-
Fail-Safe Sidney'a Lumeta było 10 razy lepsze; chociażby dlatego, że nie zostawiło otwartego zakończenia i nie wpadło na debilny pomysł pokazania tej samej sytuacji z 15 różnych perspektyw, przez co ten film po prostu nie działa jako government procedural.
-
8,5; Najlepszy film w karierze Derricksona, dużo lepszy od jedynki - pokazuje jej konsekwencje dla obsady. Niesamowity klimat, równie dobra reżyseria z ciekawymi zabiegami formalnymi, świetnie wypadła też sama obsada. Byłaby dziewiątka, gdyby nie pewne amerykańskie klisze, które pojawiają się w zbyt wielu horrorach.
-
Jedna z najlepszych części tej serii; właściwie wszystkie segmenty poza jednym na dość wysokim poziomie. Wciąż czuć czar starego, dobrego V/H/S-a.
-
W ogóle nie przekonała mnie ta konwencja, nawet w najmniejszym stopniu. Reżysersko OK, ale to chyba tylko tyle. Leo na autopilocie (zresztą to nudna i jednowymiarowa postać), satyra i komentarz społeczny są ciosane toporem, a warstwa dramatu rodzinnego w ogóle nie poruszyła we mnie żadnych czułych strun. Pomieszanie z poplątaniem.
-
Surowo-dokumentalistyczny styl Gusa von Santa trochę nie pasuje do tej historii, ale poza tym to bardzo dobry biopic. Imo trochę zabrakło
-
Pokręcony eksperyment filmowy naginający granice między dziwnym teatrem postmodernistycznym, a kinem. Przy okazji prawdopodobnie najwierniejsza adaptacja poematu rycerskiego i legendy arturiańskiej w historii kina. Wymagający seans, ale ostatecznie warto było przebrnąć.
-
To słaby film i słaby horror, natomiast wydaje mi się, że większość widzów aż tak tego nie odczuje. Jest tutaj na tyle dużo niezłych lub przynajmniej poprawnych straszaków, że publiczność przymknie oko na odtwórczą fabułę, nudne dłużyzny i całkowicie niepotrzebne wątki, nawet jeśli te ostatnie stanowią połowę metrażu.
-
Seria doszła do granicy autoparodii i ją przekroczyła. Ogólnie film trwa 2 godziny i 15 minut, ale po wycięciu KUREWSKO NUDNEGO dramatu rodzinnego i romansu zostaje może z 45 minut fabuły, wtórnej i nieciekawej. Brakuje rozmachu jak na zakończenie serii. Na plus kilka niezłych scen horrorowych, ale jest ich za mało, by zrekompensować całą resztę.
-
Chyba najlepsza opowieść o stalinowskim terrorze, ubrana w kostium prison torture porn. Absolutny szacunek, że udało się to nakręcić w 82'. Rola Jandy mi momentami nie grała, stąd nieco niższa ocena, ale na pewno warto znać ten film.
-
Bardzo fatalistyczna refleksja nad polskim romantyzmem i powstaniem krakowskim z 1846 r., jednocześnie zapowiedź Wiosny Ludów. Główny bohater błąka się po tym obłąkanym świecie powstańczym, samemu będąc największym spośród szaleńców... Niestety wątek Jakuba Szeli nie został w pełni wykorzystany, a sceny symboliczne - z gwałtem w lesie - całkowicie do wycięcia.
-
Trochę zbyt nachalny symbolicznie, szczególnie pod koniec, natomiast poza tym jest to wzorowy przykład kina o cywilach podczas wojny.
-
Ciekawa narracja, przerywana pojedynczymi wypowiedziami Niewiadomskiego podczas procesu później. Nie wiem, czy akurat ten zabieg dobrze działa, ale cała reszta na plus, a szczególnie charakteryzacja oraz gra aktorów (Rataj, Piłsudski, Haller, Trąbczyński na 6) oraz oddanie problemów rodzącej się dopiero, polskiej demokracji. Aż dziwne, że takie dzieło powstało w okresie PRL-u.
-
Absolutnie niesamowity film - ocena lekko naciągana, ale głównie dlatego, że po prostu nie ma zbyt wielu filmów o wczesnym średniowieczu, z tarczownikami i grodami zamiast rycerzy i zamków.
Film zjada Starą Baśń na śniadanie. Jest realistyczno-refleksyjny, pokazuje najważniejsze momenty panowania Mieszka (oczywiście niemal wszystko wymyślając, bo historiografia jest nadzwyczaj uboga - natomiast robi to świetnie). Wybór bitwy pod Cedynią jako momentu spajającego narrację to strzał w dziesiątkę.
-
Porządne kino policyjno-gangsterskie. Dzisiaj wydaje się schematyczne, ale tak naprawdę wyprzedziło o 2-3 lata późniejszą popularność tematu kolorowych gangów w kinie, można więc powiedzieć, że to film prekursorski.
Na plus realizacja oraz świetny soundtrack od Ice-T, prekursora gangsta rapu. Role Duvalla oraz Penna schematyczne, ale do przeżycia. Fabuła rzeczywiście nieco szwankuje, trochę brakuje jakiegoś napięcia, ale film nadrabia to nienachalną warstwą socjologiczną.
-
Film niezły, ale z tego poematu można było wyciągnąć dużo więcej; realizacja siada mniej więcej w połowie fabuły (wraz z wprowadzeniem wątków kultów i orgii xD), aż do końcówki. Natomiast bardzo lubię wątek statku-arki w SF, mam nadzieję, że kiedyś podobną adaptację dostanie "Non-stop" Briana Aldrissa...
-
Ta fabuła jest tak banalna, a film ekstremalnie dziwny, ale ma zajebisty neo-noirowy klimat oraz świetną obsadę, więc tutaj ogromny plus.
-
Absolutnie nie rozumiem tych zachwytów ze strony krytyków. To dobry film z ciekawym pomysłem na siebie, ale - jak na horroro-thriller - całkowicie płaski, pozbawiony pazura. A za narracją w przerobionym stylu rashomonowym skrywa się banał.
-
Nie jest to nic wybitnego czy przełomowego, bo podobne rzeczy widzieliśmy w SF nadzwyczaj często... Ale "Slingshot" jest nieźle zrobiony, nieźle zagrany i, co najważniejsze, całkiem klimatyczny, a końcówka wszystko wyjaśnia tak, że trudno się przyczepić. Jeden z fajniejszych SF w tym stylu, choć w podobnym klimacie to Moon z Samem Rockwellem było dużo lepsze.
-
Cierpi na milion drobnych problemów, które nawarstwiają się i irytują bardziej, niż powinny. Niektóre sceny są tak kiczowate, że aż mózg płonie. Poza tym Nicolas Hoult w ogóle nie pasuje do roli Lexa Luthora, całkowicie ją położył. Doceniam próbę humanizowania Supermana, ale całkowicie jej nie kupuję.
-
Wciągający, choć im bliżej końca, tym gorzej. Ale dobrze ograna przestrzeń.
-
Bardzo dobry film polityczny, chyba najlepszy "kampanijny", jaki widziałem. Do tego niesamowicie łapie zeitgeist Rosji A.D. 1995. Szacun!
-
Kino historyczne z gatunku "wzruszające". Zrobione i zagrane z klasą.
-
Fajne, kolorowe, dziwne, trochę puste (nie w trakcie, a już po).
-
518 czerwca
- 1
- Skomentuj
-
-
Naciągana czwórka, głównie za niezłą nowelkę muzułmańską, ale dość cienka ta antologia.
-
Ciekawie zarysowany kontrast między korporacyjną Ameryką a muzułmańskim Dalekim Wschodem. Dobrze zagrany i wciągający, choć mało thrillerowy.
-
W sumie nawet fajnie twisty i tajemnica, ale film ma dość słabe tempo i niewiele się w nim tak realnie dzieje. Do obejrzenia i zapomnienia.