
Wiedeń, rok 1937. Siedemnastoletni Franz przyucza się do pracy w trafice - małym sklepie oferującym gazety, czasopisma i wyroby tytoniowe.
- Aktorzy: Simon Morzé, Bruno Ganz, Johannes Krisch, Emma Drogunova, Regina Fritsch i 8 więcej
- Reżyser: Nikolaus Leytner
- Scenarzyści: Nikolaus Leytner, Klaus Richter
- Premiera kinowa: 19 lipca 2019
- Premiera światowa: 30 września 2018
- Ostatnia aktywność: 26 lipca
- Dodany: 11 kwietnia 2019
-
Niezły scenariusz "Trafikanta" zasługiwał na lepszą reżyserię. Jeśli oparta na ciekawym pomyśle historia nie wybrzmiewa w pełni na ekranie, to dlatego, że zbyt często wygląda jak przeciętny film telewizyjny.
-
Poza bólami dojrzewania siedemnastolatka, większość tematów została jedynie "liźnięta" po powierzchni. Tak jak miłość bohatera do Aneżki nie budzi żadnych romantycznych skojarzeń, od których byłoby cieplej na sercu, tak i groza nazizmu nie została tu przedstawiona w sposób, który mroziłby krew w żyłach.
-
Choć opowiadana przez Leytnera historia nie jest najbardziej porywającą, którą przyjdzie Wam oglądać - zgrabnie napisane i dobrze zagrane postacie robią swoje. Przyciągają, interesują, budzą zaufanie i absorbują.
-
Dzięki sprawnie wygranym historycznym wydarzeniom "Trafikanta" dobrze się ogląda i nawet irytujące psychoanalityczne sentencje tego wrażenia nie popsują.
-
Kino przyjemne i mimo wszystko lekkie. Chwilami przypomina baśń z dawnych czasów.
-
Nawet jeśli znaczenie tej historii pozostaje niejasne, została dobrze opowiedziana. Znakomicie pokazuje także destrukcję kolorowego, wolnego świata pod butem tryumfującego faszyzmu.
-
Zamiast obrazu zapadającego w pamięć na długo, otrzymaliśmy przyzwoity dramat, nad którym wisi widmo niewykorzystanego potencjału.
-
Charakterystyczne dla filmu, że to, co w tej scenie jest poruszające, pozostaje niewypowiedziane. A potem już następuje zakończenie, które się rozmywa, bo brakuje mu pointy. Cóż więcej można powiedzieć? Niestety, jest to film, który wiele obiecuje, ale chyba sięgnąć trzeba do powieści Roberta Seethalera, żeby znaleźć jakąś odpowiedź.
-
Cudownie pachnie kubańskimi cygarami i staroświeckością. Reżyser nie szarżuje artystycznie, nie stosuje nowatorskich rozwiązań. Kładzie natomiast nacisk na przejrzysty tok opowiadania i dobre aktorstwo.
-
Trafikant cierpi na brak jakiejkolwiek wizji artystycznej. Nie można mu jednak odmówić pewnej odwagi, z której kino coming-of-age dość rzadko korzysta.
-
Jest przede wszystkim opowieścią o młodzieńczej inicjacji dokonującej się na kilku poziomach, ale też portretem odchodzącej w niebyt epoki bądź też historią niezwykłej przyjaźni dwóch diametralnie różnych mężczyzn. To wszystko odbywa się często w tonacji nieoczekiwanego humoru i udanych bon motów.
-
Z połączenia staroświeckiego uroku i historycznego kontekstu powstał słodko-gorzki, klarowny w przekazie film.
-
Polecam Trafikanta wszystkim, którzy pragną ujrzeć czerwone róże w obłokach szarości, poznać historię nazistowskich czasów od innej strony, zastanowić nad tym, co jest miłością, a co już, bądź jeszcze, nią nie jest. Polecam go również wszystkim fanom baśni braci Grimm - pięknych, lecz mrocznych.
-
Banalna opowieść na tle schematycznie potraktowanej historii i domorosłej psychoanalizy.