Do rozwikłania zagadki związanej z morderstwem kierownika cementowni oraz teatralnego samobójstwa hrabiego Desiderio Ancillotto oddelegowany zostaje inspektor Stucky.
- Aktorzy: Giuseppe Battiston, Teco Celio, Liz Solari, Roberto Citran, Silvia D'Amico i 4 więcej
- Reżyser: Antonio Padovan
- Scenarzyści: Antonio Padovan, Fulvio Ervas
- Premiera kinowa: 6 lipca 2018
- Premiera światowa: 31 października 2017
- Dodany: 17 kwietnia 2018
-
Wyrasta ponad sprawnie zrealizowany, jednakże dość staroświecki kryminał i przeobraża się w pełen uwielbienia i ciepła hołd dla wciąż istniejących - ale nie wiecznych - zasobów włoskiej ziemi.
-
Atmosfera sennego miasteczka udziela się całemu filmowi. Choć kryminalna intryga wydaje się być na początku interesująca brakuje w niej niezbędnego napięcia.
-
Przyzwoity, poprawny kryminał z dużą dozą typowości charakterystycznej dla tego gatunku. Momentami zbyt wolny, częstokroć marnujący czas, być może dobry do oglądnięcia w wolnej chwili za jakiś czas w telewizji, ale moim zdaniem niewarty wydawania pieniędzy na kinowy bilet.
-
Film ze wszech miar kompetentny, który raczej nie zmęczy ani nie obrazi widza, jednak zdecydowanie bardziej pasowałby na odcinek tasiemcowego serialu kryminalnego niż samodzielną produkcję.
-
Pomimo kilku wizualnych wpadek oraz prostoty tego co dzieje się w scenariuszu, ogląda się to dziełko całkiem przyjemnie. Miejsce akcji i ładne krajobrazy robią po prostu swoje.
-
Krótsze formaty zdecydowanie bardziej sprzyjałyby reżyserowi i jeśli kiedyś nakręci on we Włoszech kryminalny serial, to a nuż może będzie pierwszym, który obejrzę...
-
Lekki, przyjemnie wakacyjny film, który porusza jednak istotne kwestie walki maluczkich z wielkimi korporacjami, poszanowania darów natury i ludzkiego życia.
-
Jest to film przyjemny w odbiorze, niezbyt porywający, ale nadal poprawny. Twórcy zbudowali kilka interesujących postaci, na czele z hrabią, który mimo iż na ekranie nie zagościł na długo, był przedmiotem sporów i rozważań przez cały seans.
-
Bawi, intryguje, wprowadza w świat przemysłu winnego i zapiera dech w piersiach pięknymi zdjęciami z malowniczych wzgórz Conegliano i Valdobbiadene.
-
Antonio Padovan na pewno dzięki tej lampce wina pojawił się na moim włoskim radarze i oby nie zniknął tak szybko, jak butelki tego pysznego napoju na Placu Zbawiciela.
-
Klimatyczny, pięknie sfotografowany, podszyty wyrazistą ścieżką dźwiękową. Nie przygniata zbrodnią, choć potrafi uderzyć w dramatyczne tony. Przede wszystkim jednak przynosi sporo przyjemności, a że inspektor Stucky doczekał się całej serii literackich przygód, ta przyjemność może się jeszcze powtórzyć.
-
Sympatyczny i przyjemny komediowy kryminał.
-
Nie szaleje, nie robi rozróby w gatunku, ale sprawia przyjemność podejściem lekko poluzowanego paska w sytuacjach dramatycznych, jednocześnie nie deprecjonując ich. To przez to wino.
-
Hrabiego Ancilotto zabił koktajl z prosecco i środków nasennych, a filmowe napięcie zamordowały dłużyzny kręcone z drona.
-
Niezależnie jednak od powyższych uwag, które nie przekreślają wartości dzieła Włocha, "Ostatnie prosecco..." dobrze się ogląda, a po seansie nie zaszkodzi udać się do włoskiej knajpki celem skosztowania rzeczonego białego wina musującego.
-
Co gorsza, wszystkie interesujące elementy działają na niekorzyść obrazu. Obiecują bowiem rzeczy, których twórcy nie mieli czasu widzom dostarczyć. A przez to "Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto" stało się podręcznikowym przykładem kina sprawnie zrealizowanego, lecz pustego w środku.
-
Padovan nie stara się zrealizować obrazu, który byłby jakkolwiek przełomowy w historii współczesnej kinematografii. Momentami chyba nie ma pojęcia, co jest dla niego ważniejsze - wątek przestępczy, czy opowieść o powrocie do rodzinnego domu i ziemi przodków. Na pewno czuć w "Ostatnim prosecco..." inspiracje "Bezdrożami" Alexandra Payne'a, choć nie udało się oddać atmosfery tej części Włoch.