Movies Room
Źródło-
Dla jednych Nowa fala okaże się pustą, choć ujmującą wydmuszką - filmem, który bawi się formą, ale niewiele mówi. Dla innych będzie fascynującym wehikułem czasu i kinofilskim marzeniem. Niezależnie od oceny, trudno odmówić Linklaterowi odwagi i konsekwencji. Nowa fala przypomina bowiem, że historia kina to nie tylko daty i nazwiska, ale żywy dialog między twórcami - dialog, który może trwać dekady po premierze przełomowego filmu.
-
Samuel Van Grinsven poradził sobie z zadaniem zarówno jako reżyser, jak i jeden ze scenarzystów, przygotowując coś niebanalnego przy niebagatelnym wkładzie obsady.
-
7.519 sierpnia
- Skomentuj
-
Humor wciąż działa, lecz chwilami zamyka się w kręgu znawców - co czyni z Heavy Trip 2 dzieło nie dla każdego, ale tym bardziej wartościowe dla tych, którzy odnajdą się w jego muzycznym kodzie.
-
Choć oceny są mieszane, będę Słonego lata zaciekle bronić, bo jest obrazem szczerym. Doświadczenie Sofii może stać się doświadczeniem uniwersalnym, dlatego oglądanie jej bezsilności wobec świata dookoła tak boli i taką euforię wywołuje choćby najmniejszy wyraz buntu.
-
Zniknięcia to produkcja z pomysłem na siebie, która została ciekawie zrealizowana. Zach Cregger wodzi widza na nos, podsuwając często mylące poszlaki. Nie będę spojlerować, ale muszę przyznać, że bardzo podobało mi się, w jaki sposób twórca postanowił rozwiązać tajemnicę tytułowych zniknięć. Może i film nie trafił do mnie w pełni jako horror, ale jako fajna rozrywka z dobrze napisanym scenariuszem - już tak.
-
Debiut Igi Lis to ujmujący film - efekt trzech lat pracy. Oglądając działanie wędzarni, nie czujemy się jak intruzi. Naturalnie wsiąkamy w mgliste poranki i upalne południa. Coraz bardziej przywiązujemy się do Mieci i jej pracowniczej rodziny. Po seansie samo nasuwa się pytanie: co dalej? Kiedyś przyjdzie moment, gdy korona trafi w ręce następcy tronu. Ostatnie słowo należy do dziedzica. Czy udźwignie ciężar królestwa na swoich barkach?
-
Zabić Dżokeja to nie film o ucieczce, ale o rozpadzie i ponownym sklejeniu siebie z zupełnie innych kawałków. Ortega nie daje nam mapy, nie tłumaczy swoich bohaterów - zamiast tego zanurza ich w świecie, który coraz mniej przypomina rzeczywistość, a coraz bardziej - halucynację. To kino transformacji, które nie pyta: "kim jesteś?", ale: "czy jeszcze musisz być kimkolwiek?".
-
7.55 sierpnia
- Skomentuj
-
Już w mediach pojawiają się hasła o horrorze roku, z którymi bym się jeszcze wstrzymał, bo mocna konkurencja, nawet jeszcze w wakacje, nadchodzi. Oddaj ją do końca pozostanie jednak potężnym kandydatem i filmem, który piecze wiele pieczeni na jednym ogniu.
-
Wypadek fortepianowy oglądało mi się naprawdę świetnie. Zwykle nie sprawia mi frajdy oglądanie przez półtorej godziny bohaterów, z którymi nie sympatyzuje - a tutaj mogłabym spędzić z nimi jeszcze więcej czasu. I to chyba największy dowód na to, że Dupieux trafił w punkt.
-
Wszystko to sprawia, że trudno znaleźć - mimo potencjalnie trafionych decyzji castingowych - frajdę z oglądania znakomitych przecież aktorów grających tytułowych bohaterów. Nie mają oni zbyt wielu okazji do uniesienia tych postaci swoją charyzmą, jak i nie są gwarancją tego, że będziemy z niecierpliwością czekać na ich powrót. N
-
Nowy film Juliusza Machulskiego robi wszystko o te kilka punkcików gorzej od oryginału. Jak wiemy, podróba musiałaby być naprawdę dobra, żeby widzowie ją bez problemu łyknęli. Tutaj od razu przyjdzie Wam do głowy, że to kopia
-
Chronologia wody nie jest produkcją bezbłędną. Czasem płynęliśmy w różnych kierunkach - były chwile, kiedy męczył mnie ten chaos, zdarzały się też momenty, gdy film mi się zwyczajnie dłużył. A jednak - po wyjściu z seansu emocje ze mną zostały, a w mojej głowie nadal kotłowały się myśli dotyczące Lidii. Kristen Stewart jako reżyserka zadebiutowała naprawdę nieźle, a Chronologia wody daje nadzieję na rozwój jej potencjału.
-
F1.Film miał poruszyć serca zarówno fanów Formuły 1, jak i tych, którzy z wyścigami nie mają nic wspólnego. W efekcie dostajemy produkcję solidną, mieszczącą się w środku stawki - punktuje, ale nie jest to spektakularne zwycięstwo. To nie film, w którym należy szukać głębokich przesłań. To rozrywka, którą trzeba chłonąć w rytmie ryku silników i zapachu palonych opon.
-
Pewne jest, że 13 dni do wakacji nie pozostawi widzów po seansie obojętnymi. Niestety nie przybliży też do oderwania od "polskiego horroru" łatki niezbyt dobrego kina.
-
Równowaga między efektownością a intymnością jest jednym z największych atutów filmu. Gunn bawi się konwencją, mrugając do widza w dialogach czy poprzez muzyczne wstawki, które nadają całości lekko ironiczny klimat i pozwalają wziąć oddech między kolejnymi starciami.
-
-
To kolejna przejażdżka po scenach sklejonych z wcześniejszych części - tylko w odświeżonej wersji. Niestety nie prezentuje sobą nic, co sprawiałoby, że można mówić o wtłoczonej nowej krwi.
-
Gdzie plasuje się Elio na tle innych filmów spod znaku Pixara? Szczerze mówiąc, to produkcja z niższej półki. Sprawnie wykonana, z dopracowaną animacją i wyraźną ambicją, ale bez elementu, który naprawdę by zachwycił. Brakuje mu świeżości, która zwykle była znakiem rozpoznawczym studia.
-
Z napompowanego nieco bardziej budżetu i głośnych nazwisk płynie wiele dobrego. Film ogląda się znakomicie także przez to jak jest ładny i estetycznie nakręcony.
-
715 czerwca
- 1
- Skomentuj
-
To hołd złożony oryginałowi, który nie próbuje go przebić, a raczej go uzupełnia. Dla fanów - nostalgiczna podróż. Dla nowych widzów - wstęp do świata, który warto poznać.
-
7.515 czerwca
- Skomentuj
-
Aniela jest pełna mocnego humoru - momentami niegrzecznego i politycznie niepoprawnego, ale bardzo trafnego. Twórcy sięgają też po odważne, a jednocześnie nietypowe dla polskich produkcji rozwiązania, jak chociażby częste burzenie czwartej ściany przez główną bohaterkę niczym w kultowym Fleabag.
-
O ile druga połowa filmu była pełna dynamiki i energii, szczególnie podczas konfrontacji Eve z przeciwnikami, o tyle w pierwszej godzinie było znacznie gorzej. Więcej było oczekiwania na emocje niż samego napięcia i akcji. W produkcji tego typu, gdzie powinno roić się od intryg i bójek, jest to jednak trochę za mało.
-
Film jest oczywiście po brzegi wypełniony akcją i trzyma poziom poprzednich części zarówno w jej intensywności jak i zróżnicowaniu. Żeby rozpłynąć się w tym na bite trzy godziny nie musisz nawet uwielbiać Toma Cruise'a. Raczej trzeba z nim dzielić patrzenie na kino akcji.
-
Motyw ohany, czyli rodziny jako jednej z najwyższych wartości jest tu przedstawiony nawet jeszcze lepiej i piękniej niż w oryginale. Wielu może uznać to za mocne słowa, ale tak jest.
-
Jak na pełnometrażowy debiut, Legenda Ochi to całkiem solidna propozycja, która nie tylko jest wizualną ucztą, ale ma też coś do powiedzenia. Zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą tu coś dla siebie.
-
Mrok miesza się tu ze światłem, nadzieja ze smutkiem. Reżyser prowadzi filmowy dziennik, w którym próbuje pokazać swoją codzienność. Nie ma tu przymusu ani zbędnego koloryzowania. Widzimy oczami Arjuna miłość do kraju, który nie zawsze potrafi to uczucie odwzajemnić.
-
Brzydka siostra to nie film, który ogląda się dla czystej rozrywki. To film, który zostaje pod powiekami. Nie daje łatwych odpowiedzi, ale stawia celne pytania - o to, jak bardzo jesteśmy gotowi się zmienić, by ktoś nas pokochał albo żeby wpasować się w oczekiwania innych.
-
Gdyby ten film był częścią dobrze naoliwionej maszyny, jaką uniwersum Marvela było kilka lat jeszcze kilka lat temu, moglibyśmy zachwycić się nim jeszcze bardziej. Byłby wtedy kolejnym trybem, który wybrzmiałby odpowiednio i wprowadził interesującą ekipę tak jak trzeba.
-
Kiedy scenariusz doprowadzi nas już do punktów zwarcia, ogląda się to świetnie. W walkach czuć tytułowy chaos, a mnóstwo stron konfliktu ułatwia jego wykreowanie. Jest przy okazji dynamicznie, krwawo i z dużym zróżnicowaniem używanej broni - od najpotężniejszych pukawek po przeróżne części ciała.
-
6.527 kwietnia
- Skomentuj
-
Zdecydowanie najlepsza odsłona uniwersum. Inna sprawa, że po fatalnych Puchatkach poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko i wciąż nie mamy do czynienia z dobrym kinem. Najlepszy film TCU równa się co najwyżej horrorowej przeciętności.
-
Coogler na ekranie niejednokrotnie tworzy tu piękno, na jakie nie mógłby sobie pozwolić na kolejnym kontrakcie z Disneyem i jednocześnie znów daje dowód na to, że zdolnym twórcom należy dawać więcej swobody, a to potrafi się o obronić. Grzesznicy to film który grzeje, który zarabia i który, mimo wysokiego progu wejścia potrafi pochłonąć do cna.
-
I'm Still Here pokazuje, że nie trzeba wymyślać nowej konwencji, by stworzyć zajmującą historię. Walter Salles stworzył jeden ze swoich najlepszych filmów, subtelnie ukazując piekło dyktatury w brazylijskim raju i wspaniale wykorzystując talent obsady, z Torres na czele.
-
7.58 kwietnia
- Skomentuj
-
Minecraft: Film to nie kino festiwalowe ani nawet jakkolwiek ambitne - to familijna przygodówka z Jackiem Blackiem, co samo w sobie sugeruje, czego możemy się spodziewać. To prosty i niewymagający film, bo taka też jest sama gra. I tak staram się do tej produkcji podchodzić. Jestem w stanie przymknąć oko na wiele rzeczy, ale ten scenariusz, pisany jakby "na kolanie", trochę kłuje w serce.
-
56 kwietnia
- 2
- Skomentuj
-
Czy film jest bezbłędny? Na pewno nie. Dla niektórych będzie on przydługi, a niektóre metafory wydadzą się banalne. Ze względu na rosnący podczas oglądania dyskomfort, może to być seans męczący. Jednak zarówno pod względem merytorycznym jak i artystycznym, jest to film ciekawy i wartościowy. Jeśli poszukujecie kina nieoczywistego, o którym myśli się dłużej niż pierwsze godziny po projekcji, warto wybrać się na seans.
-
Nad opowieścią zawisa mroczna aura, ale nie brakuje w niej także humoru i momentami groteski. W nią idealnie wpisuje się przepaska na oko dowódcy akcji. Cieszy mnie również mnogość nawiązań i inspiracji, które można dostrzec na ekranie. Zodiak, Siedem i Labirynt to tytuły, które widziałam w licznych porównaniach z Operacją Maldoror.
-
Na poziomie wizualnym jest ekstremalnie przeciętny, scenariusz pisano zapewne na kolanie, a fabuła opiera się na średnio sensownych działaniach bohaterów. Jest lepiej niż w przypadku Puchatkowej dylogii, ale do poczucia spełnienia daleko. Można jednak odnaleźć w tym festiwalu głupoty i groteski minimum radochy - mnie się to przytrafiło.
-
Sporym atutem w Queer były dla mnie zdjęcia - szczególnie te skupiające się na postaciach. Dodawało to intymności i namiętności całej historii, która już i tak kipiała żarem. Oczywiście, jest w tym również duża zasługa aktorów: Daniela Craiga i partnerującego mu Drew Starkeya.
-
Podszedłem do tego seansu z czystą kartą, jednak w jego trakcie uwypukliły się właściwie wszystkie problemy, jakie mają obecnie filmy Disneya i jakie powtarzają się już na przestrzeni nawet nie miesięcy, ale lat. Śnieżka w wersji z 2025 to kreatywne cmentarzysko, które nie zdołało poruszyć mnie choćby w minimalnym stopniu.
-
Dojrzewanie to jeden z najlepszych seriali ostatnich miesięcy. Stephen Graham i Jack Thorne stworzyli dzieło niemalże kompletne - wciągające technicznie, ale przede wszystkim na poziomie złożonej, poruszającej, niełatwej i pozbawionej łopatologii historii, którą momentami ogląda się jak dokument. To produkcja, o której będzie się dużo mówić.
-
Jest chaotyczny, idzie na skróty, ma momenty gdzie scenariusz cierpi, wykorzystuje znane motywy nie dodając zbyt wiele od siebie. Udaje mu się jednak przykuć uwagę widowiskowością, obsadą która w większości wykonała swoje zadanie zupełnie porządnie, przebija się też tutaj jakaś mądrość odnośnie kwestii wojny i potencjalnej koegzystencji ludzi i robotów.
-
Bogini Partenope może nie trafi do ścisłej czołówki filmów Paolo Sorrentino, ale nie można jej odmówić wartości. To w końcu czarodziej kina, którego magii trudno się oprzeć. Poetyckość, absurd, lekki uśmieszek rzucany widzowi zawsze ujmują w jego obrazach.