Tomasz Rachwald
Krytyk-
Częściowo farsa, a częściowo szkic na temat okrucieństwa władzy. Brytyjsko-francuski film o przewrocie pałacowym Chruszczowa jest świetną komedią, od której włos się jeży na głowie.
-
Młody debiutant z Nałczyku wykazuje się nadzwyczajną dojrzałością, gdy przychodzi mu pokazać gordyjski węzeł pretensji, jakie żywią wobec siebie etniczne grupy zamieszkujące rosyjski Kaukaz.
-
Chociaż na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych nie pojawiło się żadne arcydzieło na miarę "Ostatniej rodziny", to jednak "Cicha noc", debiut fabularny, jest kolejnym sygnałem zapowiadającym wysyp kolejnych filmów dobrych i bardzo dobrych, jeśli tylko zadbać o dalsze finansowanie i opiekę merytoryczną dla filmowców.
-
Dbałość o detale i staranna choreografia scen z udziałem uzbrojonych postaci, które usiłują pozabijać się nawzajem, przynoszą szczególnie imponujący efekt.
-
Największe przy tym wrażenie robi kunszt, z jakim Bellocchio pokazuje radzące sobie ze śmiercią matki dziecko. Nie ma tu miejsca na uciekanie w tani sentymentalizm - reakcją małego Massimo nie są łzy - są nią szok i bunt.
-
Pomimo dużej liczby zaangażowanych znanych aktorów, ma jedną prawdziwą gwiazdę - olbrzymią małpę. To właśnie wokół niej zbudowana jest cała historia - pozbawiona głębi, ale piękna i ukierunkowana na czystą zabawę.
-
Bracia Dardenne'owie zwykli łączyć w swoich filmach wrażliwość społeczną z wyważonym realizmem. Jednak po "Nieznajomej dziewczynie" można im zarzucić nadmierną dosłowność przekazu i skłonność do moralizowania.
-
Wyjątkowo udana współpraca zdolnego reżysera z profesjonalnym scenarzystą pozwoliła stworzyć prawdopodobnie jeden z najlepszych polskich filmów.
-
Jako remake film ten sprawdza się nieźle, jako dyskusja z normami gatunkowymi westernu również nie najgorzej. Fuqua nakręcił film samoświadomy i więcej niż poprawny. Niech to wystarczy.
-
Satysfakcjonujący film gatunkowy korzystający ze starych klisz.
-
Poza tą wielką draką w Lipsku sceny akcji co nieco jednak nużą.
-
Mamy jednak do czynienia z zakonserwowaniem narracji wygładzającej wyboje historii - i ze zwyczajnie niedobrym filmem.
-
Pomimo swojego okrucieństwa film czaruje bowiem obrazem i dźwiękiem.
-
Na tle gigantycznych dekoracji filmu do złudzenia przypominającego klasycznego "Ben Hura" dwóch najwytrwalszych sceptyków kamery wygłasza swoje credo.
-
Nawet jeśli poszukiwanie sensu pomiędzy dwoma częściami filmu okaże się jałowe, nie unieważnia to przyjemności, jaką daje obcowanie z ekranowym Milesem.
-
Pozbawiony finezji, celu i emocji.
-
Jest tak nudny, że zapomina się o nim po chwili.