Fiński bokser Olli Mäki ma szansę na pas mistrzowski w wadze piórkowej. Oprócz wyczerpujących treningów pojawia się kolejny problem - Olli zakochuje się w młodej Raiji.
- Aktorzy: Jarkko Lahti, Oona Airola, Eero Milonoff, Joanna Haartti, Esko Barquero i 15 więcej
- Reżyser: Juho Kuosmanen
- Scenarzyści: Juho Kuosmanen, Mikko Myllylahti
- Premiera kinowa: 14 lipca 2017
- Premiera światowa: 19 maja 2016
- Dodany: 26 maja 2017
-
Małe kino, ale niezwykle urzekające.
-
Po seansie pozostawia uczucie melancholii, która, mimo całego swojego smutku, jest szczęściem.
-
Ładna to historia, której brakuje z początku trochę emocjonalności. Ładna, bo to, co dzieje się na ekranie, jest niecodzienną ucztą dla oka.
-
Mała perełka, którą w latach 60. mógłby nakręcić sam Jerzy Skolimowski. Zupełnie jak tytułowy bohater nie wyróżnia się może niczym szczególnym, ale ma wielkie serce.
-
Juho Kuosmanen tworzy kino uważne i poważne, ale dzięki temu urzekające prostotą czystych emocji.
-
Realistyczne, nieupiększane na siłę ujęcia i oszczędna gra aktorów to przeciwieństwo tego, co serwuje nam w podobnych tematycznie produkcjach Hollywood.
-
Bez konsekwencji psychologicznej, impulsywnie, ale rozegrane w każdej sekundzie z pomysłem, kontrolą i autorskością widoczną z kosmosu, hipnotyzuje. Jest czymś więcej, niż dramatem sportowym.
-
Skromny, wyciszony i nieefektowny, zupełnie jak jego bohater. Jeśli ktoś oczekuje wielkich emocji, to nie tu. Najmniej zaś jest w nim emocji czysto sportowych - to trochę taki anty-Rocky - najważniejsza walka rozgrywa się poza ringiem.
-
Międzynarodowy sukces filmu Kuosmanena nie byłby możliwy bez odtwórcy głównej roli. Jarkko Lahti nie tylko upodabnia się bardzo do prawdziwego Olliego, ale nadaje jego filmowemu awatarowi nader sympatycznego i szczerego usposobienia.
-
Stanowi filmowy wehikuł czasu: cofa nas do innego kina, innej mentalności. Czarno-biała, paradokumentalna faktura taśmy 16 mm z grubym ziarnem i dużym kontrastem nie tylko przywołuje kino nowofalowe z epoki. Jest też jak patyna, spod której wyłania się obraz lat 60., gdy dopiero raczkowały dominujące dziś społeczne tendencje.
-
Nakręcony w czerni i bieli kameralny obraz Juho Kuosmanena w warstwie merytorycznej zaskakuje. Bohater nie przypomina bowiem czempionów z konkurencyjnych produkcji bokserskich.
-
Całość ma w sobie pewną dozę magii. Nostalgii za kinem, które minęło. Na tym polega sekret filmu Juho Kuosmanena, który zamiast mamić widza toną efektów specjalnych, skupia się na minimalizmie i dylematach swojego bohatera.
-
Choć część widzów może zrazić powolne tempo filmu oraz brak jakichkolwiek fajerwerków, zarówno w warstwie fabularnej, jak i realizacyjnej, myślę, że warto dać tej produkcji szansę. "Olli Mäki. Najszczęśliwszy dzień jego życia" to rzeczywiście spokojny, wyważony obraz, który być może nie angażuje tak bardzo, jak inne kinowe propozycje tego lata, ale z pewnością skłania do refleksji.
-
Kuosmanena najmniej interesuje sama walka. Woli obserwować to, co dzieje się wokół. Sceny ważenia zawodników, konferencji prasowych, przyjęć. Pokazuje człowieka, który nie pasuje do kłębiących się wokół niego ambicji. I jest wystarczająco silny, by nie załamać się po porażce.
-
Kuosmanen okazał się znakomitym realistą, wyczulonym na niuanse. Obok emocjonalnego napięcia w "Olli Mäkim" niepostrzeżenie pojawia się subtelny i bardzo ciepły humor.
-
Miłe zaskoczenie. I wreszcie bokserski film z morałem na miarę naszych czasów.
-
Utrzymany w czerni i bieli, ujmuje estetyką. Nie zabrakło humoru sytuacyjnego charakterystycznego dla kina skandynawskiego, ale serwowany jest on również bardzo oszczędnie, dawkowany w nienachalny sposób, zgrabnie, a nawet momentami z dozą finezji.