Geekosfera to autorski i niezależny portal z wszelkimi popkulturowymi treściami. Jeśli lubisz filmy i seriale, wiesz czy się różnią szachy od Carcassone, albo możesz godzinami dyskutować o wyższości Tolkiena nad C.C. Lewisem, to poczujesz się tu jak w domu.
-
Motocykliści to z pewności ciekawy film warty uwagi ze względu na tematykę jaką podejmuje. Jego mocną stroną są bohaterowie, którzy nie są płascy i wręcz chce się poznać jeszcze lepiej ich historię. Realizacja jest na tak dobrym poziomie, że film ogląda się z przyjemnością i niemal nie przeszkadza niewielki chaos i przeskoki w fabule.
-
Szczerze mówiąc film mnie trochę zawiódł. Niby wyścigi, niby szalona historia, ale... czegoś tu brakowało i po seansie miałem ogromne poczucie niedosytu. Niestety Wyścig o chwałę nie będzie wymieniany jako równy wspomnianym na początku filmom o Fordzie GT, czy Laudzie i Huncie.
-
Niestety mocno zawiodłem się na tym filmie. Ministerstwo Niebezpiecznych Drani okazało się dla mnie zaraz po Aladynie najgorszym filmem reżyserowanym przez Guya Ritchiego. Mimo ciekawego tematu i niezłej obsady zabrakło tutaj zaciekawienia widza. Scenariusz jest średni, wykonanie też przeciętne. Nie jest to jakaś totalna katastrofa czy gniot, jednak dla takiego reżysera zawsze mam poprzeczkę podniesioną wyżej i tym razem niestety została ona strącona.
-
Nie ma wątpliwości, że polecam Mars Express. Bardzo dobra historia osadzona w barwnym, ciekawym cyberpunkowym świecie.
-
W ogólnym rozrachunku uważam go za niezły film akcji tudzież katastroficzny. Historia z ekranu potrafiła mnie wciągnąć i zainteresować. Produkcja dobrze czerpie ze swojego dziedzictwa, ale też wprowadza dużo świeżości. Problemem są jednak postacie, które wydają się płytkie i niedopracowane - głównie jeśli chodzi o bohaterów na drugim planie.
-
Gliniarz z Beverly Hills: Axel F jest nakręcony w dokładnie tym duchu i nie ukrywam, że we współczesnym kinie bardzo brakowało mi takich lekkich i niezobowiązujących pozycji. Jeśli tak ma wyglądać nostalgia, to ja jestem na tak.
-
Zatem zdecydowanie polecam ten film jako rodzinny seans, który być może i nie zaskoczy, ale będzie solidnym wyborem, na którym przynajmniej młodsza część rodziny się nie zawiedzie. Kończąc ten tekst, mam jednak życzenie, aby Pixar w przyszłości jednak był odważniejszy w scenariuszach, jak to drzewiej bywało.
-
Szczerze mówiąc nie wiem, czy dam radę kontynuować oglądanie. Serial Akolita to dno. Ale mój syn stwierdził, że dla beki i śmiechu można robić to dalej i może ma rację. To coś można oglądać tylko dla jaj.
-
Największym i niewybaczalnym grzechem serialu Akolita jest absolutna wtórność i nijakość. Mój powrót do uniwersum Star Wars niniejszym uznaję za nieudany...
-
Mnie osobiście Kos wciągnął w zasadzie od pierwszych minut i takie polskie filmy chciałbym oglądać. Jest tu świeżość, ale też odniesienia do ważnego punktu w historii naszego kraju. Jednak bez przesadnej martyrologii i pompatyczności. Można, co Kos doskonale udowadnia, zrobić film o rzeczach ważnych, ale z lekkością i bez spiny. Podejrzewam, że nie raz będę jeszcze wracał do tego filmu i uważam, że wszelkie nagrody, jakie w tym roku zdobył w Gdyni i w Warszawie, są zdecydowanie zasłużone.
-
Królestwo Planety Małp to bardzo dobrze skrojony produkt. Dostajemy znany schemat przygodowego filmu drogi jednak podany w nowym sosie uznanego uniwersum, na dodatek zręcznie skrojony, przez co lekkostrawny.
-
Krótko mówiąc Supersiostry to Pan Samochodzik 2024 roku. Być może ranga nieco niższa, bo w tym przypadku żaden kultowy autor książek młodzieżowych nie przewraca się w grobie, ale poziom żenady jest na podobnym poziomie. Film jest po prostu zły i szkoda zwyczajnie na niego czasu.
-
Gdybym miał ocenić, który z seriali jest lepszy, to miałbym ciężki orzech do zgryzienia. Oba są produktem innych czasów i oba posiadają swoje wady i zalety. Shoguna z 1980 polecam, jeśli ktoś woli większą zgodność z książką, a także jeśli milsze są Wam historie miłosne, np. migdalenie się Mariko i Johna. Z kolei Shogun z 2024 lepiej pokazuje aspekt polityczny, ale też ciekawiej ubogaca postacie poboczne, np. Fujiko.
-
Jest to dobry film dla par - łączy w sobie elementy komedii romantycznej i komedii akcji. Trochę podobnie jak to było z Bez Urazy, jednak tu zamiast głupawej komedii mamy lanie się po gębach i dużo wybuchów, a wątek miłosny jest jakiś subtelniejszy i bardziej wiarygodny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie jest to aż tak udany film jak Bullet Train, o Deadpoolu 2 nie wspominając. Zdecydowanie nie jest to jednak zły czy słaby film i raczej będziecie się na nim dobrze bawić.
-
Serial ma swoje minusy. Momentami trochę się ciągnie, mógłby lepiej pokazywać asymilację Johna i jego naukę nihongo, no i przede wszystkim brakuje w nim tąpnięcia na koniec. Ale już teraz mogę stwierdzić, że z pewnością będę do niego co jakiś czas wracał. Dla mnie to top 3 tego roku, choć mamy dopiero koniec kwietnia...
-
Próbowałem znaleźć jakieś pozytywy w drugiej części Rebel Moon, ale mi się nie udało. Nie wierzyłem, że Zadająca Rany będzie jeszcze gorszym filmem niż Dziecko Ognia.
-
Cały czas polecam serial, bo to jedna z ciekawszych i bardziej wartościowych produkcji, jakie ostatnio widziałem.
-
Mimo że byłem na początku zawiedziony, że nie podano mi więcej szczegółów na temat tytułowej wojny domowej, to ostatecznie konstrukcja historii spowodowała, że aż tak mi tego nie brakowała. Gdyby jeszcze coś zrobić z tą bolesną przewidywalnością, to dostalibyśmy film o kilka oczek lepszy.
-
Shogun to ciągle świetny serial i będę go chwalić. Ale szczerze mówiąc wolałbym, żeby już zaczął się finał i dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek.
-
Moim zdaniem, za które pewnie dostanę w komentarzach łupnia, serial jest lepszy od książki, co rzadko się zdarza. Dlaczego tak uważam? Fabuła jest lepiej poukładana, mamy więcej dynamiki, a świat przedstawiony to nie Chiny. Na dodatek serial jest tak napisany i zrealizowany, że bardzo przyjemnie się go ogląda i chce sięgnąć po kolejny odcinek - idealnie sprawdza się do binge watchingu.
-
Nie ukrywam, że serial kupił mnie fabułą i intrygą. Wszystko wciąga i choć znam książkowy pierwowzór, to każdy odcinek oglądam z wypiekami na twarzy.
-
Bez Urazy to nie jest film wybitny i nigdy do takiego miana nie pretendował.
-
Otóż niedaleko. Wątek Toranagi i jego walki z Ishido o prymat w Japonii jest może mniej eksploatowany w tym odcinku, ale to nie oznacza, że nic się tu nie dzieje. Przyszły shogun podejmuje bowiem ważną decyzję o przygotowaniach do szturmu na zamek Ishido w Osace i de facto rozpoczęciu otwartej wojny.
-
Krótko mówiąc odcinek całkiem dobry, ale odbiór jego psuje fakt, że treści w nim zawarte mogły być spokojnie rozłożone. Czasu by wystarczyło.
-
Cóż... Shogun to ciągle kawał świetne zrealizowanego i bardzo inteligentnego kina.
-
Krótko mówiąc odcinek jest mocno na siłę i jak by przysiąść na 15-20 minut można by spokojnie wbudować go w poprzedni bez utraty jakiejkolwiek ułamka fabuły.
-
Shogun jest jak na razie serialem dobrze przemyślanym, niesamowicie solidnie zrealizowanym, a do tego całkiem nieźle zagranym.
-
Mam nadzieję, że pozostałe dwa odcinki sezonu to już będzie samo mięcho, czyli historia napakowana treścią, okraszona dobrymi scenami batalistycznymi. Jak najmniej mistycyzmu, duchowości i innych pierdół w wydaniu Kwan, tylko ostra naparzanka, gęsta polityka i rywalizacja z Przymierzem o zdobycie Halo.
-
Nie zmienia to faktu, że serial jest świetnie zrealizowany, z w większości dobrą grą aktorską i wciągającą fabułą. Trzeci odcinek nie zmienił tego, że ciągle uważam to za jedną z ciekawszych pozycji, które ostatnio się pojawiły. Brawo! Z utęsknieniem czekam na kolejny epizod...
-
Niewiele więcej można na temat Alerii powiedzieć. Jest to bardzo przeciętny, spokojny odcinek Halo. Może twórcy uważali, że jest taki potrzebny po akcji z inwazją na Reach. Moim jednak zdaniem jest to błąd, bo mamy bardzo rwane tempo i przewiduję, że ten sezon skończy się jakiś cliffhangerem pokroju wylądowania na Halo naszych bohaterów i ciemny ekran, napisy końcowe, czekaj sobie teraz dwa lata na ciąg dalszy. Bardzo nie lubię takich tanich, przewidywalnych zabiegów stylistycznych.
-
Jest bardzo dobrze. Pomimo kilku niewielkich minusów, polubiłem bohaterów i - co najważniejsze - wciągnąłem się w historię. I to pomimo tego, że w zasadzie ją znam i w miarę dobrze pamiętam. Wiem, że Toranaga ucieknie z zamku w Osace już za tydzień i że Anglik - Anjin-san odwróci uwagę strażników udając szaleńca. Wiem, że niedługo będzie trzęsienie ziemi i John uratuje miecz Toranagi.
-
Mimo wszystko w drugim sezonie Halo wypada coraz lepiej i jeśli taką tendencję wzrostową utrzyma, to kolejna seria powinna być już prawdziwym hitem. Byle jak najwięcej Master Chiefa i jakoś sprytnie ubić niepotrzebny wątek Kwan na rzecz rozbudowania świata Przymierza, który moglibyśmy poznawać coraz lepiej, próbując zrozumieć przy okazji motywację Covenantów. W każdym razie jestem jakoś pełen optymizmu jeśli chodzi o Halo, bo powoli robi się z tego bardzo ciekawy serial science-fiction.
-
Jednak mimo wszystko Halo pozostaje całkiem ciekawą pozycją, w szczególności na chwilę obecną, gdzie nie ma alternatywy w tematyce science-fiction. Podtrzymuje też moje zdanie, że ten sezon jest od strony fabularnej lepszy. Daje też tej serii spory kredyt zaufania, bo po prostu czekamy na upadek Reach i to tam spodziewam się nieco więcej dynamizmu w prowadzeniu fabuły.
-
Myślę, że nie zaskoczę nikogo - Skok w Przestworzach to nieporozumienie w każdym względzie. Scenariusz był na tyle idiotyczny, że prawdopodobnie już nikomu nie zależało na dobrze wykonanej pracy - zapłacili to zrobimy, ale nie ma co się wysilać.
-
Krótko mówiąc jest dobrze i będę się bardzo cieszył, jeśli ten serial pójdzie w taką stronę, jaką reprezentują dwa pierwsze odcinku drugiego sezonu.
-
Jak wspomniałem na samym początku, "Chłopiec i Czapla" to bardzo dobry film. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ceni sobie poprzednie filmy Hayao Miyazakiego, to w zasadzie nie musi być namawiany i będzie z seansu zadowolony.
-
Jest to mocny kandydat do mojej listy top 5 w tym roku, mimo że mamy dopiero styczeń. Film urzekł mnie niezwykłością, scenariuszem i grą aktorską.
-
Może moja ocena jest łagodniejsza dlatego, że obejrzałem 65 w domu, a nie w kinie. Nie wydałem zatem na ten produkt dodatkowego grosza. Do kotleta, albo na niezobowiązujący i nieangażujący mentalnie wieczór jak znalazł.
-
Jak wspomniałem ten odcinek uważam za całkiem niezły. Dlaczego? Bo jednak jest tutaj Rick i Morty. To o nich jest ten odcinek i jest poczucie, że znów wnuczek z dziadkiem przeżywają jakaś przygodę. Również zakończenie było lekko zaskakujące, co spowodowało że odcinek nałapał u mnie nieco punktów. Podobało mi się też, że podjęli po raz kolejny główny wątek - czyli wydarzenia z epickiej potyczki z Rick Primem.
-
To serial, który przywraca mi wiarę w to, że komedie polskie mogą być śmieszne. Genialne teksty, zabawni bohaterowie - naprawdę warto by było, żeby powstał kolejny sezon.
-
Boscy nie są filmem dla każdego. To troszkę kino eksperymentalne i nawet nie mam tu na myśli tego, że film opowiada o przygotowaniach do produkcji innego filmu.