Movies Room
Źródło-
O ile druga połowa filmu była pełna dynamiki i energii, szczególnie podczas konfrontacji Eve z przeciwnikami, o tyle w pierwszej godzinie było znacznie gorzej. Więcej było oczekiwania na emocje niż samego napięcia i akcji. W produkcji tego typu, gdzie powinno roić się od intryg i bójek, jest to jednak trochę za mało.
-
Film jest oczywiście po brzegi wypełniony akcją i trzyma poziom poprzednich części zarówno w jej intensywności jak i zróżnicowaniu. Żeby rozpłynąć się w tym na bite trzy godziny nie musisz nawet uwielbiać Toma Cruise'a. Raczej trzeba z nim dzielić patrzenie na kino akcji.
-
Motyw ohany, czyli rodziny jako jednej z najwyższych wartości jest tu przedstawiony nawet jeszcze lepiej i piękniej niż w oryginale. Wielu może uznać to za mocne słowa, ale tak jest.
-
Jak na pełnometrażowy debiut, Legenda Ochi to całkiem solidna propozycja, która nie tylko jest wizualną ucztą, ale ma też coś do powiedzenia. Zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą tu coś dla siebie.
-
Mrok miesza się tu ze światłem, nadzieja ze smutkiem. Reżyser prowadzi filmowy dziennik, w którym próbuje pokazać swoją codzienność. Nie ma tu przymusu ani zbędnego koloryzowania. Widzimy oczami Arjuna miłość do kraju, który nie zawsze potrafi to uczucie odwzajemnić.
-
Brzydka siostra to nie film, który ogląda się dla czystej rozrywki. To film, który zostaje pod powiekami. Nie daje łatwych odpowiedzi, ale stawia celne pytania - o to, jak bardzo jesteśmy gotowi się zmienić, by ktoś nas pokochał albo żeby wpasować się w oczekiwania innych.
-
Gdyby ten film był częścią dobrze naoliwionej maszyny, jaką uniwersum Marvela było kilka lat jeszcze kilka lat temu, moglibyśmy zachwycić się nim jeszcze bardziej. Byłby wtedy kolejnym trybem, który wybrzmiałby odpowiednio i wprowadził interesującą ekipę tak jak trzeba.
-
Kiedy scenariusz doprowadzi nas już do punktów zwarcia, ogląda się to świetnie. W walkach czuć tytułowy chaos, a mnóstwo stron konfliktu ułatwia jego wykreowanie. Jest przy okazji dynamicznie, krwawo i z dużym zróżnicowaniem używanej broni - od najpotężniejszych pukawek po przeróżne części ciała.
-
6.527 kwietnia
- Skomentuj
-
Zdecydowanie najlepsza odsłona uniwersum. Inna sprawa, że po fatalnych Puchatkach poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko i wciąż nie mamy do czynienia z dobrym kinem. Najlepszy film TCU równa się co najwyżej horrorowej przeciętności.
-
Coogler na ekranie niejednokrotnie tworzy tu piękno, na jakie nie mógłby sobie pozwolić na kolejnym kontrakcie z Disneyem i jednocześnie znów daje dowód na to, że zdolnym twórcom należy dawać więcej swobody, a to potrafi się o obronić. Grzesznicy to film który grzeje, który zarabia i który, mimo wysokiego progu wejścia potrafi pochłonąć do cna.
-
I'm Still Here pokazuje, że nie trzeba wymyślać nowej konwencji, by stworzyć zajmującą historię. Walter Salles stworzył jeden ze swoich najlepszych filmów, subtelnie ukazując piekło dyktatury w brazylijskim raju i wspaniale wykorzystując talent obsady, z Torres na czele.
-
7.58 kwietnia
- Skomentuj
-
Minecraft: Film to nie kino festiwalowe ani nawet jakkolwiek ambitne - to familijna przygodówka z Jackiem Blackiem, co samo w sobie sugeruje, czego możemy się spodziewać. To prosty i niewymagający film, bo taka też jest sama gra. I tak staram się do tej produkcji podchodzić. Jestem w stanie przymknąć oko na wiele rzeczy, ale ten scenariusz, pisany jakby "na kolanie", trochę kłuje w serce.
-
56 kwietnia
- 2
- Skomentuj
-
Czy film jest bezbłędny? Na pewno nie. Dla niektórych będzie on przydługi, a niektóre metafory wydadzą się banalne. Ze względu na rosnący podczas oglądania dyskomfort, może to być seans męczący. Jednak zarówno pod względem merytorycznym jak i artystycznym, jest to film ciekawy i wartościowy. Jeśli poszukujecie kina nieoczywistego, o którym myśli się dłużej niż pierwsze godziny po projekcji, warto wybrać się na seans.
-
Nad opowieścią zawisa mroczna aura, ale nie brakuje w niej także humoru i momentami groteski. W nią idealnie wpisuje się przepaska na oko dowódcy akcji. Cieszy mnie również mnogość nawiązań i inspiracji, które można dostrzec na ekranie. Zodiak, Siedem i Labirynt to tytuły, które widziałam w licznych porównaniach z Operacją Maldoror.
-
Na poziomie wizualnym jest ekstremalnie przeciętny, scenariusz pisano zapewne na kolanie, a fabuła opiera się na średnio sensownych działaniach bohaterów. Jest lepiej niż w przypadku Puchatkowej dylogii, ale do poczucia spełnienia daleko. Można jednak odnaleźć w tym festiwalu głupoty i groteski minimum radochy - mnie się to przytrafiło.
-
Sporym atutem w Queer były dla mnie zdjęcia - szczególnie te skupiające się na postaciach. Dodawało to intymności i namiętności całej historii, która już i tak kipiała żarem. Oczywiście, jest w tym również duża zasługa aktorów: Daniela Craiga i partnerującego mu Drew Starkeya.
-
Podszedłem do tego seansu z czystą kartą, jednak w jego trakcie uwypukliły się właściwie wszystkie problemy, jakie mają obecnie filmy Disneya i jakie powtarzają się już na przestrzeni nawet nie miesięcy, ale lat. Śnieżka w wersji z 2025 to kreatywne cmentarzysko, które nie zdołało poruszyć mnie choćby w minimalnym stopniu.
-
Dojrzewanie to jeden z najlepszych seriali ostatnich miesięcy. Stephen Graham i Jack Thorne stworzyli dzieło niemalże kompletne - wciągające technicznie, ale przede wszystkim na poziomie złożonej, poruszającej, niełatwej i pozbawionej łopatologii historii, którą momentami ogląda się jak dokument. To produkcja, o której będzie się dużo mówić.
-
Jest chaotyczny, idzie na skróty, ma momenty gdzie scenariusz cierpi, wykorzystuje znane motywy nie dodając zbyt wiele od siebie. Udaje mu się jednak przykuć uwagę widowiskowością, obsadą która w większości wykonała swoje zadanie zupełnie porządnie, przebija się też tutaj jakaś mądrość odnośnie kwestii wojny i potencjalnej koegzystencji ludzi i robotów.
-
Bogini Partenope może nie trafi do ścisłej czołówki filmów Paolo Sorrentino, ale nie można jej odmówić wartości. To w końcu czarodziej kina, którego magii trudno się oprzeć. Poetyckość, absurd, lekki uśmieszek rzucany widzowi zawsze ujmują w jego obrazach.
-
To intrygujący film i blockbuster z wyraźnym autorskim sznytem, w którym jednak jest zbyt dużo pęknięć, aby móc uznać go za dzieło spełnione. Właściwie w każdym aspekcie znajdziemy w twórczości koreańskiego laureata Oscara film, który zrobił coś lepiej.
-
Małpa to film udany, świeży, odjechany, kapitalnie zrealizowany, zagrany lepiej, niż można się spodziewać. Choć to tytuł z gatunku "nie myśl za dużo, oglądaj i się baw", zdarza mu się powiedzieć coś ciekawego. Perkins łapie znakomity balans między krwawą grozą i kontrolowanie absurdalnym poczuciem humoru, tworząc satysfakcjonujące kino.
-
September 5 to intensywny film, który jednocześnie mógłby być nieco dłuższy, by lepiej rozwinąć to, z czym mierzą się jego bohaterowie. Mimo tego spełnia się jako emocjonująco pokazana, zagrana i słusznie nominowana do Oscara za scenariusz oryginalny kronika sytuacji, która wpisała się na karty historii telewizji.
-
Jest to kino czułe i przemyślane, w którym każdy detal posiada znaczenie. Opowiada o nieuchronność przemijania, ale też ciągłości życia - świat nie zatrzymuje się, choć nosimy w sobie tragedię.
-
Są takie produkcje, które nie potrzebują zbyt wiele, by chwycić za serce. Nie ma w nich efektu wow, historia jest prosta, a bohaterowie to zwykli ludzie, dzięki czemu możemy odnaleźć w nich siebie, a mimo wszystko ma w sobie coś wyjątkowego, co naprawdę działa. Produkcji Innego końca nie będzie to właśnie się udało.
-
Nickel Boys to film nieoczywisty pod kątem swojej eksperymentalnej formy. Ta nie zawsze jest idealnym wyborem, ale równocześnie ma w sobie świeżość i wspomaga autentyczność odbioru tego, co widzimy na ekranie. RaMell Ross nie wyciska łez na siłę, nie epatuje cierpieniem, jednocześnie umiejętnie sprawia, że o łzach i cierpieniu osób zamkniętych w tym ośrodku ciężko jest zapomnieć.
-
Piszczan jednak wybrnął z zastawionych pułapek, wkładając do realizacji serce i bardzo uroczo i przystępnie wyjaśniając obecne w tym świecie maksymalne przerysowanie i krindż.
-
Postać Dalego jest oczywiście przedstawiona karykaturalnie, a jednocześnie mam wrażenie, że wbrew pozorom dzięki komediowemu przerysowaniu możemy o artyście dowiedzieć się więcej niż z filmów ścisle biograficznych.
-
Generalnie Wujek Foliarz to seans, który można uznać za zabawny. Radzi sobie zarówno z komizmem czysto sytuacyjnym, jak i we wspomnianych wcześniej bardziej subtelnych scenach, gdzie musi okazać sympatię do swoich bohaterów. Mimo zwierciadła, które jest tu najkrzywsze z krzywych, film ma dużo szacunku do postaci, a jego serce bije po właściwej stronie. Zdarzy mu się nawet, co w sumie jest jednym z nadrzędnych morałów, odnaleźć nutę foliarza w każdym.
-
Nie mogę jednak odmówić temu tytułowi pomysłowości czy potencjału na wybrzmienie ciekawych tematów. To, niestety, dość szybko ginie w tsunami absurdalnych zachowań, scenariuszowych głupot i dziur przykrywanych krwawą jatką. Mogło być lepiej, ale nie narzekam, wiem na co się pisałem.
-
Nie ma co ukrywać - Szalejąc za facetem to film, który nieraz spowoduje, że równie często co się zaśmiejecie, sięgnięcie po chusteczki.
-
Produkcja ma pewne niedociągnięcia. Narracja czasami bywa chaotyczna i łatwo się w niej zgubić, ale później wraca na właściwe tory. Są też bardzo przerysowane momenty.
-
Film radzi sobie jako horror. Czasem wydaje się zbyt sztywny, aktorzy nie do końca się ze sobą zgrywają. Sama historia jest jednak ciekawa i pozwala błyszczeć Sophie Thatcher. Jeśli wybieracie się na ten film do kina, nie oglądajcie zwiastunów ani materiałów promocyjnych. Bez tej wiedzy wasz seans będzie o niebo lepszy niż mój.
-
Mohammad Rasoulof stworzył dzieło, które umiejętnie trzyma w napięciu i świetnie rozgrywa dynamikę między postaciami. Nasienie świętej figi to film, który jest mocny, dobry i wchodzący pod skórę. Nie uderza widza łopatą po głowie, zaś powolnym tempem wprowadza go w zgniliznę i duszność sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Kino wielopoziomowego, trudnego, wymagającego odwagi buntu.
-
Nieciekawa intryga to jedno, gorzej jednak, że Nowy Wspaniały Świat nie ma do zaoferowania nic także w temacie akcji. Kapitan leje jakichś oprychów. Są wojskowi, czerwony Hulk i wielu innych, to sobie leci, specjalnie nie przeszkadza, acz w żadnym momencie nie angażuje.
-
Druga odsłona Nocnego agenta stawia na to, żeby było więcej, mocniej i szerzej. W większości przypadków to się opłaca - stawka rośnie, zawiła intryga wciąga, a tempo jest odpowiednio intensywne. Zakończenie jest jasną deklaracją, że serial doczeka się kolejnego sezonu. Oby podtrzymał dobrą passę.
-
3000 metrów nad ziemią to średnio udany powrót Mela Gibsona na duży ekran. Udało mu się jako jednemu z nielicznych wycisnąć z Marka Wahlberga ponadprzeciętne aktorstwo, opowiadana przez jego film historia potrafi przyciągnąć uwagę, ale trochę szkoda tak koncertowo zmarnowanego potencjału na pozostałych frontach.
-
Serial w ciekawy sposób przedstawia nam toksyczność środowisk kibolskich, lecz momentami kuleje, gdy próbuje się z niego zrobić jakiegoś akcyjniaka.
-
7.530 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
Piep*zyć Mickiewicza 2 zyskuje kompletnie niespodziewane oraz nieoczekiwane przeze mnie miano pozytywnego zaskoczenia. Twórcy nie wyzbyli się wszystkich defektów pierwszej części, ale poczynili znaczny progres na poziomie zarówno historii, jak i tworzących ją bohaterów. Sequel jest lepszy, ale co jeszcze istotniejsze - mądrzejszy.
-
Balkoniary to zaskakujący obraz pełen nieoczywistych rozwiązań i chaosu, który ostatecznie układa się w zgrabną całość. Piękne ujęcia skwarnej Marsylii i beztroskich letnich dni łączą się z brutalnymi obrazami krwi i gorzkim humorem. To eksperymentalne kino zemsty, w którym twórczyni dobrze się odnajduje