Agnieszka Karpiel
Krytyk-
Jak jednak na porządnego blockbustera przystało, "Jurassic World: Upadłe królestwo" ogląda się bardzo dobrze. Nie brakuje efektownie zmontowanych scen akcji, pościgów i zaskoczeń.
-
Z żalem trzeba przyjąć brak zdecydowanej wizji na pełnokrwistych bohaterów, którzy mogliby podtrzymać płomień fanowskiej fascynacji. Tymczasem zaprezentowano nam tylko symulację "Gwiezdnych wojen" - a to jest zdecydowanie za mało.
-
Czystość obrazu i konsekwencja, z jaką Łukasz Ronduda sportretował tych dwoje artystów, zasługują na duże brawa. Zdecydowanie lepiej wyjść z kina z uczuciem niedosytu niż zobaczyć wszystko i na drugi dzień zapomnieć, o czym był film.
-
Jako widzowie chłoniemy każdą kolejną scenę, tak jakbyśmy wreszcie mogli zajrzeć do wszystkich najbardziej skrywanych miejsc ich domu.
-
Bez wątpienia daje nadzieję interesujący rozwój twórczości reżysera - mimo że w filmie można znaleźć kilka uproszczeń, zbyt dosłownych scen i schematycznie wykreowanych postaci.
-
Nie jest filmem łatwym w odbiorze, bo nie pomaga nam oswoić się z bólem i cierpieniem. Podczas seansu kręcimy się w fotelu, wszystko zaczyna nas boleć, chcemy, aby seans się skończył. Powodem tych odczuć nie są jednak nuda ani banał.
-
Po tytule można by się spodziewać klasycznej bitwy międzygatunkowej. Tak jednak się nie dzieje, i mimo iż oglądamy doskonale zrealizowany i odpicowany na medal blockbuster, to górę biorą rozważania natury filozoficznej, a wybuchy są tylko ładnym tłem.