Jeddite
Użytkownik-
Z jednej strony, ciekawa akcja, dobre zrozumienie postaci Supermana i typowy, gunnowski humor (nie przeszarżowany w mojej ocenie). Z drugiej, masa deklaratywnych dialogów i poczucie, że przeoczyliśmy jakiś prequel tego filmu. Jednak całościowo jest to bardzo dobra rozrywka.
-
7.527 lipca
- 1
- #8 w nowych
- Skomentuj
-
-
Nie rozumiem fenomenu tego serialu. Od "Pamiętników z wakacji" różni go właściwie tylko profesjonalna realizacja techniczna. A tak analogicznie mamy nieciekawe historie antypatycznych ludzi. Rzekome przesłanie społeczne ogranicza się do kilku niezbyt subtelnych dialogów. Humor zazwyczaj żenujący lub obrzydliwy. I tylko wakacyjny klimat daje radę.
-
Maksymalnie schematyczna historia o Smerfach. Kilka udanych żartów nie zmienia faktu, że jest to sztampowy film złożony z wytartych klisz i trywialnych dialogów, gdzie końcowe rozwiązanie wyskakuje z d*py. W dodatku modele postaci sprawiają wrażenie zrobionych bardzo amatorsko (chociaż już tła wyglądają ładnie).
-
Serial, który z początku trochę irytuje powtarzalnym schematem programu kulinarnego. Jednak z czasem, gdy postacie otrzymują więcej miejsca dla siebie, okazuje się fajną zabawą typowymi motywami fantasy z masą ciekawych pomysłów i trochę szalonym, ale uroczym, humorem.
-
Jeden z ciekawszych polskich seriali po '89 roku. Co prawda 1. sezon nie do końca przekonuje, ale już sezony 2-3 są naprawdę świetne, a pozostałe, mimo różnych momentów, trzymają przyzwoity poziom. Jest to serial, który stawia na relacje między bohaterami i efektowność, kładąc mniejszy nacisk na realizm historyczny. I może dlatego tak dobrze się go ogląda.
-
Póki mamy tu przygodowe kino w ładnych plenerach, to nieźle się to ogląda. Niestety wiele rzeczy kuleje. Fabuła prościutka i pełna głupotek, rozwoju postaci się nie uświadczy. Ujęcia z dinozaurami spacerującymi za plecami ofiar nadużywane. Finałowy mutant bez sensu - groźniejszy był już nawet papierek po Snickersie z prologu. Szkoda również, że dinozaury nie zżarły największego przygłupa spośród postaci. Podsumowując, maksymalnie wtórny film, który jednak może dać trochę frajdy fanom konwencji.
-
Anime o walkach mechów, gdzie same walki nie są zbyt widowiskowe, ani istotne, a na pierwszy plan wysuwają się problemy i relacje bohaterów. Niestety poziom odcinków jest nierówny. Pierwsza połowa serialu jest dość przyjemna, a w drugiej robi się mroczniej, brutalniej i bardziej męcząco. Dwa ostatnie odcinki to już bezsensowna, nużąca sieczka. A obecne w każdym odcinku obsesje seksualne twórców są często, aż nazbyt żenujące.
-
Nieźle streszcza historię BlackBerry, ale duże przeskoki fabularne sprawiają, że przemiana głównego bohatera nie wypada przekonywująco. Zresztą wszyscy pierwszoplanowi bohaterowi są z różnych powodów irytujący. Trochę drażni również ten dokumentalny styl pracy kamery, choć można się do tego przyzwyczaić.
-
Dokument o brazylijskich ojcach Rydzykach. Pozwala wniknąć w folklor brazylijskiej polityki, ale niestety ma sporo wad. Narracja jest chaotyczna i dość powierzchowna. Natomiast reżyserka nie próbuje zachować bezstronności i wprost przyznaje, że nie rozumie chrześcijaństwa - dlatego do informacji z tego filmu należy podchodzić ostrożnie.
-
"Dekameron" nie jest ekranizacją powieści Boccacia (bierze z niego tylko czas/miejsce akcji oraz ogólną ideę), choć zachowuje frywolny duch oryginału. Jednak serial ma trochę dziwaczny humor, do którego nie zdołałem się przekonać. Przeszkadza również obsada dobierana z klucza politycznej poprawności.
-
Z jednej strony, serial trzyma się komiksowej historii powtarzając nawet dokładnie niektóre sceny i dialogi (co nie jest złe, bo są świetne). Z drugiej, dodaje nowe elementy, co bywa dobre (wiele udanych żartów, pogłębienie niektórych postaci, historia po napisach), jak i złe (kilka sztucznych dialogów z leniwymi ekspozycjami, nowe postacie, które są zbędne (Metadana) lub irytujące (Apoteka, matka Cezara)). Poziom animacji niższy, niż w filmach. Jednak całościowo jest to bardzo dobra rozrywka.
-
Film o facecie, który chce naprostować siostrę poprzez sport. Produkcja zaledwie poprawna, ale zdjęcia plenerów i sportowy klimat fajne. Jest to norweska wersja szwedzkiego "Poza trasą" - filmy są niemal identyczne, ale ta norweska wersja jest nieco sympatyczniejsza (mimo, że wątek brata kończy się gorzej).
-
Odstawienie Bay'a od reżyserii poskutkowało tym, że sceny akcji wyglądają lepiej, niż w poprzednich częściach, a finał tak nie nuży. Scenariusz wciąż szablonowy, żarty takie sobie, ale wizualnie wygląda jak zwykle dobrze. Można obejrzeć.
-
Świetna animacja skrząca się od nieustannych gagów, a mimo to nie stroniąca od mądrego morału. I tylko czasem ten szalony rajd po świecie klocków przystaje na kilku fabularnych mieliznach.
-
Mimo sporej ilości błędów logicznych, jest to zabawna i ciepła historia. Fajny klimat lat 80-tych. Finał całkiem niezły i nie nudzi tak, jak finałowe rozpierduchy w sequelach Transformersów. Aktorka grająca główną bohaterkę zaliczyła dobry występ - mimo, że w początkowych scenach jej postać irytuje, to szybko nabiera charakteru. Obok T1 zdecydowanie najlepsza część serii.
-
W tym filmie jest sporo złego - przeciętne scenopisarstwo, ekspozycyjne dialogi, miejscami niedorobione tła na greenscreenach. Ale jednocześnie jest to film zabawny (przeważnie) i pełen kreatywnej zabawy. A już szczególnie Black i Momoa mieli ewidentnie kupę frajdy z grania w tej produkcji.
-
66 kwietnia
- 1
- Skomentuj
-
-
Ciekawa, trochę mroczniejsza, wersja Śnieżki. Chociaż za wiele dzieje się tu przypadkiem, a przesadzona gra Theron niezbyt pasuje do konwencji. Zresztą główni bohaterowie też nie są napisani, ani zagrani specjalnie dobrze, ale film sprawdza się jako widowisko fantasy.
-
Wizualnie film wygląda bardzo dobrze (mimo że część czarów ukryto na cięciach). Nieźle brzmi też muzyka. Z resztą już gorzej - przede wszystkim bardzo niedopracowana scenariuszowo historia. W dialogach często słychać ekspozycje i mętną, ale nachalną dydaktykę. I jeszcze aktorzy, którzy często wpadają w tą głupią manierę mówienia do dzieci, jak do kretynów.
-
Film o facecie-dupku-pasożycie, który dostaje niezasłużoną drugą szansę. I o zidiociałej dziewczynie, która trwa z nim w związku wyłącznie ze względu na syndrom sztokholmski. Niezły motyw o odkupieniu win zza grobu został zaprzepaszczony głównie przez antypatyczne, głupie postacie, przeciętną realizację i słaby scenariusz. Jest kilka niezłych żartów, ale większość jest ciężkawo-żenująca.
-
Serial ma wysoki próg wejścia - początkowo jest tu dużo gadania o polityce międzynarodowej i osobach, które nie pojawiają się na ekranie. Jednak gdzieś w połowie pierwszego sezonu opowieść zaczyna się skupiać na głównej intrydze i postaciach, co wychodzi mu zdecydowanie na dobre. Co prawda Kate często irytuje swoją postawą harcereczki wiecznie ratującej świat, ale już Hal, dyplomata z syndromem odstawienia od stanowisk, jest bardzo ciekawą postacią.
-
Całkiem nieźle pomyślany film o włamaniu maturzystów do MEN. Chociaż z początku mogą tu zniechęcać drewniane żarty, słaba gra młodych aktorów oraz niesympatyczne postacie - absurdalnie niedojrzały Kapsel, patologiczny dziadek oraz upośledzony dyrektor, który mówi o swoich uczniach per "istoty", jakby byli jakimiś podludźmi.