Mściwy Set przejmuje tron, pogrążając Egipt w chaosie. Śmiertelnik Bek sprzymierza się z bogiem Horusem, by uratować ukochaną przed śmiercią oraz przywrócić krajowi pokój.
- Aktorzy: Nikolaj Coster-Waldau, Brenton Thwaites, Chadwick Boseman, Elodie Yung, Courtney Eaton i 15 więcej
- Reżyser: Alex Proyas
- Scenarzyści: Matt Sazama, Burk Sharpless
- Premiera kinowa: 26 lutego 2016
- Premiera światowa: 24 lutego 2016
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Obejrzeć można w nudny wieczór, ale nic nie wybija się ponad przeciętność.
-
Jeden z najgorszych filmów 2016 roku, jakie dotychczas się ukazały. Błagam, nie idźcie na to do kina.
-
Słaby scenariusz, któremu nie pomaga brak humoru.
-
Typowy film-wydmuszka, który ma ładnie wyglądać, przyciągnąć widzów do kin znanymi nazwiskami, nie mając w sobie za grosz historii.
-
Bardzo kiepski film, w którym zmarnowano po mistrzowsku szanse na stworzenie naprawdę oryginalnej, świeżej w Hollywood historii.
-
Nie obiecuję, że Bogowie Egiptu to wyrafinowana rozrywka, ale czekają was dwie godziny ładnych widoków, autoironicznego scenariusza, niezłych dialogów, wielkich obelisków i potworów, labiryntów w skarbcach i Jaimego Lannistera, który znowu zgubił kawałek ciała i błąka się po sporym kawałku mapy.
-
Złożony niemal wyłącznie z pikseli wizualny potworek, który w dodatku nie ma do zaoferowania nic oprócz fatalnie zrealizowanych scen akcji.
-
Zobaczymy wprawdzie parę ciekawie rozegranych scen walk lub pościgu, a zmagania bohaterów z potworami mogą sprawić przyjemność, ale nie zrekompensuje to słabej fabuły, jednowymiarowych postaci i pompatycznych dialogów.
-
Zwykły sensacyjniak, tyle że ubrany w złote sandały i wszechobecne efekty specjalne.
-
Wszystkie grzechy współczesnych blockbusterów zaklęte w jednym filmie.
-
Efekty specjalne, kostiumy czy scenografia nie przeciążają banalnej fabuły z nijakim pierwszym planem, a nawet prawie je równoważą.
-
Największy problem "Bogów Egiptu" polega na tym, że oni nie sprawdzają się ani jako film o mitologii, ani w roli kina rozrywkowego. Widowisko Alexa Proyasa idealnie ilustruje powiedzenie "nie wszystko złoto, co się świeci" - może i początkowo mogło z tego wyjść coś dobrego, ale to był tylko zewnętrzny blask, zwykłe złudzenie.
-
Ogólnie jest sieczka. Do zapomnienia.
-
Na jeden raz. Można obejrzeć go, nie nudząc się nadmiernie, ale przesycony zbyt wieloma efektami i na dodatek przeładowany wciśniętymi na siłę wydarzeniami, może widza po prostu zmęczyć. Nie ma w nim niczego, co sprawiłoby, że mogłabym jeszcze kiedyś do niego wrócić, nawet choćby myślami.
-
Mało śmieszne, mało wciągające, mało interesujące kino dla niesprecyzowanej grupy odbiorczej.
-
Co by się stało, gdyby zmiksować Matrixa, Transformers, Władcę pierścieni i Troję? Wielka kupa by wyszła. Niepotrzebnie piszę "by", ponieważ właśnie zrobiono coś takiego.
-
Kolorowa, niemal zupełnie bezkrwawa sieczka, pozbawiona godnych pamiętania kreacji, na dodatek osadzona w wyssanych z palca realiach.
-
Chętnie obejrzałbym film o egipskich bogach. Ale nie taki, w którym z ekranu kapie sztucznym złotem, a aktorzy częściej walczą niż mówią. A jak mówią, to bzdury...
-
Specyficzna produkcja, która nie spodoba się każdemu. Odbiorca otrzymuje wartką akcję, sporą dawkę humoru i dużo efektów specjalnych, jednak większość wydarzeń jest w stanie przewidzieć.
-
Wyzysk naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Koszmarne wykonanie i nie aspirująca do niczego fabuła prowadzi jedynie do naszego zmęczenia.