Prawdziwa historia gwiazdy muzyki Amy Winehouse, która zmarła na skutek zatrucia alkoholowego w wieku 27 lat.
- Aktorzy: Amy Winehouse, Yasiin Bey, Mark Ronson, Tony Bennett, Pete Doherty i 15 więcej
- Reżyser: Asif Kapadia
- Premiera kinowa: 7 sierpnia 2015
- Ostatnia aktywność: 11 lutego
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Kapadia przygląda się swojej bohaterce z życzliwością i współczuciem. Jego narracja daleka jest od postawy mediów, które w pewnym okresie nieźle sobie na piosenkarce używały, niewybrednie kpiąc z jej problemów z alkoholem i narkotykami.
-
Kapadii udało się natomiast osiągnąć wymiar uniwersalny, jakość artyzmu, wartość przekazu istotnego, godnego użytych środków, a zarazem łamiącego widzowi serce. Opowiedział o wadze i kosztach sztuki, nieuchronnym końcu życia bez początku, istnieniu, które jest nieustannym poszukiwaniem miłości. Zrobił dokument, który stał się przypowieścią.
-
Sprawnie zmontowana, obfitująca w materiały źródłowe, ciekawe wywiady, wspomnienia... Jest tu co oglądać. Amy to dla fanów to pozycja obowiązkowa, także dla miłośników muzyki.
-
Dla fanów Amy Winehouse oglądanie "Amy" będzie prawdopodobnie traumatycznym przeżyciem, ale nawet dla ludzi, którzy jej życia nie śledzili, a twórczości prawie nie znali, jest to emocjonalna bomba. Film gorzki i niewygodny. Potrzebny.
-
Jest dobrze zrobionym filmem dokumentalnym. Widać, że reżyser zna się na swojej robocie i potrafił dopiąć wszystko na ostatni guzik.
-
Sama forma - po "Sennie" - już nie robi takiego wrażenia, niemniej "Amy" pozostaje interesującym dokumentem od strony realizacyjnym. Kapadia znowu pokazuje swój warsztat oraz biegłość w klejeniu różnych elementów, potrafi łączyć narrację w intrygujący sposób, a brak komentarza twórcy wydaje się dużą zaletą.
-
Dokument Amy zostawia ślady zębów na sercu, bo opowiada bezpośrednio o dramacie wyjątkowej osoby, ale też wyzwala świadomość bezradności widza wobec sytuacji.
-
Kapadia poddaje rewizji wszystko to, co przyczyniło się, bądź przyczynić się mogło do jej przedwczesnego, tragicznego końca, i podobnie jak miało to miejsce przy tworzeniu "Senny", podchodzi do tematu na chłodno, bez spiżowo-granitowego zadęcia, rezygnując z "gadających głów" na rzecz "off-u", kładąc tym samym szczególny nacisk na najważniejszą, centralną postać swojego biopicu.
-
Solidny, choć tylko poprawny formalnie dokument, który oddziałuje przede wszystkim na emocje.
-
Chwytający za serce dokument o muzyce, miłości i upadku Amy Winehouse.
-
Wypełniona wspaniałymi dźwiękami piosenek Brytyjki gorzka wyprawa, której przewodnikami są samotność i niespełnienie. Po drodze jednak miniemy wiele małych radości, które nie pozostały bez wpływu na życie i twórczość Winehouse.
-
Myślę, że bardzo łatwo można było zrobić film, który tylko przetwarzałby skandaliczny wizerunek medialny Winehouse albo w ckliwy sposób ukazywałby ją wyłącznie jako ofiarę. Kapadia dokonał znacznie więcej, bo pokazał człowieka, odkleił Amy - gwiazdę od Amy - córki, przyjaciółki, dziewczyny, żony, artystki.
-
Alfred Hitchcock powiedział kiedyś: w filmach fabularnych reżyser jest bogiem, w dokumentach, to bóg jest reżyserem. Historie takie jak ta o Amy Winehouse okrutnie nas o tym przekonują.
-
Świetnie złożony, pozbawiony "gadających głów" dokument płynie przez kolejne lata kariery inaczej niż klasyczny film biograficzny. Trochę jakby obraz Kapadii był niejako backstagem życia artystki, gdzie schodząca ze sceny Winehouse przestaje być wielbioną diwą i celebrytką a staje się właśnie tytułową "Amy" - wrażliwą i zagubioną kobietką.
-
Wzrusza. Jakoś tak jest, że znajomość końca raczej wzmacnia niż osłabia efekt. Jak w wiele razy obejrzanym melodramacie.