Ana cierpiąca na ataki paniki zakochuje się z wzajemnością w Tomie. Związek pozwala kobiecie przezwyciężać trudności.
- Aktorzy: Mircea Postelnicu, Diana Cavallioti, Carmen Tanase, Vasile Muraru, Tania Popa i 15 więcej
- Reżyser: Calin Peter Netzer
- Scenarzyści: Calin Peter Netzer, Cezar Paul Badescu, Iulia Lumânare
- Premiera kinowa: 20 października 2017
- Premiera światowa: 17 lutego 2017
- Dodany: 18 lipca 2017
-
W trakcie dwugodzinnego seansu towarzyszymy bohaterom przez tak długi okres ich życia, że łatwo jest się przejąć ich losem.
-
Dobry montaż, zdjęcia i aktorstwo to wciąż trochę za mało, gdy zawodzi technika opowiadania historii, a film się dłuży, nie dając widzom tego, co obiecał. Zmarnowany potencjał.
-
Historia jest niecodzienna, interesująca i bynajmniej nieoczywista.
-
Nic więcej ponad typowy obraz o destrukcyjnym związku. Takie rumuńskie "Mon Roi", ale efektownego tempa francuskiej produkcji i bez rewelacyjnego Vincenta Cassela.
-
Ana, mon amour to w zasadzie spektakl dwóch aktorów i trzeba przyznać, że Mircea Postelnicu i Diana Cavallioti spisali się bardzo dobrze.
-
Nie jest to z pewnością zły film, ale na tle osiągnięć kinematografii, z jakiej pochodzi, wypada co najwyżej średnio.
-
"Ana, mon amour" jest też wreszcie pięknym romansem opowiedzianym bez ckliwego sentymentalizmy - z surowością charakteryzującą nowe kino Rumunii z powodzeniem podbijające od lat światowe festiwale.
-
Trudny w odbiorze, ale będący istotną lekcją.
-
Skromne, autentyczne, trącące emocjonalne struny kino.
-
Trzeba docenić reżysera, że świetnie skomponował swój film z eklektycznych fragmentów - potrafił tak poprowadzić akcję, by wydarzenia z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości składały się na większą, spójną całość.
-
Prowokujący ambiwalentne uczucia, ale produkujący ich wiele. To kino idealnie wyśrodkowujące powagę, biorące się za temat pozornie banalny, a opowiadający z wielkim humanizmem.
-
Jest pewien element, który broni film jako całość. To znakomite i autentyczne aktorstwo Diany Cavallioti oraz Mircei Postelnicu.
-
Moim głównym problemem z tym filmem jest, jak zwykle, sztuka operatorska, tj. kręcenie kamerą z ręki. W tym przypadku jest to zabieg męczący i kompletnie nieuzasadniony - chyba, że chciano zapewnić widzom czterowymiarowe współodczucia bohaterki cierpiącej na zawroty głowy.
-
Bardzo dobra baza dla niezliczonej ilości filmów psychologicznych: obecne w historii dylematy mogą zainspirować dziesiątki scenarzystów. W tej pracy Cãlin Peter Netzer niestety nie rozwinął żadnego do końca.
-
Należy do tego typu kina, które dotyka, kąsa, szarpie - a w efekcie boli. To trzeci już, tylko w tym roku, rumuński film w polskich kinach, który warto poznać.
-
Zaskakuje nie mniej niż "Pozycja dziecka" - wcześniejszy psychodramat rumuńskiego reżysera - choć jest filmem trudniejszym i bardziej wymagającym.
-
Jest realistyczna na poziomie obrazu, ale już nie w skomplikowanej, rozłożonej na blisko 10 lat narracji. Jeżeli oczekujecie linearnie rozwijającej się historii, to przynoszę złą nowinę - nic z tego.