Iggy Pop i muzycy z The Stooges zdradzają Jarmuschowi historie swoich wzlotów i upadków, blaski i cienie niebezpiecznego życia, a także wspominają największe prowokacje.
- Aktorzy: Iggy Pop, Ron Asheton, Scott Asheton, James Williamson, Steve Mackay i 3 więcej
- Reżyser: Jim Jarmusch
- Scenarzysta: Jim Jarmusch
- Premiera kinowa: 9 grudnia 2016
- Premiera światowa: 19 maja 2016
- Dodany: 29 sierpnia 2016
-
Fanowski, zrealizowany z dużym szacunkiem i podziwem dla artystów oraz ich dokonań, reprezentujący współczesny punkt widzenia.
-
Wyjątkowe przeżycie nie tylko dla fanów muzyki tworzonej przez The Stooges.
-
Jest filmem bardzo przystępnym formalnie, w którym reżyser, zakładając na szyję ciasny krawat dokumentalnej konwencji, z jednej strony przeplata archiwalia z "gadającymi głowami", z drugiej równoważy całość animowanymi wtrętami zakrzywiającymi punkty węzłowe związane z historią zespołu.
-
Perspektywa oddanego fana harmonijnie łączy się u amerykańskiego twórcy z szacunkiem wobec kolegów po artystycznym fachu. Szczególne uznanie reżysera budzi, prezentowana przez muzyków na każdym etapie kariery, niezależność.
-
Na szczęście wszystkie niedociągnięcia ratuje osobowość Iggy'ego Popa, którego można by słuchać bez końca. "Gimme Danger" świetnie podsumowuje zresztą jego ulubione słowo. Cool.
-
Będzie niewątpliwą gratką nie tylko dla fanów Iggy'ego Popa, ale też ciekawą propozycją dla kogoś, komu nazwa The Stooges kojarzy się raczej z tercetem komików niż z jednym z najważniejszych i najbardziej bezkompromisowych zespołów w historii rocka.
-
Jim Jarmusch dobrze się spisał i jego intymna pogawędka z Iggym jest naprawdę interesującym spotkaniem.
-
Jest bowiem najbardziej konwencjonalnym, grzecznym i spokojnym filmem jak na Jarmuscha. Czyż ktoś inny wybrałby taką formę opowieści o jednym z najbardziej brudnych, szokujących i niegrzecznych zespołów historii rocka? Odważny zabieg, choć mi nutki szaleństwa Popa tutaj zabrakło.
-
Niestety, Jarmush zadowolił się dość sztampowym podejściem do tematu.
-
Wbrew zawadiackiemu tytułowi bezpieczne kino. I bardziej dla miłośników Popa czy w ogóle muzyki rockowej, niż Jarmuscha - za wiele tu go nie ma.
-
Portret niezwykle intymny, pozbawiony niepotrzebnych opowieści o narkotykowych ekscesach, za to ze sporą dawką humoru.
-
Jarmusch tak dobiera fakty, tak konstruuje narrację, by z jednej strony pokazać, że chodziło tu przede wszystkim o zabawę, a z drugiej - wygrać niezależność wpisaną w historię The Stooges.
-
Nie jest to rewolucyjne i nie broi przy definicjach dokumentu, ale jest szczere, nie cenzuruje i nie manipuluje.
-
Jak przystało na solidną biografię, jest tu kilka zabawnych animacji, braki materiału i swego rodzaju komentarze wykorzystują fragmenty innych filmów, są też wspomnienia muzyków i producentów, którym udało się dożyć do realizacji "Gimme Danger".
-
Niebezpieczeństwo na smyczy przeciętnej reżyserii.
-
Brakuje pazura, przypomina on pomnik, który rękoma reżysera stawia Jim.
-
Jest wspaniałą, żywiołową historią, która zaciekawi zarówno fanów punkowców jak i osoby, które wcześniej niemające nic wspólnego z bandem.
-
Niemniej Jarmusch wiele z ekipy potrafi wyciągnąć, przez co od filmu nie można oderwać wzroku. Jedna z ciekawszych oraz zaskakujących rzeczy w dorobku tego reżysera.
-
Otrzymaliśmy ciekawą, choć przeładowaną wizualnie laurkę dla zespołu, którego wielkim fanem jest znakomity reżyser.