W trakcie kręcenia jednego ze swoich filmów Jean-Luc Godard zakochuje się w siedemnastoletniej aktorce Anne Wiazemsky.
- Aktorzy: Louis Garrel, Stacy Martin, Bérénice Bejo, Micha Lescot, Grégory Gadebois i 15 więcej
- Reżyser: Michel Hazanavicius
- Scenarzysta: Michel Hazanavicius
- Premiera kinowa: 2 lutego 2018
- Dodany: 29 sierpnia 2017
-
To jadowity, lecz także podlany ciepłym humorem pamflet na radykalizację ideologiczną mistrza, która miała miejsce po premierze źle przyjętej "Chinki" w 1967 r.
-
Hazanavicius znowu po "Artyście" tworzy dzieło dedykowane sztuce filmowej. Wypełnione szczerym uczuciem i błyskotliwą, acz ciepłą ironią.
-
Reżyser wyznaje miłość tym filmem do kina Godarda, ale również nie boi się kontestować jego postaw i zdania. A przy tym całym zachwycie tworzy swoje autorskie, niewtórne, a kreatywne kino.
-
Moja ocena jest jednocześnie potwierdzeniem słów samego Michela Hazanavicius'a przewidującego, że jego najnowszy film może nie spodobać się tym, którzy Godarda postrzegają niczym muzealny eksponat. Obalenie godardowskiego pomnika wymaga bowiem nie lada wysiłku twórczego, sama plotka niestety nie wystarczy.
-
Przy całej mojej sympatii dla tej produkcji trzeba jasno powiedzieć, że Ja, Godard to nie jest film dla każdego. Najbardziej ubawi miłośników kina, bywalców festiwali filmowych i pasjonatów.
-
O ile uwielbiający pastisz Hazanavicius nieźle poradził sobie z konwencją kina niemego w "Artyście", o tyle poległ w zderzeniu z Godardem. Powodów do zachwytu z pewnością nie ma też sam "papież Nowej Fali" - nawet jego eksperymentalne chwyty zbłądziły w końcu pod strzechy.
-
Bardzo zaskakujące i świeże kino biograficzne, które bawi się konwencją i formą. Mocno w duchu Godarda, ale też niepozbawione ironii, dystansu oraz humoru. Chyba to pozwala spojrzeć na tego filmowca jak na człowieka, zamiast stawiania kolejnego pomnika czy jednostronnej laurki. Tak oryginalnego podejścia do biografii nie widziałem od czasu "Love & Mercy".
-
Mnie ten film urzekł. Urzekło mnie to, jak wielkim hołdem był dla postaci Jeana-Luca Godarda, mimo że nieraz pokazywała go w niezbyt korzystnym świetle.
-
Bezpretensjonalne "Redoutable" jest biografią, na którą wielki reżyser zasługiwał. Nawet pomimo faktu że wciąż zasługuje na więcej.
-
Mnie się ta zabawa z leciwego mistrza podoba średnio.
-
Co by nie powiedzieć o "Le Redoutable" - że sprawnie nakręcony, zabawny i fantastycznie obsadzony - trzeba dodać, że karmi się plotką. Scenariusz powstał w oparciu o książkę biograficzną Wiazemsky, trudno nie zakładać, że pisząc historię ich małżeństwa, które zakończyło się rozwodem, kierowała się obiektywizmem.
-
Znacznie więcej niż pozytywna niespodzianka.
-
Dzieło, choć ciekawe, finalnie nie rezonuje tak mocno, jak powinno. Nie zostaje w głowie. Duch Godarda jest większy niż ten film!
-
Problem Ja, Godard jest zatem tym bardziej doniosły, iż zasadza się na sporze wybornego warsztatu realizacyjnego z miałką artystyczną wartością. Ten pierwszy jest godzien pozazdroszczenia, czego zresztą po Hazanaviciusu mogliśmy się spodziewać, lecz na tej drugiej płaszczyźnie zawodzi.
-
Ciężko ocenić, jak dobrze sprawdza się jako rzeczywista biografia - niewątpliwie jednak warto poświęcić trochę czasu i zobaczyć barwny i przemyślany portret człowieka, który zrewolucjonizował kino, nigdy nie będąc do końca pewnym swojej roli jako artysty.
-
Pozostawia miejsce na rozczarowanie, ale niektóre sceny bywają niezwykle urzekające.
-
Jest zaskakująco poprawną, klasyczną opowieścią biograficzną, znakomicie zagraną przez Louisa Garrela i Stacy Martin, ambiwalentnie traktującą samego Godarda, ale nie szukającą nietypowej formy czy nowatorskich metod przekazu.