-
"Parasyte: The Grey" jest porządnie wyreżyserowaną produkcją oferującą coś nieco świeżego dla fanów poprzednich adaptacji. Natomiast inni mogą zobaczyć niezłą wariację historii o porywaczach ciał, która dodatkowo ładnie mieści się w ramach 6 odcinków.
-
Otóż całkiem podobnie jak z oryginałem z YouTube. Problematycznie, choć również z wyraźną pasją i sercem włożonym w produkcję. Można by to potraktować jako rozczarowanie, bo z pewnością to nie skok jakościowy na jaki liczyłem, lecz nie zmienia to tego, że przy "Hazbin Hotel" bawiłem się cudownie.
-
Jest produkcją angażującą, zabawną, świetnie wyglądającą, a także wypełnioną po brzegi miłością do materiału źródłowego. Stanowi bardzo dobry punkt startowy dla ludzi, którzy nie poznali jeszcze historii Luffy'ego. Zaś fani mogą na nowo przeżyć to co znali, ale bez ciągłego wrażenia deja vu, bo dokonano zmian, dzięki którym jest to coś nowego.
-
Na całe szczęście serial Mazina i Druckmanna nie jest tylko odzwierciedleniem tamtej historii w stopniu 1 do 1. Niektórzy mogliby go nazwać lepszą wersją dzięki nowo dodanym rzeczom. Dla mnie na pewno to była niezwykle satysfakcjonująca historia od początku do końca pomimo nierównego tempa i miejscowej przewidywalności. Oglądałem ją z pełnym zaangażowaniem oraz zachwytem dla tego świetnie wykreowanego świata i utalentowanej obsady.
-
Bycie kolejnym słabym serialem animowanym dla dorosłych z tym samym typem humoru to jedno. Ale dodatkowe obciążenie się znaną marką to chyba największy problem "Velmy".
-
Co tydzień przyciągał mnie intrygami, a także tym dramatem rodziny, której podział ogląda się aż z przykrością. Nie byłoby to możliwe bez ciekawych postaci, utalentowanej obsady, niejednoznacznego konfliktu oraz cudownych dialogów. Tak, powrót do Westeros zdecydowanie mogę uznać za udany.
-
Oczywiście na produkcji Amazonu nie cierpiałem, bo generalnie jest ona zjadliwa. Czy może powinienem raczej powiedzieć - przeciętna. Był potencjał na więcej i uważam, że przed decyzją o wielkim budżecie, powinna była paść decyzja o zatrudnieniu lepszych twórców.
-
To był tragiczny serial od początku do końca. Taki, który z wszystkich rzeczy w MCU, sprawił mi najwięcej bólu. Chciałem lekkiego i zabawnego serialu o prawniczce oraz bohaterce, która zasługiwała w końcu na swoje miejsce w tym uniwersum. Zamiast tego dostałem żenującą produkcję, która swoje problemy zasłania cameo oraz meta-humorem udającym, że wszystko jest pod kontrolą.
-
Pierwszy odcinek robi świetną robotę w odpowiednim nastawieniu widza na to co go czeka. A jest tym 25-odcinkowa, emocjonująca przygoda, która bierze motywy pętli czasowej, bytów porywających ciała ludzi, a także oddalonej wyspy i je łączy ze sobą. To wyjątkowy mix, który działa zaskakująco dobrze.
-
To wszystko nie działało już od podstaw. A po 2 sezonie, nie mogę powiedzieć, że poprawiło się. Stwierdziłbym nawet, że przy następnych 12 odcinkach, męczyłem się jeszcze bardziej. Dlaczego? Bo to po prostu kolejna porcja tego samego, okropnego serialu. Nic się nie zmieniło. Dalej nienawidzi się tych postaci, humor wciąż męczy, a historia stoi w miejscu.
-
Jest ono dość prostą historią o wspinaniu się na szczyt wprost z samego dna, ale ogromnie się w nią wciągnąłem. Z dużą chęcią dowiadywałem się więcej o świecie, kibicowałem wszystkim postaciom oraz byłem zachwycony wspaniałą animacją. Studio Trigger dowiozło świetny serial.
-
Poza tym, chcę więcej, bo pomimo moich początkowych narzekań, na "Kakegurui Twin" bawiłem się wybornie. Jeśli wam również brakowało tych pokręconych postaci oraz wymyślnych oszustw, to poczujecie się jak w domu.
-
Nie mogę oceniać serialu pod kątem wierności, więc po prostu ostrzegę ludzi, którzy mają podobne doświadczenie co ja. Omińcie "Halo", bo to strata czasu. Z pewnością lepiej spędzicie czas sięgając po gry.
-
Jako antologia zwyczajnie nie działa. Każdy inny wątek przebiega za szybko, nie kończy się w satysfakcjonujący sposób, a do tego niektóre mają dość słaby scenariusz. Tylko jeden w pełni przypadł mi do gustu. Myślę, że byłoby lepiej jakby stworzono z tego dwa osobne seriale.
-
Najważniejsze jest to, że w przeciwieństwie do różnych osób, dałem szansę serii i zdołała ona mnie pod koniec zachwycić paroma rzeczami. Nadal nie uważam, że jest idealna lub aż tak dobra jak inni twierdzą, ale bardzo czekam na jej dalszy ciąg.
-
Rzeczywiście może być nie najlepszą adaptacją, ale mi to niespecjalnie przeszkadzało patrząc na to, że oryginału nie znam. Poza tym, wciąż dostałem świetną historię przedstawiającą sztukę z różnych perspektyw i podejmującą również te nieco cięższe tematy.
-
To projekt, w który włożono masę pasji. Przemyśliwano go przez parę lat chcąc dostarczyć jak najlepszy serial. Dla fanów to oczekiwanie zdecydowanie opłaciło się. Zaś świeże w temacie osoby jak ja, są ogromnie zadowolone.
-
Od początku liczyłem, że twórcy wiedzą co robią i dostarczą satysfakcjonujący serial. Czy tak jest? Według wielu nie, ale ja jestem gotowy stwierdzić, że aktorski "Cowboy Bebop" to udany serial.
-
Jednakże jest w tym wszystkim więcej elementów, które pozytywnie zaskakują pozwalając na nieco świeżości w tej skostniałej formie. Bez nich to byłby dalej naprawdę przyjemny serial, ale "Squid Game" z pewnością zyskuje na elementach, których mogło mi trochę brakować w innych produkcjach.
-
Choć w serialu krył się wielki potencjał, to nie zawsze zostaje on wykorzystany. Część historii ma naprawdę dobre pomysły, które lepiej lub gorzej, udaje się zrealizować w ciągu tych 30 minut. Niestety inne odcinki cierpią na tym, wcale nie tak długim, metrażu.
-
"Gwiezdne wojny: Wizje" zaoferowały mi dokładnie to czego potrzebowałem. Odświeżającą perspektywę dla tego uniwersum, która zachwyca swoją różnorodnością.
-
Ogólnie sam nie wiem czy "Eden" spodoba się komukolwiek. Może młodszej widowni, ale szczerze, myślę, że ta zasługuje na coś lepszego. Szczególnie pod kątem animacji, choć i również scenariusza, który nie byłby tak rozczarowujący.
-
A kiedy dołożymy do tego świetną stronę techniczną, bardzo dobrą obsadę oraz równy pod względem poziomu scenariusz, to dostajemy jak dotąd najlepszy serial z MCU i jeden z moich najbardziej ulubionych projektów w tym uniwersum.
-
Nawet z swoim nierównym początkiem, "Moriarty the Patriot" wciąż jest naprawdę nieźle napisaną historią, która wciąga dzięki interesującym intrygom, ciekawemu przedstawieniu postaci, które znaliśmy i dobrze wykorzystanemu tłu historycznemu.
-
Niezwykle unikalny serial, który pokazuje, że Netflix potrafi wypuścić pod własnymi skrzydłami udane anime.
-
Szkoda mi patrzeć na to jak niegdyś serial, który naprawdę mi się spodobał, zaczął zaliczać spadek poziomu za kolejnym spadkiem. Ostatecznie "Castlevania" zachowała tylko część z swoich dawnych zalet, ale małe to pocieszenie kiedy ostatni sezon jest tak rozczarowujący.
-
Niestety nawet te parę dobrze wykonanych elementów nie jest w stanie obronić "Yasuke", bo to wciąż słabo napisana historia bez interesujących postaci, w której sam główny bohater dostaje dla siebie za mało czasu.
-
Niemal wszystkie moje obawy zostały rozwiane. "The Falcon and the Winter Soldier" to nie jest coś czego można by oczekiwać po typowym Marvelu.
-
Nie mogę odmówić twórcom tego, że stała za tym jakaś idea i ich intencje, żeby użyć takiej animacji były dobre. Inną sprawą jest to jak wam przypadnie do gustu ten zamysł. Ja potrzebowałem trochę czasu, żeby przekonać się i ostatecznie nie odebrało mi to zbytnio przyjemności z oglądania. A tej było sporo, bo "Yakuza w fartuszku. Kodeks perfekcyjnego pana domu" to świetna komedia.
-
Ostatecznie z tego wszystkiego pozostaje wyłącznie interesujący początek, który dawał nadzieję na coś więcej, piękna animacja robiąca szczególnie dobre wrażenie w scenach akcji oraz sympatyczne bohaterki z w miarę widocznym rozwojem na przestrzeni serii. I choć te elementy sprawiają, że nie mieszam "Wonder Egg Priority" z błotem, to mimo wszystko nie są wystarczające, żebym nazwał je niezłą serią. Jest ogromnie nierówna jeśli nie nawet słaba.
-
Ciężko mi nazwać "EX-ARM" czymś innym niż po prostu fascynującym przypadkiem. Rzadko kiedy dostajemy tak tragiczne debiuty. Rzadko kiedy widzimy tak okropną animację w anime. I rzadko kiedy dostajemy równie źle napisane historie. Jeśli macie odwagę sprawdzać to nawet z ciekawości, to nie będę was powstrzymywał. Jednak pamiętajcie, że ostrzegałem.
-
Co tu więcej mówić, to po prostu crowdpleaser. Dokładnie wie co zaoferować swojej widowni, żeby ta bawiła się wyśmienicie i była przez cały czas zaangażowana.
-
Najlepiej by było, gdyby drugi sezon nigdy nie powstał.
-
Ogólnie jest naprawdę wiele słów, które mógłbym powiedzieć o drugiej połowie tego sezonu, a to i tak byłoby prawdopodobnie za mało, żeby wyrazić to jak jestem nim zachwycony.
-
Ogólnie w pewnym momencie kompletnie straciłem zainteresowanie serialem, bo czułem, że nie będzie on już miał nic ciekawego dla mnie do zaoferowania. Sitcom rozczarował mnie, a pozostałe wątki od razu nie podobały mi się. I pomimo tego, że udało się jakoś dopiąć niemalże wszystko w historii, to nie czuję się usatysfakcjonowany z tym jak to zakończyło się. Finał był po prostu rozczarowujący.
-
Z tego co napisałem wyłania się w zasadzie obraz całkiem udanej serii, która niestety będzie zrozumiała tylko dla jakiejś części ludzi co z pewnością nie jest czymś dobrym, ale fani powinni być bardzo zadowoleni. Jeśli jesteście fanami JoJo, a Rohan to postać, którą lubicie, to myślę, że nie powinienem dalej próbować was przekonać do sprawdzenia "Thus Spoke Kishibe Rohan".
-
Porządnie wykonany serial, który powinien się spodobać wielu osobom, a do tego fani mangi też nie będą raczej narzekać.