nimi. Prosty scenariusz daje im możliwość pokazania relacji między bohaterami i tego, jak te relacje się zmieniają. Choć jak już wspomniałem wcześniej fabuła bywa rozkosznie naiwna, to jednak tych kilka plusów dotyczących scenariusza i aktorów powoduje, że wieczór z filmem Pogrzebani był bardzo przyjemny.
-
Czy się bawiłem? Tak. Ale czy to był film genialny? No.... według mnie nie. Z chęcią pójdę za rok do kina, żeby zobaczyć jak też skończy się historia, ale nie traktowałbym produkcji, jako jakiejś o wiele lepszej od poprzedników. Jest dobra, bardzo solidna i nie ma się do czego przyczepić. Jedyną wadą jest to, że brakuje tam pierwiastka genialności.
-
To fajny film, który nie stara się oszukać widza, że jest czymś więcej, niż widowiskową zabawą w hurtowe odbieranie życia. Ma swój klimat, ma dobrych aktorów, ma egzotyczną scenerię, itd. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to może do długości, bo całość trwa prawie 3 godziny. Niestety gdzieś w połowie przypałętało się lekkie zwolnienie tempa i odrobina nudy. Uważam osobiście, że skrócenie czasu całości kosztem scen szwendania się Johna bez celu wyszłoby tu na dobre.
-
Widowiskowy, aczkolwiek bezsensowny akcyjniak. Twórcy postawili sobie za cel zebrać wszystko to, co w poprzednich odsłonach serii było atutem i wsadzają to w dwie godziny na ekranie.
-
Gdyby dać trochę więcej charyzmy, indywidualności i sprawczości głównemu bohaterowi, gdyby trochę pomyśleć i załatać niekonsekwencje w scenariuszu i gdyby złoczyńcy pragnęli czegoś więcej, niż tylko władza i bogactwo dla władzy i bogactwa, to byłby hit. A tak, otrzymaliśmy bardzo przyjemny i zabawny film, który w niedzielne popołudnie rozbawi podczas rodzinnego seansu i o którym zapomnimy kilka godzin później.
-
W zalewie kina superbohaterskiego i braku innych komedii kryminalnych na bezrybiu i rak ryba. Było ok. Może nie tak dobrze i zaskakująco, jak w Na noże, ale zdecydowanie powyżej średniej. Nie żałuję poświęconych dwóch godzin na seans.
-
Były momenty, że śmiałem się do rozpuku. Kilka scen krwistego rozprawiania się z terrorystami zostanie w pamięci, szczególnie, gdy wpadali w pułapki na strychu. Ale jako całość, film nie jest jakoś szczególnie wybitny. Prawdopodobnie twórcy mieli ambicje, by ich produkcja stała się stałym i corocznym elementem bożonarodzeniowego repertuaru, ale chyba tak się nie stanie.
-
Czy polecam? Ciężko powiedzieć. Ludzie wychowani na Monty Pythonie bez problemu się odnajdą. Będą się bawić absurdami i zaskoczeniem. Ale nie wszyscy polubią film, bo dla części widzów może być zbyt dziwny, a nawet przekraczający granicę dobrego smaku, czy obrazoburczy. Ja jestem oszołomiony.
-
Ma swoje wady, ale zdecydowanie wybija się ponad ostatnie spotkania z Yautja na srebrnym ekranie, które były wręcz tragiczne. Oczywiście nie dorównuje jakości "jedynce", ale jako-tako daje radę i nie uważam seansu za stratę czasu.