Adsun22

Ważny film, ale czasami aż zbyt nachalny ze swoim przesłaniem.

Szkielet filmu jest ok i do momentu dotarcia na wyspę nawet się trzyma. Niestety jest przewidywalny (wątek przekazania lekarstwa ludziom jest tak zły), od razu wiadomo kto zginie (i najciekawsza postać jako pierwsza :( ), śmierci są z dupy, niektóre sceny do wycięcia (co wnosi ta z kolesiem idącym się odlać?), słabe dialogi, zakończenie rozczarowujące (brak poczucia pokonania D-Rexa), generalnie film bez pomysłu, nawet sceny walki z dinozaurami. I tak lepsze od Dominion.

To byłby dobry film, ale wszystko psują fatalne dialogi! Void rewelacyjny, ale rozwiązanie wątku trochę za łatwe. Ktoś w Marvelu przypomniał sobie, że superbohaterowie mają przede wszystkim ratować cywili. "But then there are a lot of bad days when I remember that nothing matters, you know?"

Większość filmu to kopia oryginału, tylko zrobiona gorzej, a zmiany też generalnie na minus, zwłaszcza Jumba i Pleakley.

Kolejny rewelacyjny film Dieguesa, może i najlepszy jaki widziałem. Hipnotyczny, brutalny teatr absurdu.

Wymarzone filmy fanów Predatora złączone w jeden. Fajne, brutalne, pomysłowe, chociaż czasami nawet jak na to uniwersum trzeba zawiesić niewiarę.

Nie wiedziałem nic o tym filmie. Zapowiadał się taki tam dramat historyczny. Moje zaskoczenie, kiedy nagle robi się z tego Titty Twister.

Jak na Disneya to nawet oglądalne. Jeśli oglądać to tylko dla Zegler. Gadot śpiewa jeszcze gorzej niż aktorzy.

Jak film o takim tytule może być tak nudny? Dialogi są tragiczne. To Ritchie reżyserował? Bo aktorzy grają poniżej swojego poziomu. Szkoda, liczyłem na coś co najmniej na poziomie Jungle Cruise, tam przynajmniej coś się działo.

Z grą to za dużo wspólnego nie ma. Gra była bardziej przyziemna i była jakaś tajemnica, tu po prostu dzieją się rzeczy, dziwne rzeczy. Gra specjalnie była horrorem klasy B i tam było to fajne, bez sensu przerabianie tego na film. Przynajmniej Stormare udało im się znowu ściągnąć.

Jack Black robi ten film, nihil novi. Bo oprócz niego pozostali bohaterowie najwyżej znośni, humor najczęściej nie trafia, a wątek Marlene w ogóle zbędny.

Zaskakująco rewelacyjny film przepełniony magicznym, powolnym klimatem. 2/2 bardzo dobre filmy Dorjiego, czekam na więcej.

Byłoby całkiem przeciętne, gdyby nie było tak krindżowe. Przewidywalne zakończenie.

To jest naprawdę niezły film. Tylko zakończenie zbyt szybkie i zbyt łatwe.

Pierwsze 40-50 minut to całkiem niezły spinoff The Outer Worlds (de facto S01E09 Secret Level), ale póżniej banał, przewidywalność i czekanie aż to wreszcie się skończy. Warto jedynie dla rewelacyjnego Pattinsona i kolejnych uroczych zwierząt.

Nie było anegdoty z dźganiem, więc się nie liczy. Takie tam gadającego głowy. Nie leży mi ten pierwszoosobowy narrator.

Niney raczej nie jest lepszy ani od Caviezela, ani od Claflina, ale ta historia ciągle jest rewelacyjna, nawet opowiedziana tak skrótowo.

O dziwo realizacja nie taka zła, ale fabuła idiotyczna.

Mimo ogólnej niechęci do Disneya, Vaianę ciągle lubię. Jest ok, ale przeterminowane żarty, a fabularnie "to tyle?".

Niestety zarówno drama rodzinna, jak i wilkołactwo, jest przewidywalne, nudne. 100 minut filmu, a czuję się jak po 20-minutowym shorcie, tak mało tu treści.

Fajny benchmark. A film gdzie?

Fajne, ale niepotrzebne marnowanie czasu na ludzi, którzy są tutaj tylko dlatego, że są sławni i przy okazji są fanami serialu.

Zadziwiająco oglądalne, a sama intryga ciekawa. Co prawda Sidewinder zbędny, a finał rozczarowujący, ale moje oczekiwania co do współczesnego MCU są bardzo małe.

Główni bohaterowie zachowują się jak napalone małolaty, dialogi to krindż. *BONK* Jako popkorniak ok, ale przyzwoity scenarzysta by z tego zrobił coś ciekawego.

Oryginał był świeższy, to trochę zbyt przewidywalne, Banderas gra to co zwykle. Co za pajac obsadził Makłowicza w roli Buchanana?

Oi mate, fookin' Planet of the Apes, innit? Dobry flow, upiększony Williams i to po prostu kawał filmu, chociaż z RW wychodzi kawał siusiaka.