Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
6.4 10.0 0.0 69
Pozytywnie oceniony przez krytyków
6.3
Pozytywnie oceniony przez użytkowników

Dzięki oryginalnemu brzmieniu Queen staje się jednym z najpopularniejszych zespołów w historii muzyki.

  • To po prostu poprawna, rodem z podręcznika zrobiona, biografia o zespole Queen, którą dobrze się ogląda, ale bardziej ze względu na ich muzykę stworzoną przecież znacznie wcześniej niż film. Myślę, że produkcja wyszłaby lepiej, gdyby przy projekcie pozostał Sacha Baron Cohen.

  • Mogę rozpisywać się na temat tego, co w tym filmie się nie udało. A nie udało się sporo. Lecz moje serce fanki Queen płonie - i chyba o to chodziło. To nie jest bardzo dobry film. Ale ma momenty wybitne. Rami Malek nie dostanie Oscara. Lecz to nie jego wina. Dał z siebie 200%. Pierwsza część filmu stanowi raczej karykaturalny skrótowiec. Wartość budują dopiero ostanie trzy kwadranse. A odtworzenie koncertu Live Aid to po prostu złoto!!!

  • Historii zespołu przed obejrzeniem filmu Bryana Singera nie znałem-zresztą tak samo jak całej dyskografii (no oprócz piosenek, które owiane są już legendą i znają je wszyscy). Freddiego Mercury też znam z tego, że był. Może dlatego trudno mi ocenić film pod względem treści i autentyczności w stosunku do historii życia.
    Mniejsza z tym, dla mnie to było bardzo dobre przeżycie, zwłaszcza muzyczne i miłe odkrycie talentu aktorskiego pod postacią Remi Maleka. Osobiście nie mam się do czego przyczepić

  • Laurka zespołu Queen, która nie zipie nie grzeje. Pierwsza połowa to po prostu zlepek koncertów i kulis powstawania utworów, a druga to banalny dramat o znaczeniu rodziny. Do wszelkich problemów podchodzi powierzchownie, nie zagłębia się w psychikę bohaterów, ich relacje istnieją tylko na papieże. Chociaż sceny koncertów ładnie zrealizowane, muzyka super (bo to Queen), a Rami Malek naprawdę dał radę w roli Freddiego Mercury.

  • Film rządzi się prawidłami gatunku i to widać, jako biografia wielkiego artysty jest raczej płasko. Sporo tu umowności, zauważy to nawet ktoś, kto z historią zespołu nie jest szczególnie zaznajomiony. Oferuje jednak coś znacznie więcej, ponieważ jako sentymentalna podróż wgłąb muzyki tamtych czasów sprawdza się kapitalnie. Do każdego kawałka tupiemy nogą w takt i najchętniej razem z Freddiem śpiewalibyśmy na głos wszystkie kawałki. Muzyka Queen jest więc wielka - broni się sama. Live Aid!

  • Chaotyczna i mocno poprawna laurka, która seksualne orgie Freddiego sprowadza do paru pocałunków, a imprezy z karłami noszącymi tace z kokainą na łbach do otwarcia małego szampanika. Miewa przebłyski (parę niezłych dialogów i mikro-etiudek o powstaniu niektórych kawałków Queenu), ale kiedy film pokazuje pazura dopiero pod koniec (świetne odtworzenie występu na Live Aid), to jest już za późno na wciągnięcie się widza. Queen i Rami Malek utrzymali mnie na siedzeniu.

  • Film sam w sobie dość nudny i bez pomysłu, ale Live Aid to jest mistrzostwo po prostu.

  • Jest to koszmarne fabularnie, ale bardzo sympatyczne muzycznie. Tyle, że się do kina jednak chodzi na filmy, a nie na słuchanie piosenek.

  • Live Aid odwzorowany, Malik błyszczy od samego początku, przytłumiając przy tym resztę zespołu, historia strasznie spłycona, schematyczna, szczególnie ciekawe życie Freddie'ego ukazane zostało w wersji dla dzieci, dziwne prowadzona narracja, sprawia wrażenie jakby historia zespołu w ogóle zakończyła się na Live Aid, miejscami montaż jest zbyt bezpośredni i wręcz razi

  • Jako fan Queenów bawiłem się naprawdę dobrze, ale film jest mimo wszystko tylko przyjemną wydmuszką, która nie robi nic, żeby być czymś więcej.

  • Mimo, że zbyt ugrzeczniona historia, to warstwa wizualna mnie kupiła. Aktorzy wyglądali niemal że identycznie jak oryginalni członkowie Queen. Malek zagrał Freddiego genialnie. Przez prawie cały film miałem gęsią skórkę, a finałowy koncert na Live AID to było mistrzostwo. Long live Queen <3

  • Typowa biografia. Całkiem przyjemnie się ją oglądało, ale nie sądzę, aby osoba, która fanem Queenu nie jest, odnalazłaby w filmie coś interesującego.

  • Film jest okropnie płaski, nieangażujący, traktuje temat bardzo milutko niczym kino familijne klasy B. Więcej pamiętam z "Whitney", która wyszła już dawno temu, niż z Bohemian Rhapsody, które obejrzałem wczoraj.

  • Ojej, jakie to napuszone i puste. Wyciąć pierwsze 115 minut i nawet dobry film.

  • Warto, choćby dla samej finałowej sceny z Live Aid. Rami Malek zrobił to naprawdę bardzo dobrze.

  • obejrzałem film, ale totalne dno mim zdaniem, muzykę lubię, ale aktorska gra, fabuła i przesadyzm - fatalne

  • Scenariusz nie jest najwyższych lotów, historia leci jak po sznurku, ale jako połączenie obrazu i dźwięku - wow. Biografia średnia, doskonały teledysk. Dużo, dużo wad, ale cholera, to się świetnie oglądało. Moje guilty pleasure.

  • Film instruktażowy o tym, jak tanio sprzedać Freddy'ego.

  • Proszę was, scenariusza nie ma, dialogi tragiczne i aktorsko średni. Jakbym był reżyserem też bym odszedł od tego projektu.

  • Ja jako fan Queenów nie będę czegoś takiego tolerował.

  • Na takich Queen zasługiwaliśmy tak my, jak i oni. Pełno tu aktorstwa w punkt i przyjemnych, ogrzewających serduszko scen. Singer jednak jest STANOWCZO zbyt bezpieczny w tym, co pokazuje. Przy takim zespole jak Queen to boli

  • Sam film w sobie jest miły do oglądania, ale jeśli zna się realną historię Freddiego to zauważysz na seansie masę nieścisłości. Mercury został tutaj ukazany w stylu Family Friendly. Nie porusza żadnych poważnych tematów (oprócz choroby). Produkcja może się pochwalić dobrymi scenami z udziałami muzyki (bo jakże), ale najlepsza scena to Live Aid przede wszystkim. Film zamiast ukazać jeden moment z życia to chce w skrócie polecieć całe jego życie. A to już jest trochę trudne do ukazania w 134 min.

  • Przeciętniak. Mogła wyjść z tego interesująca, elektryzująca historia, a dostaliśmy sztampową opowieść, w której osiągnięcie sukcesu zajmuje 15 minut i nie ma żadnej refleksji na tym, że płaci się za to nie tylko raz, ale wciąż od nowa. Poza Ramim Malekiem aktorzy są do bólu nijacy. Najlepiej ten film podsumowuje prosty fakt, że bohaterowie naśmiewają się z tych, którzy nie chcą puścić sześciominutowej Bohemian Rhapsody w radiu, a pełna wersja tej piosenki nie wybrzmiewa w filmie ani razu.

  • Szkoda, że zbyt ugrzeczniony, przez to traci dużo na realizmie, sceny w studio i całe nagranie Live Aid fenomenalne

  • Scenarzysta Anthony McCarten, posiadający doświadczenie w filmach biograficznych, wraz z Singerem, wybrnęli obronną, mocno dźwiękową ręką. tworząc bardziej biografie muzyki Queen, niż ich lidera. Świetny Remi Malek, Ekranowi May, Taylor i Deacon również dostali dobre kopie. Prócz tego mamy sporo emocji, skomplikowane relacje i sporo wzruszeń. Wspaniała rekonstrukcja koncertu Live AID jest zwieńczeniem filmu, oraz muzyki zespołu. Czy to jest prawdziwa biografia, czy tylko fantazja ?

  • Końcowa scena wgniata w fotel. Live Aid, odwzorowanie tego koncertu, dźwięk i montaż na mistrzowskim poziomie. Przede wszystkim to bardzo dobry film muzyczny.

  • Biografia leci do przodu, nie do końca tak jak było. Freddie jako ten zagubiony względem zespołu. Sukces filmu jedynie dzięki nostalgii. Malek i Oskar?

  • Koncerty, muzyka, Live Aid, charyzma Freddiego odwzorowana przez Malaka - to wszystko na tak. Szkoda tylko, że sama historia jest zbyt ugrzeczniona i taka sobie

  • Najlepsze w tym filmie są koty. Po namyśle jednak zmieniam na 5. o.o

  • Chociaż zakończenie moim zdaniem słabiutkie...

  • Niestety. Ja jako fan Queen nie mam zamiaru czegoś takiego tolerować!

  • Momenty absolutnie beznadziejne przeplatał scenami niesamowicie mocnymi i pobudzającymi. Uciekał się do nieuczciwych ruchów, ale finał zakrył wszelkie wady.

  • Queen dostali film, w którym wystarczyła ich muzyczna twórczość aby zaczarować widza. Rami Malek stworzył fantastyczną kreację Freddiego I z pewnością będzie się liczył w nadchodzącym sezonie nagród. Niestety sam film marnuje ogromny potencjał na pełne ukazanie tak znakomitej postaci jak Freddie, pewne aspekty nie wybrzmiewały w ogole bądź były stłamszone poprzez nadużycie patosu i komizmu.

  • Część rozrywkowa jako koncert zespołu Queen to coś wspaniałego, ale gdy reżyser przechodzi do spraw sercowych, czy choroby Freddiego to zawodzi na całej linii i serwuje nam karykaturę relacji międzyludzkich

  • Film jest okropnie bezpieczny.Rami Malek to zwykły kosplejer. Jako fan Queen jestem zawiedziony.

  • Kino. Za dużo odwagi na etapie castingu, za mało na etapie scenariusza. Sceny koncertów genialne, ale wiele innych to straszliwa taniocha. Muzyka ofc genialna.

  • Remi gra jak upośledzony. Szkoda ze nie wyszło z Sacha Baron Coehnem, to był idealny casting.

  • Ale słucha się go fantastycznie

  • Historia miała olbrzymi potencjał, ale potrzeba było jaj, aby ją przedstawić, a tego ewidentnie zabrakło twórcom.

  • Fatalny początek, a później już tylko stabilny średniak. Jeden z tych filmów, który ma ciekawy koncept, ale nie potrafi go w żadnym stopniu wykorzystać. Obsada i live aid ok.

  • Sztandarowa biografia zamknięta w ramy Live Aid. Kompromis między kontrowersyjnym życiem Mercury'ego, a grzecznym wtrąceniem o całym zespole. Zbudowana w ten sposób historia nie spełnia do końca oczekiwań. Jasne, dużo wątków polizanych, ale niewiele ma jakieś głębsze znaczenie. Jak na biografię muzyczną, brakuje w niej muzyki, która niemal nie wychodzi poza studia nagraniowe i sceny koncertów. Ta królowa rocka jest wierna dworskiej etykiecie. Nie mam zamiaru od nowa przesłuchiwać dyskografii.