W środku arktycznej tundry rozbija się samolot z jedynym pasażerem.
- Aktorzy: Mads Mikkelsen, Maria Thelma Smáradóttir, Tintrinai Thikhasuk
- Reżyser: Joe Penna
- Scenarzyści: Joe Penna, Ryan Morrison
- Premiera kinowa: 1 lutego 2019
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 15 maja 2018
-
Pełne emocji i nastroju kino, które zmusza do refleksji, w jakim stopniu człowiek skazany na bezlitosne warunki natury poradziłby sobie bez zdobyczy współczesnej techniki, na przykład smartfona z GPS.
-
8.515 września 2019
- 1
- Skomentuj
-
-
Joe Penna zaliczył mocny debiut. Nie dość, że udało mu się przyciągnąć swoim pomysłem nie byle kogo, bo samego Madsa Mikkelsena, to jeszcze pokazał, że z tak nieprzystępnym dla przeciętnego widza miejscem, jakim jest Arktyka, można wiele zdziałać.
-
Całość pozostaje w miarę bezpieczną, bezbolesną i łatwo przyswajalną rozrywką. Ale też i obiecującym startem kariery...
-
Penna zrobił naprawdę dobry film o ludzkich instynktach, o człowieczeństwie drzemiącym w każdym z nas, o potrzebie pomocy obcym wbrew logice. Choć narracyjne głupoty mnożą się pod koniec opowieści, puszczam je mimochodem.
-
Film idealny do kina, bo wymaga on skupienia i pozwolenia na wciągnięcie się w historię. Nie jest to film dynamiczny, efekciarski, ale napięcie i emocje sprawiają, że trudno oderwać wzrok czy myśli.
-
Przypomina zatem o czymś wyjątkowo istotnym dla samego szeroko pojętego kina katastroficznego i survivalowego, które zazwyczaj tak bardzo jest skupione na wizualizacji żywiołowej katastrofy, że zapomina o znajdującym się w jej środku człowieku.
-
To nie tylko fascynujący obraz walki człowieka z nieubłaganą naturą, lecz skromna, a jednocześnie bardzo emocjonalna opowieść o sile człowieczeństwa i woli przetrwania. Mądra treść i piękna wizualnie forma.
-
Widok niezabudowanego terenu, zdanie na siebie, brak możliwości prowadzenia dialogu i przejmująca cisza przerywana zmieniającą się pogodą sprawiają, że większości widzom trudno będzie zmierzyć się z takim wizualnym oderwaniem od zdobyczy cywilizacji i postępu technologicznego, warto jednak zdobyć się na takie zderzenie dwóch światów, by zyskać odpowiednią refleksję, co nam pozostaje, gdy pozbędziemy się tak znanych wygód.
-
Szkoda jednak, że tak świetnie poprowadzony film kończy się mainstreamowymi kliszami, które zamiast prowadzić "Arktykę" ku artystycznemu spełnieniu, spychają ją na dawno temu przetarte szlaki doskonale znanego gatunku.
-
Bardzo udany film o dramacie przetrwania w beznadziejnej z pozoru sytuacji, o sile woli, uporze, chęci przeżycia, walce, samotności. Przepiękny wizualnie, okraszony doskonałą ścieżką dźwiękową, ze świetną kreacją Madsa Mikkelsena, któremu brawa należą się nie tylko za sam kunszt aktorski, ale i za fizyczne poświęcenie dla roli, dzięki któremu "Arktykę" ogląda się tak dobrze, mimo ogarniającego ciało chłodu.
-
Jeśli niestraszna Wam zima za oknem, to idźcie do kina na Arktykę. Podczas seansu również poczujecie chłód, ale obejrzycie też ciekawą, trzymającą w napięciu produkcję.
-
Pełnometrażowy debiut Joego Penny to produkcja dobrze zrobiona, mocno trzymająca się realistycznego podejścia i hołdująca idei podążania wytyczonymi ścieżkami i schematami nawet w sytuacjach ekstremalnych.
-
Nie proponuje nic szczególnie nowego w ramach tej gatunkowej formuły. Potrafi trzymać w napięciu dzięki konsekwencji, z jaką reżyser podąża raz obraną ścieżką. Jedynie w finale stawia na zbyt łatwe moim zdaniem rozwiązanie.
-
Oddając sprawiedliwość Pennie, trzeba powiedzieć, że udaje mu się zbudować napięcie, mimo że cały czas dobrze wiemy, iż bohater przeżyje. Film ma dobre tempo i brzmienie blockbustera - kompozycje Josepha Trapanese przypominają patosem te, które stworzył do "Niepamięci" z Tomem Cruisem czy "Zbuntowanej" z Kate Winslet.
-
Kino nastrojowe i refleksyjne, zmuszające nas do przemyśleń na temat natury ludzkiej, jej wrażliwości, ale też otaczającego nas bezkresnego piękna dziewiczej przyrody.
-
Jest bezkompromisowym i niekrzykliwym widowiskiem, więc nie upatrzymy tam prosto zbudowanej dramaturgii, jak w podobnej maści utworach - Cast Away, czy 127 godzin.
-
W moim przekonaniu jest to obraz wart uwagi, który zostawia po sobie ślad. Zmusza w trakcie seansu do refleksji.
-
Ten film się "czuje", zarówno zimno i ból, jak i rozpacz i zanikającą nadzieję. Obraz mocno angażuje, niby obserwujemy potyczki bohatera z perspektywy wygodnego fotela, ale ten dystans z każdą minutą akcji zanika.
-
Penna opowiada o prawdziwym człowieku i jego ciężkich zmaganiach z nieprzyjazną naturą, w sposób bardzo ludzki. I chociaż to, co w tej produkcji najcenniejsze, ulatuje gdzieś w ostatnich minutach seansu, pozostaje ona solidnym i wartościowym dziełem.
-
Jak na fabularny debiut, wyróżnia się konsekwentną wizją i podziwu godną determinacją w realizacji. Penna wyraźnie poszukuje własnych filmowych kodów, nie chce mówić cudzym językiem. W przeciwieństwie do jego internetowej twórczości, "Arktyka" to dzieło jak najbardziej serio - chłodne, precyzyjne w stylu skandynawskiego slow cinema, zaskakujące dojrzałością.
-
Powtarzane z konieczności czynności, stanowiące pierwsze sceny, pozbawione zupełnie kontekstu czy jasnej motywacji są mocnym i prawdziwym elementem tego dreszczowca.
-
Fanom "Alive - dramatu w Andach" zabraknie być może trochę scen spod znaku gore, ale finalnie powinni być usatysfakcjonowani. Fani "127 godzin", czy "Wszystko stracone" poczują się tu, jak w domu.
-
Pomimo dobrego pomysłu, świetnego aktorstwa, genialnej muzyki i klimatycznych zdjęć, film, jak dla mnie, okazał się lekko rozczarowujący. Przede wszystkim jest on dość nierówny w swej nieprzewidywalności.
-
Filmowa adrenalina w czystej postaci. "Arktyka" to jeden z najmocniej trzymających w napięciu filmów ostatnich lat. Od pierwszej zaspy do ostatniej.
-
To nie tylko znakomicie sfilmowana i brawurowo zagrana przejmująca opowieść, ale też ważne przypomnienie tego, że nie jesteśmy panami i władcami tej planety.
-
Bardzo skromne kino. W wyciszeniu, niemal braku słów i podkreśleniu człowieczeństwa dwójki postaci tkwi ogromna siła tego filmu. Penna nakręcił obraz pozbawiony hollywoodzkich trików. Nie doświadczymy w nim spektakularnych lawin ani bijatyki z niedźwiedziem. Dzięki znakomitej, pełnej emocjonalnego oddania roli Mikkelsena doświadczamy całego przekroju emocji człowieka walczącego z prawami natury.
-
Czuć tutaj wręcz klimat klaustrofobii oraz izolacji, co w przypadku debiutu jest sporym osiągnięciem. Ci, co tęsknią za chłodem i chcą poczuć odrobinę chłodu w upalne lato, "Arktyka" jest idealnym miejscem. Pod warunkiem, że lubicie szkołę przetrwania.
-
To seans, który można odbyć przy okazji transmisji telewizji czy w wolny wieczór, po znalezieniu go na ulubionej platformie streamingowej, ale zdecydowanie nie warto wybierać się specjalnie dla niego przed ekrany kin.
-
Nie da się zapomnieć tego obrazu! I nie da się go nie przeżywać całym sobą. Nieco ponad 1,5 godziny spędzone z filmem ARKTYKA zostawiły we mnie ślad na zawsze. Jego surowa, ascetyczna wręcz estetyka, połączona z poetycko wręcz ujętą wzniosłością opowieści o wszystkim, co najważniejsze - powaliła mnie na kolana!
-
Pena w swoim debiucie wykazuję się dojrzałością i zabiera widza na bardzo niekomfortowy spacer po Arktyce. Zarówno fani Madsa wyjdą z kina zadowoleni, jak i osoby szukające ochłody w "biegu oscarowym", szczególnie te, które cenią sobie przyjemną, lecz niezbyt wymagającą dawkę "slow cinema".