bartolomeo
Użytkownik-
Szkoda, że po naprawdę dobrym pierwszym akcie film musiał mocno spaść jakościowo w drugim po pojawieniu się Red Guardiana i jeszcze bardziej w trzecim, gdy trafiamy do Red Roomu.
-
Mega ładny, wciągający ale czasem ta akcja jakby biegła w miejscu.
-
I sezon (bo drugiego nie zmogłam, o trzecim nawet nie ma co myśleć)
-
W drugiej połowie mocno się wije bez celu i nie wie, kiedy ma się skończyć, ale za to, że pierwsza połowa mnie bez opamiętania oczarowała ("SHALLOOOOOOOW"!), a całość kończy się naprawdę mocnym i odważnym akcentem, należą się brawa - no bo, damn, jak na debiut reżyserski mamy dzieło prawie że znakomite. Keep going, Bradley.
-
(3,5) Widziałem sporo gorszych to i ocena "wysoka" co faktu nie zmienia że film jest mdły, nudny i nijaki, z kiepskim scenariuszem i słabym aktorstwem, jednym słowem ... netflixowy :/ (i jeśli nie okaże się totalną klapą to wszystko wskazuje na to że cdn. ... niestety :/ )
-
-
Dobra POLSKA komedia romantyczna, ciutkę świeża. Trochę się uśmiałem i wzruszyłem (występ dzieci całkiem spoko), ale pod koniec do bólu bajkowo.
-
Robi to, co jedynka, tylko mocniej i lepiej. Takiego właśnie kina superbohaterskiego oczekuję - intensywnego i całkowicie wolnego.
-
96 maja 2017
- 1
- Skomentuj
-
Dziewiąty film Quentina Tarantino.
-
Fajna i świeża wariacja na temat X-Men z depresją, schizofrenią, egocentryzmem, przebłyskami, fatalnym montażem i reżyserią bez polotu. Na prochach. Spoko.
-
Piękny soundtrack. Szkoda, że w środku przynudza, ale finał wynagradza. Z Paulo Dybali dobry aktor. / S02 Miałem nie wracać, ale po dobrych recenzjach spróbowałem. I dobrze, bo jakie to jest świetne! Muzyka, humor, emocje, widowiskowość! W dzisiejszych czasach, przy tylu produkcjach superbohaterskich trudno to uznać za coś świeżego, ale nadal mega.
-
Larson popełnia wszystkie grzechy reżyserskiej nowicjuszki. Historia ma w sobie to coś, ale jest zbyt naiwna, infantylna i transparentna ze swoim przesłaniem.
-
Miewa przebłyski i pokłady dziwacznego uroku, ale zbyt często ucieka w łopatologię i czysty cringe. Rozumiem, Brie, o co Ci chodzi - tylko wykonanie leży.
-
-
Z początku sceptycznie nastawiony do tego filmu, pomyślałem, że będzie to głupawa komedia, mimo że Jima Carreya brak w obsadzie. Najlepsza jak do tej pory!