Tomasz Lisek
Krytyk-
Miles Morales zadebiutował na wielkim ekranie w świetnym stylu, a produkcja z jego udziałem powinna stanowić obowiązkowy seans nie tylko dla miłośników Spider-Manów, ale wszystkich fanów kina superbohaterskiego w ogóle.
-
Bez cienia wątpliwości bardzo dobra pozycja i jeden z najambitniejszych filmów superbohaterskich, jakie kiedykolwiek powstały.
-
Dla fanów The Room i kinematografii jako takiej jest to pozycja obowiązkowa, podobnie jak dla widzów, którzy po prostu chcą się pośmiać nad próbami stworzenia Dzieła przez duże D przez kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia o aktorstwie i reżyserowaniu.
-
Niektóre filmy są tak złe, że niezamierzenie zaczynają sprawiać radość podczas seansu dzięki swojej głupocie. Bright nie jest w stanie osiągnąć nawet tego poziomu, gdyż całość jest po prostu zbyt nudna, przewidywalna, płytka i intelektualnie leniwa, aby dało się czerpać z oglądania dzieła Davida Ayera jakąkolwiek przyjemność.
-
Bardzo udany, choć mimo wszystko niepozbawiony pewnych słabości film, którego główną siłę stanowią względnie przyziemny charakter fabuły, świetna gra aktorska, bardzo dobra ścieżka dźwiękowa oraz równowaga pomiędzy komedią a dramaturgią, dzięki której ani przez moment nie można narzekać na nudę podczas seansu.
-
Kolejna już hollywoodzka produkcja, której twórcy zignorowali opowiedzenie interesującej historii i wykreowanie charyzmatycznych bohaterów, a skupili się na widowiskowości i efektach specjalnych.
-
Rozczarują tych, którzy oczekiwali powrotu serii do formy. Mamy do czynienia z dziełem minimalnie tylko lepszym od Na nieznanych wodach, a większość wad poprzedniej części została powielona i tutaj.
-
Zapewnia godziwą dawkę rozrywki, ale do dobrej zabawy podczas seansu niezbędne jest porzucenie jakichkolwiek nadziei na inteligentnie poprowadzoną fabułę, charyzmatycznych bohaterów lub zwroty akcji. Efekty specjalne są wspaniałe, a Kong nareszcie prezentuje się na ekranie tak, jak na to zasługuje - szkoda tylko, że poświęcono wszystkie pozostałe części składowe produkcji na ołtarzu widowiskowości.
-
Nic co dobre nie może trwać wiecznie i po raz kolejny mamy do czynienia z spadkiem jakości za sprawą Apocalypse, co boli tym bardziej, że film w reżyserii Bryana Singera powtarza te same błędy, za które w ostatnich latach krytykowano już inne pozycje.