Magdalena Szwabowicz
Krytyk-
Mieszanina powagi, frywolności, dramatyzmu i komizmu sytuacyjnego, jaką nakarmili nas twórcy, jest zaiste strawna i pożywna.
-
Nadejdą lepsze czasy należą do takiej kategorii filmów, które ogląda się ze zniechęceniem, wbrew sobie. Dotyczą problematyki zamiatanej pod dywan i pod świadomość.
-
Dzięki temu filmowi możemy poczuć, choć przez chwilę, jak wyniszczający jest materializm. Unaoczniamy sobie, że w naszym społeczeństwie sfera "mieć" dominuje nad "być".
-
Film unaocznia jak tragiczny w konsekwencjach może być system edukacji oparty o rywalizację i prym siły, w którym brakuje miejsca na dowolność, wolność, w którym nie występuje atmosfera sprzyjająca rozwojowi.
-
Przyznaję się do emocjonalnego, cielesnego i psychosomatycznego zaangażowania w tę historię.
-
Nasiąknięte rozpaczą i troską o sytuację na świecie autentyczne lustro naszej rzeczywistości.
-
Rekomenduję Kosmos jako hipnotyzujące doznanie będące autoanalizą twórczości Żuławskiego, komentarzem do jakości współczesnych relacji interpersonalnych, a także frywolną konstatacją na temat miłości samego reżysera.
-
Nie jest to może film spektakularny, lecz islandzka specyfika, poczucie humoru i filozofia życia, powodują, że obraz ten zapada w pamięć.
-
Stanowi oczyszczające doświadczenie prowadzące do spokoju. Jest w tym obrazie element nirwany.
-
Pełen jest drobiazgowości ukazującej epokę, w której dzieją się oglądane wydarzenia, a wielość podglądanych rytuałów wymownie nakreśla ducha tamtych czasów.
-
Ten skromy film ogląda się z zapartym tchem i biernym oporem, do którego uzewnętrznienia namawia twórca.
-
Reżyser podważa impreratyw pogoni za szczęściem i przymus dopasowaniem do kanonów związków. Przyznaję, że dzięki poruszanej problematyce, sarkazmowi i satyrze Grek niezmiennie wkupuje się w moje łaski.
-
Dowodzi temu, że gdy inni reżyserzy tracą formę, nie wnosząc do historii kina świeżości - nie mam tu na pewno na myśli wspomnianego twórcy Białej wstążki, a np. Woody'ego Allena, który w 2009 roku wraz z Poznasz przystojnego bruneta przestał mnie zadziwiać - Almodóvarowa drama jest wciąż w grze. Reżyser nie poprzestaje zwiększać wielości środków filmowego przekazu.
-
Uwodzi precyzyjnie skomponowanymi charakterami, jest mieszanką niewinnej kokieterii z groźnym żerowaniem na uczuciach drugiego człowieka.
-
Mogła okazać się dużym eksperymentem formalnym przynoszącym wiele ciekawych wizualnie bodźców i nikłej jakości doznania emocjonalne, na szczęście udało się tego uniknąć. W tej karykaturalnej opowieści kryje się prawda o codzienności każdego z nas oraz sedno poszukiwań dróg ucieczki od egzystencjalnej pustki.
-
Greenaway przekroczył wiele granic.
-
Warto zatopić się w inny świat, aby dostrzec globalne problemy i łączące wszystkich ludzi pragnienia.
-
Reżyserka dzierży w swych dłoniach umiejętność równoważenia skrajności w sposób przemyślany. To bardzo cenny i odosobniony dar.
-
Sześciokrotni zdobywcy nagród i wyróżnień w Cannes są mistrzami fonofotograficznego odbicia rzeczywistości i mimo swoistej powtarzalności narzędzi, jakie stosują, i powielania fabuł, pozostają mistrzami. Respektując ciemną stronę ludzkiej mocy, przewrotnie zachęcają do lepszych odruchów.
-
Skrzętnie dopracowany, przemyślany, a jego jakość wywindowała rodzime kino dokumentalne wysoko do góry.
-
Jest ostentacyjnie wykrzyczanym głosem o braterstwie, przeciwstawieniu się własnym ograniczeniom i wszechogarniającym przeciwnościom losu.
-
Wartościowa oraz inspirująca produkcja.
-
Dajcie się uwieść tematyce, niewymownie doskonałemu pięknu fraz Wallach, z którymi w polskim tłumaczeniu trudno się spotkać, oraz nieocenionej urodzie Naomi Levov - nie pożałujecie.
-
Dzieło spójne, niezwykle intymne i poruszające, które pochłonie osoby zainteresowane wątkami LGBT, jak i osoby potrafiące współodczuwać.
-
Przelotni kochankowie budzą skrajne emocje. Obraz bawi i uczy o otwartości na drugiego człowieka, wskazuje na różnorodność ludzkich zachowań i wyborów.
-
Polecam Bez granic wszystkim tym, dla których doznania artystyczne i emocjonalne wiodą prym przy odbiorze ruchomych obrazów. Warto poświecić trochę energii, wytężyć wytrwałość i cierpliwość, bo jest to film, który na stałe zostaje w umyśle i serduchu.
-
Arthousowy i ważny film, który kroczy pod prąd, burzy ramy konwencji i dzięki swej hybrydowości i nieschematyczności osiąga zamierzony cel.
-
Dla jednych okażę się rozliczeniem z przeszłością, dla mnie był emocjonalną, na szczęście nie gatunkową, a realistyczną podróżą w przyszłość.
-
Demaskuje wszystkie grzechy świętych. Jednak gdy zajrzymy głębiej, dostrzeżemy, że jest to film o nas samych- wszystkich grzesznikach, zarówno świeckich, jak i duchownych.
-
Jeśli żaden z poruszonych wątków nie przykuł Twojej uwagi, to zapewniam, że zdecydowanie warto spędzić godzinę i czterdzieści minut w gronie wspomnianych wcześniej aktorów.
-
Jedność i siła obrazu Ceylana tkwi w wysmakowanej grze aktorskiej oraz jego melancholijnym zapisie opartym na długich ujęciach. Wszystko potęgowane cudownością anatolijskiej krainy, której krajobraz przeszywa do głębi.
-
Choć mieniąca się złotem Adela z obrazu Klimta nie wiedzie prymu, lecz zostaje zdyskredytowana przez rolę Hellen Mirren, obraz nie traci na swej niezwykłości. W końcu Mirren wie jak być i grać królową.
-
Może zatem zachwycić tych, którzy są w stanie docenić środki filmowego przekazu i wielość zabiegów formalnych. Dla pozostałych, ceniących nadbudowujące się, emocjonalne, spójne, choć mniej eksperymentalne filmy, pozostaje obejrzenie i docenienie pierwszego filmu Antoniak, Nic osobistego bądź przedostatniego, frustrującego i niepokojącego Code blue.