W czasie inwazji nazistowskiej we Francji Georg ucieka z Paryża i kieruje się do Marsylii. Dla bezpieczeństwa mężczyzna przejmuje tożsamość zmarłego pisarza, którego dokumenty posiada, w tym wizę umożliwiającą wyjazd do Meksyku.
- Aktorzy: Franz Rogowski, Paula Beer, Godehard Giese, Lilien Batman, Maryam Zaree i 4 więcej
- Reżyser: Christian Petzold
- Scenarzysta: Christian Petzold
- Premiera kinowa: 3 maja 2019
- Premiera światowa: 17 lutego 2018
- Dodany: 21 lutego 2018
-
W kadrach autora zdjęć Hansa Fromma, współpracującego z Petzoldem przy niemal wszystkich jego filmach, w ciemnych zaułkach Marsylii, małych kawiarenkach i podupadłych hotelach, ożywa świat kina noir, z przegranymi femmes fatales i mało heroicznymi, samotnymi bohaterami, uwikłanymi w historie, które ich przerastają.
-
Jest w tym obrazie przejrzystość konceptu oraz dosłowność, która mogłaby pozbyć się literackiego bagażu, ale i nawet z nim jest to dzieło warte obejrzenia.
-
Film Petzolda to zaskakująca gra z widzem. Stosując niekonwencjonalne analogie historyczne, reżyser dotyka spraw niezwykle współczesnych i uniwersalnych. Jego bohaterowie mogliby spotkać się zawsze i wszędzie - ich los wyglądałby prawdopodobnie tak samo.
-
Magia kina wciąż działa. Choć mamy do czynienia z filmem wysoce intelektualnym, drobiazgowo przemyślanym, na domiar nieco politycznym, są w nim miejsca skłaniające do zadumy. Czar długo nie pryska po wyjściu z kina.
-
8.39 maja 2019
- Skomentuj
-
-
Tranzyt, pomimo oryginalnej konwencji i bogactwa podejmowanej przez niego tematyki, ogląda się bardzo łatwo. Historia sama w sobie jest dość prosta, a melodramatyczne motywy i zwroty akcji nie należą do szczególnie zaskakujących. Jednak literackość produkcji Niemca momentami może dać się we znaki.
-
Niestety "Tranzyt" oprócz wielopłaszczyznowych sukcesów, skrywa w sobie również masę niewykorzystanego potencjału. Z wizji uchodźczego życia, autor często przeskakuje w klimaty przesadnie sentymentalne lub nostalgiczne, co można odczytać zarówno jako płytkie triki, jak i brak wyczucia czy subtelności w budowaniu przez siebie opowieści. A szkoda, bo film jest najlepszy wtedy, gdy twórca zbytnio nie kombinuje, a widz przygląda się uniwersalizmowi codziennych zmagań ludzi.
-
Największym przekleństwem "Tranzytu" jest właśnie jego rozbuchana literackość, całkowite "nieokrzesanie" przekładu - tak jakby tłumacz uznał, że język filmu uniesie każdą postać słowa pisanego. Co sekunda giniemy więc przytłoczeni deklamacjami trzecioosobowego narratora - literą tak potoczystą, że w jej nurcie giną końcówki nitek, których jeszcze nie zdążyliśmy sobie na dobre powiązać.
-
Po raz pierwszy powieść autorstwa Anny Seghers, na motywach której oparty został film Petzolda, wydana została w 1944 roku. Opisane w niej wydarzenia zostały tu osadzone we współczesnej scenografii. Dzięki temu powstała skłaniająca do refleksji analogia pomiędzy losem ówczesnych uchodźców, a obecną falą migracji do Europy.
-
Poszukiwacze oryginalności w kinie powinni zobaczyć, ale zalecam miarkowanie oczekiwań.
-
Nie jest to film bez wad, ale ze względu na swój przekaz zaliczyć go trzeba do grona "warto".
-
Utwór kuszący wizualnie i aromatyczny, ale chwilę później zaczynający irytować. Przebrany za coś naprawdę wyrafinowanego szybko pokazuje, że w jednym miejscu jest popruty, tam za duży, tu za mały, a generalnie to kolory do siebie nie pasują i kogoś naśladują.
-
Trzeba oddać Christianowi Petzoldowi, że nie boi się ryzykować. Miesza przynajmniej dwa porządki czasowe - drugowojenną zawieruchę oraz współczesne podminowanie kwestiami terroryzmu i migracji.
-
Całość ma w sobie coś z paranoicznej atmosfery osaczenia typowej dla kina Romana Polańskiego. Jest jednak przede wszystkim intrygującym ćwiczeniem stylistycznym.
-
7.25 maja 2019
- Skomentuj
-
-
Mix smaków, rytmów, czasów i konwencji. Widzowie zostają wplątani w grę, której reguły muszą sami odkryć. Konstrukcja filmu trochę przypomina spektakl oglądany w teatrze.