Jakub Liszewski
Krytyk-
Cała ta ekscytująca z pozoru składanka wybrzmiewa ostatecznie jak niezbyt wydarzony zestaw coverów.
-
Pomimo nagromadzenia tak wielu czynników, które zazwyczaj w kinie tępię, tj. dęta atmosfera, duża dawka pretensji kryjącej niewiele itd. Song to Song na swój sposób wciąga, hipnotyzuje.
-
W odniesieniu do "Roja" jest filmem o klasę lepszym.
-
Raczej zawodzi na poziomie konceptu to już nie można tego samego powiedzieć o wykonaniu. Wnętrza, kostiumy, scenografia - wszystko wygląda jak należy.
-
Jedna z tych produkcji, w których chłodna kalkulacja decydentów z Hollywood wzięła zdecydowanie górę nad autorską wizją.
-
Jest oczywiście przepięknie wykonany. Scenografia, efekty specjalne robią robotę. Ale jak mogłyby nie robić w filmie mającym budżet liczony w setkach milionów? Pytanie tylko czy te dodatki wystarczą aby osłodzić fakt, że mamy do czynienia z filmem co najwyżej średnim?
-
Fantastyczny przykład na to, że dobre inspiracje i być może jeszcze lepsze chęci i aspiracje nie wystarczają aby powstał dobry film.
-
Gorący, energetyczny, pełen rozbuchanych emocji.
-
Zapewni dzieciom i dorosłym raczej przyjemne 1,5h. Nie zmienia to jednak faktu, że mógłby to być film nieco bardziej przemyślany i dopracowany.
-
Jest filmem zwyczajnie letnim. Kolejne minuty seansu mijają bezboleśnie, ale tak naprawdę po seansie niewiele w Was pozostanie.
-
Porządnie skonstruowane kino wymagające od widza sporo skupienia.
-
Powiew świeżości w skostniałym kinie wojennym.
-
Dobry przykład, tzw. kina środka. To film, który łatwo powinien sobie zaskarbić przychylność "przeciętnego zjadacza popcornu".
-
Pokazuje że na rodzimej ziemi dotarliśmy już do momentu, w którym od technicznej strony naprawdę nie ma się czego wstydzić.
-
W swojej klasie nie najgorszy. Jego siłą jest zgrabna ucieczka od schematów oraz do pewnego stopnia zabawa nimi.
-
Typowy budy movie ze strzelaninami i pościgami idzie tu pod rękę z typowym dramatem i melodramatem.
-
Był niewyróżniającym się kinowym patrzydłem. Z niezłą intrygą, przyzwoitym aktorstwem i średnią reżyserią.
-
Kino najgorszego sortu. Komediowy rak który drąży polskie kino i którego należy się jak najszybciej pozbyć aby nie męczyło naszych umysłów.
-
Jeśli więc, drogi widzu, chcesz oszczędzić sobie 1,5 godziny, które mogą przyprawić o kilka siwych włosów, omijaj w kinie film z daleka.
-
Najmocniejszym jednak argumentem, który przekona do siebie wszystkich - młodych i starych - jest oczywiście sam świetnie wyanimowany smok. Niby wielki i zielony, ale jednak włochaty przytulak.
-
Mam wrażenie, że kluczowe jest tutaj pierwsze 20 minut filmu. W tym czasie albo "kupicie" i wnikniecie w estetykę filmu albo kompletnie ją odrzucicie.
-
W zasadzie synonim męczącej artystycznej pretensji, która w polskim kinie wciąż jest silna.
-
Choć dzieło Stillmana nie jest to filmem w żadnej mierze wybitnym to życzyłbym sobie i Wam, drodzy czytelnicy, więcej takiej właśnie rozrywki w kinach.
-
Dobry Lynchowski film, ale niestety nic ponadto. Trochę zabrakło mi tu jakiegoś bardziej autorskiego sznytu, czegoś bardziej odrębnego.
-
Chcę więcej tak solidnych i bezpretensjonalnych twórców jak Grzegorzek.